Żużel. Prezes Arged Malesy mówi o przyszłości. Ma dobre wiadomości dla ostrowskich kibiców [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Waldemar Górski
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Waldemar Górski

- Plany na przyszły sezon są ambitne. Tegoroczne starty w PGE Ekstralidze chcemy wykorzystać w kolejnym, by szybko do niej wrócić - mówi Waldemar Górski, prezes Arged Malesy Ostrów, która formalnie już nie ma szans na utrzymanie w elicie.

[b]

Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Porażka 22:68 w Częstochowie przypomniała trochę panu niechlubne przegrane z lat 1989 i 1998, które stały się udziałem ostrowskiej drużyny w czasach poprzednich występów w elicie?[/b]

Waldemar Górski, prezes Arged Malesy Ostrów: Taka porażka oczywiście boli, ale też zdawaliśmy sobie sprawę, że mecz w Częstochowie będzie najcięższy w sezonie.

Dlaczego?

Włókniarz jest po prostu taki mocny. Widać było, jacy są szybcy na swoim torze. Mają bardzo mocnych juniorów. Cała drużyna jest silna. Kacper Woryna bił rekord toru za rekordem. Mają mocną "pakę", a ścieżki swojego toru znakomicie opanowane. Nawet, kiedy wygrywaliśmy starty, niewiele im było potrzeba, żeby nas wyprzedzić. Trudno.

ZOBACZ WIDEO Rożne strategie Rosjan w walce o powrót do startów. Która okaże się skuteczna?

Arged Malesie pozostały jeszcze dwa mecze w PGE Ekstralidze, ale formalnie po porażce w Częstochowie, beniaminek żegna się z najlepszą żużlową ligą świata. Pewnie marzy się panu szybki powrót do elity?

Plany są ambitne. Należy się to ostrowskim kibicom, którzy w tym sezonie pokazują, że są z zespołem na dobre i na złe. Nie gwiżdżą na nas, nie wyzywają. Pomimo serii porażek, ponad 5 tysięcy przychodzi na nasze mecze w Ostrowie. Jeżdżą za nami na wszystkie wyjazdy. Naprawdę, szacunek dla naszych kochanych kibiców. Pewnie nie spodziewali się cudów, ale są z nami do końca. Oklaskują pojedyncze dobre wyścigi w wykonaniu naszych zawodników. Za to należą im się ogromne słowa podziękowania. To dla nich chcemy jak najszybciej wrócić do PGE Ekstraligi, bogatsi o tegoroczne doświadczenia.

W zeszłym roku ostrowski klub kończył bardzo późno sezon, a teraz bardzo wcześnie, bo finisz będzie już na początku sierpnia. Jest zatem dużo czasu na snucie planów na przyszłość, ale chyba w tym temacie trzeba już działać. Może pan coś powiedzieć o planach na kolejny sezon?

Zaczynamy od swoich zawodników. Zobaczymy, kto będzie chciał zostać. Trener Mariusz Staszewski będzie na pewno rozmawiał z Chrisem Holderem. Złożyliśmy także propozycję Oliverowi Berntzonowi. Ofertę dalszych startów w Ostrowie otrzymał również Matias Nielsen. Trener sobie to wszystko powoli układa. Tak jak powiedziałem, plany na przyszły sezon są ambitne.

Mówi pan, że trener układa, czyli Mariusz Staszewski zostaje na kolejny rok?

Nawet, jakby odchodził, to zawsze układał skład, ale myślę, że będzie dobrze w temacie przyszłości Mariusza Staszewskiego w Ostrowie.

Jakie wnioski wyciąga pan jako prezes z tego sezonu w PGE Ekstralidze? Ostrów czekał długie 24 lata na powrót do elity? Co zrobić, by teraz nie trwało to aż tyle lat?

Przypomnę może jedną ważną kwestię z występami ostrowskich drużyn w najwyższej klasie rozgrywkowej. Lata 1989 i 1998 pod względem sportowym również były fatalne i kończyły się spadkiem z elity. Nie to było jednak najgorsze wtedy dla ostrowskich klubów. Największym problem były kwestie finansowe, bo kluby popadały wtedy w długi. Teraz absolutnie tego nie będzie.

Zostanie nadwyżka?

Być może, ale zostanie wykorzystane to na kolejny awans. Tym różnią się te poprzednie lata, gdy Ostrów awansował do elity z tym sezonem. To jest ogromne doświadczenie i kapitał na przyszłość. Przede wszystkim mamy ekstraligową infrastrukturę. Miasto Ostrów Wielkopolski z panią prezydent Beatą Klimek na czele zainwestowało w Stadion Miejskim ogromne pieniądze. To zostanie nam na lata i nie będziemy musieli się zastanawiać, czy możemy awansować do PGE Ekstraligi, bo już wiemy, że mamy obiekt, na którym mogą odbywać się mecze w najlepszej żużlowej lidze świata.

