Żużel. Po bandzie: Byśmy ukarali Dudka za niewinność [FELIETON]

- Żużel nas pasjonuje, bo dopuszcza walkę w kontakcie. Stąd też zawodnicy ścigają się czwórkami i nikt jeszcze nie wpadł na pomysł, by wyłaniać też mistrza świata w jeździe indywidualnej na czas - pisze w swoim felietonie Wojciech Koerber.

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber
W czerwonym kasku Robert Lambert WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: W czerwonym kasku Robert Lambert
"Po bandzie" to cykl felietonów Wojciecha Koerbera, współautora książki "Pół wieku na czarno", laureata Złotego Pióra, odznaczonego brązowym medalem PKOl-u za zasługi dla Polskiego Ruchu Olimpijskiego.

***

Po ubogim w emocje piątku na koniec weekendu kibice mogli wreszcie zaśpiewać za Niebiesko Czarnymi:
Ale za to niedziela
Ale za to niedziela
Niedziela będzie dla nas

Choć nie przesadzałbym z tym piątkowym brakiem emocji, skoro w trakcie meczu pod Jasną Górą dowiedziałem się od chłopaków z TV, że oto Arged Malesa straciła właśnie szanse na utrzymanie się w PGE Ekstralidze. Aż się wtedy ocknąłem w fotelu i poczułem, że na moich oczach dzieją się rzeczy wielkie. No, jeśli zespół, który sromotnie przegrał wszystkie spotkania, dopiero w 12. kolejce może się poczuć spadkowiczem, to czego my chcemy od tej ligi.

ZOBACZ WIDEO Ilu jest w Polsce zwolenników KSM? Zaskakująca zmiana frontu działaczy

Za to w Lesznie natknąłem się w trakcie meczu na pana Leszka. Z miejsca wyciągnąłem rękę, choć odniosłem wrażenie, że minęła chwila, zanim swoim uśmiechem wywołałem ten ciepły, autentyczny uśmiech na twarzy pana Leszka. Postanowiłem sobie wtedy, że w najbliższej przyszłości muszę napisać jakoś miło o szefie wszystkich szefów. Dla ocieplenia stosunków, choć wierzę, że moje wrażenie było mylne. Może mnie po prostu od razu nie poznał po tej całej pandemii. Dziś muszę jednak stanąć po drugiej stronie parku maszyn, w boksach rywali.

Otóż w trakcie Magazynu PGE Ekstraligi pan Leszek, podstępnie zapytany przez Wojtka Dankiewicza, co by zrobił, gdyby do scysji Dudka ze Zmarzlikiem doszło na drugim łuku, powiedział, że skłaniałby się do wykluczenia zawodnika w kasku niebieskim. O Boże, pomyślałem, czyli Dudka. W tym momencie wydał mi się pan Leszek największą kontrowersją w programie.

Leszek Demski tłumaczył, że Dudek na wyjściu z łuku delikatnie poszerzał tor jazdy. No ale to dość enigmatycznie stwierdzenie, bo przecież każdy zawodnik delikatnie poszerza z wyjścia tor jazdy. Nawet ten, co robi przycinkę. Po prostu nikt nie pokonuje prostej przy samym krawężniku, to by było wbrew prawom fizyki. Moim skromnym zdaniem Dudka można tu było wykluczyć za jedno - za niewinność. Przy czym, zaznaczam, odcinam się od grupy wieszającej psy na Zmarzliku, która odnosi się Bartosza bez szacunku i złorzeczy, że mistrz jest na specjalnych prawach. Owszem, były podstawy, by rozważyć wyrzucenie gorzowianina z powtórki, ale ja bym tego nie zrobił. I tu się zgadzam z sędzią oraz panem Leszkiem - że powtórka w czwórkę była właściwym rozwiązaniem.

A czy Zmarzlik cieszy się wśród sędziów wyjątkową pozycją? Hmm, może i coś w tym jest, zresztą w nie jednym sporcie mistrzowie potrafią zyskać taki status i przywilej. Natomiast nie przesadzałbym, bo Bartek jest też w tym wszystkim bardzo sprytny. To taki lisek, które umie szczęściu pomagać. Raczej bym się cieszył, że żyjemy w czasach kogoś, kto o głowę przerasta konkurencję. A nie toczył międzymiastowe wojenki.

Wracając jednak do Dudka - dlaczego o sytuacji wspominam? Ponieważ była niemal bliźniaczo podobna do niedawnej scysji Janowskiego z Kołodziejem podczas finału IMP, mimo że ci dwaj walczyli w zupełnie innym miejscu toru, na wejściu w łuk. Wtedy sędziował pan Substyk, ale mając pomoc w delegacie GKSŻ od wideo weryfikacji - Leszku Demskim. I wtedy Janowski został wykluczony za niewinność. Jechał z przodu i w naturalny sposób się złożył, nie dodając od siebie pół fałszywego ruchu. Co zrobił źle? A przy okazji niedzielnej sytuacji można zadać pytanie identyczne - co Patryk zrobił źle? Zatem kompletnie się nie zgadzam z taką wykładnią, jest dla mnie nieakceptowalna.

Dalej, w Lesznie Pawlicki zamyka przy płocie Bewleya. Owszem, na granicy fair play. Ale zdania nie zmieniam - tak się, niestety, jeździ w kluczowych wyścigach decydujących o losach meczu. Gdyby leszczynianin tego nie zrobił, straciłby pozycję, a zespół - szansę na zwycięstwo. Przyjmuję racje tych, co takie zachowanie potępiają (refleksja przychodzi w chwilach tragedii), niemniej żużel nas pasjonuje właśnie dlatego, że dopuszcza twardą walkę w kontakcie. Stąd też zawodnicy ścigają się czwórkami i nikt jeszcze nie wpadł na pomysł, by wyłaniać również, jak w kolarstwie, mistrza świata w jeździe indywidualnej na czas. Póki co, mamy tylko rywalizację ze startu wspólnego, nazbyt mocno dbając, by rzeczywiście był to start wspólny. A nie w podgrupach...

Prawda, że odpuścilibyście sobie oglądanie takiej czasówki?

A jeśli mamy sobie pożartować - przyznaję, nie rozumiem, dlaczego po wyścigu Piotrek nie stuknął Bewleya w kask. Przecież próbował go wyprzedzić łobuz jeden z Anglii…

Gratulacje dla Betard Sparty, wygrała, była lepsza. Wśród Byków żaden z chłopaków nie zaliczył meczu wybitnego. Owszem, Bellego zdefektował na prowadzeniu, ale też dzięki temu poszła później podwójnie wygrana, a więc w stu procentach wykorzystana rezerwa taktyczna. Może języczkiem u wagi byłby Hubert Jabłoński i dorzucił coś w biegu młodzieżowym, bo Antek Mencel odstawał. Choć słyszałem, że to fajny, niezwykle skromny chłopak i życzę mu szybkich postępów.

Natomiast w piątek też miałem zastrzeżenia. W Częstochowie przerwaliśmy wyścig, bo Holder sam się ukarał. A więc za karę dostał... szansę na poprawę. Z kolei w Grudziądzu zastopowaliśmy rywalizację, bo się cyferki przy momencie startowym nie zgadzały. A po kiego grzyba mi ta telemetria?! Doszliśmy do ściany, a teraz chcemy ją przebić. Chcieliśmy zrobić z żużla Formułę 1 i mamy teraz problem. Wprowadźmy jeszcze safety car, będzie bardziej światowo.

Dobra, dosyć narzekania, mamy fajną PGE Ekstraligę, popracujmy tylko nad "detalami". Tzn. już nie pracujmy... I tak jest fajnie, że nie kręci się tutaj tylu menedżerów, co przy piłce. Taki pan Pini Zahavi, który Lewandowskiemu wklikał w nawigacji Barcelonę, przez cztery lata ma dostać 20 mln euro prowizji. Taki procencik. Piłka to nie dyscyplina sportu, tylko gałąź przemysłu. A menedżerowie? Dla jednych rzutcy biznesmeni, dla innych pasożyty najwyższej klasy.

I spójrzcie na ten cały Bayern. Ten klub sam się finansuje i sam sobie wybudował stadion, a kredyt sam też sobie spłacił. 16 lat przed terminem. Inny świat. Po mistrzostwo Niemiec Bawarczycy sięgali przez dziesięć kolejnych sezonów (2013-2022), a mimo to - co ciekawe - nie wprowadzono do Bundesligi KSM-u.

Wojciech Koerber

Zobacz także:
Kolejny sędzia zadebiutuje w PGE Ekstralidze!
GKM podjął decyzję w sprawie Pedersena

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Kto powinien być wykluczony, gdyby do scysji Dudka ze Zmarzlikiem doszło na drugim łuku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×