Można odnieść wrażenie, że w Ostrowie wcale nie ma pesymizmu, choć spadek z PGE Ekstraligi już pewny?

To właśnie różni te poprzednie historie od tegorocznych naszych startów w PGE Ekstralidze. Wcześniej po spadku były kłopoty, a teraz jest nadzieja na jak najszybszy powrót do elity. Nadal jednak problemem jest ubogi rynek zawodniczy. Obecnie, czy beniaminkiem zostanie Bydgoszcz, Zielona Góra, Krosno czy ktokolwiek inny, będzie miał podobny problem, jak my po awansie. Pewnie, że mogą zostawić swoich chłopaków i próbować walczyć jak my. Żeby jednak realnie utrzymać się w PGE Ekstralidze, trzeba mieć trzech zawodników na minimum 10 punktów, a to dla beniaminka nie jest łatwym zadaniem.

Śledzi pan propozycje zmian w PGE Ekstralidze odnośnie jej powiększenia oraz wprowadzenia KSM-u? Pytam w kontekście przyszłości Arged Malesy Ostrów i jej obecności w elicie?

Słyszałem już o tym przed rokiem, że po zakończeniu obecnego kontraktu telewizyjnego w PGE Ekstralidze ma być dziesięć drużyn. Czas pokaże, czy tak faktycznie będzie. Mamy ubogi rynek ekstraligowych Polaków. Widzimy, choćby po przykładzie Patryka Dudka, który zdecydował się właśnie na przedłużenie umowy na kolejne dwa lata w Toruniu. Najlepsi żużlowcy wcale nie chcą zmieniać barw klubowych. Beniaminek z reguły jedzie o utrzymanie, nie startuje w play-offach, więc ciężko przekonać mu do siebie najlepszych krajowych czy zagranicznych zawodników. Finanse kontraktowe są podobne. Żużlowcy wolą wybrać zespoły, które jadą w play-offach i walczą o wyższe cele niż o utrzymanie.

Pewnie jeszcze trudniej jest namówić zawodnika z PGE Ekstraligi, żeby zszedł piętro niżej i pomógł wywalczyć awans do elity?

Oczywiście, aczkolwiek mamy takie plany, by namówić jednego czy drugiego ekstraligowca, by zszedł do pierwszej ligi, pomógł wywalczyć awans do PGE Ekstraligi i został z nami w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Ostrowska młodzież miała być atutem drużyny, ale chyba w debiucie zapłaciła frycowe. Prawdą jest jednak, że inne kluby interesują się wychowankami TŻ Ostrovia?

Niektórzy krytykują naszych juniorów, ale też cudów nie można było od nich w pierwszym sezonie oczekiwać. Chyba jednak aż tak słabo nie jeżdżą, skoro z 2-3 zapytania z innych klubów PGE Ekstraligi już o naszych juniorów były. Potencjał w chłopakach jest. Frycowe zapłacili. Oni teraz mogą jechać już tylko lepiej.

PGE Ekstraliga wkrótce dla Arged Malesy Ostrów się kończy, ale zespół w U-24 Ekstralidze wciąż bije się o udział w finale play-off. Marzy się panu, by spadek z PGE Ekstraligi osłodzić trochę zwycięstwem w U-24 Ekstralidze?

Na osłodę przydałoby się na pewno takie zwycięstwo. Najpierw jednak trzeba awansować do finału, a my wciąż jeździmy osłabieni, bo ciągle ktoś leczy kontuzje. Kluczowy mecz odbędzie się 25 lipca we Wrocławiu. Jeśli tam wygramy, to finał play-off będziemy mieli na wyciągnięcie ręki.

Wierzy pan jeszcze w awans młodzieży do finału Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów?

Na razie mamy bardzo utrudnione zadanie, bo musimy sobie radzić bez kontuzjowanego Sebastiana Szostaka. Wyszarpać drugie miejsce w grupie, przy wyrównanym zespole z Torunia, nie jest łatwo. Na razie jakoś sobie radzimy i jesteśmy wciąż w grze o finał. Nawet jeśli Sebastian Szostak zdoła wrócić na te dwie decydujące rundy, to nie wiadomo, jak będzie prezentował się zaraz po kontuzji. W trójkę walczyć przeciwko czwórce rywalom w DMPJ nie jest łatwym zadaniem. Zobaczymy, czy uda nam się powtórzyć zeszłoroczny sukces i powalczyć w finale o jeden z medali.

Zobacz także:
Rosjanie zostaną oskarżeni o zdradę
Lewandowski zgłosił kradzież sprzętu

Źródło artykułu: