Żużel. Szereg błędów Startu Gniezno. Zaczęło się od okresu transferowego

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / na zdjęciu: Ernest Koza
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / na zdjęciu: Ernest Koza

Choć przed Aforti Startem jeszcze jedno spotkanie, to już przesądzone jest, że gnieźnianie spadną z eWinner 1. Ligi. Zdaniem byłego członka zarządu klubu, Piotra Mikołajczaka, błędy zostały popełnione już w zeszłorocznym okienku transferowym.

Zwycięstwo ROW-u Rybnik nad H.Skrzydlewska Orłem Łódź spowodowało, że Aforti Start Gniezno stracił matematyczne szanse na utrzymanie w eWinner 1. Lidze. i w przyszłym sezonie przyjdzie mu startować w 2. Lidze Żużlowej.

- Patrząc przez pryzmat całego sezonu, to na pewno można było tego uniknąć - mówi nam Piotr Mikołajczak, w przeszłości dyrektor i członek zarządu GTM Start. - Były różnego rodzaju problemy, przede wszystkim z atutem własnego toru. Jak się spojrzało na mecze wyjazdowe, to zawodnicy lepiej czuli się właśnie na wyjazdach niż w domu. Mam również sporo zastrzeżeń do zarządzania klubem po moim odejściu - dodaje obecny manager ds. sportowych w Betard Sparcie Wrocław.

Po sezonie 2021 w drużynie doszło do zmian. Ze Startem Gniezno pożegnał się Timo Lahti, a w jego miejsce sprowadzono Michaela Jepsena Jensena. Ponadto miejsce Frederika Jakobsena zajął Szymon Szlauderbach. Jak się okazało, nie wystarczyło to do utrzymania w lidze. - Na pewno błędy zostały popełnione. Ja bym kompletnie inaczej zbudował skład. Chociażby patrząc przez pryzmat jednego zawodnika, jakim był Timo Lahti, który miał średnią powyżej 2 pkt/bieg. W tym sezonie znowu robi to samo. Pozbycie się takiego zawodnika kompletnie do mnie nie przemawia. Z tego co wiem, to do Startu chciał wrócić Adrian Gała. Na pewno byłby lepszym zawodnikiem niż wzięty Ernest Koza. Kilka błędów zostało popełnionych i skończyło się, jak się skończyło - dodaje Mikołajczak.

ZOBACZ WIDEO Zdradził problemy trójki liderów Unii. Niespodziewane kłopoty

Przyszły sezon Aforti Start spędzi na drugoligowych torach. Nasz rozmówca ma nadzieję, że gnieźnianie szybko powrócą na zaplecze PGE Ekstraligi, choć jest świadom, że wcale nie będzie o to łatwo. - Ja w 2. Lidze byłem z Opolem i wiem, że to nie jest takie proste. Wiem z czym to się je i awansować nie jest łatwo. Druga liga jest z każdym rokiem coraz mocniejsza. Coraz lepsi zawodnicy zaczynają w niej jeździć. Bardzo bym chciał, żeby to był jednoroczny epizod w tej lidze. Uważam, że miejsce Startu jest przynajmniej w eWinner 1. Lidze - mówi.

W niedzielę Aforti Start pożegna się ze swoimi kibicami domowym meczem ze Stelmet Falubazem Zielona Góra. I choć gnieźnianie stracili już matematyczne szanse na utrzymanie, to mają jednak o co jechać. - Gdybym był w klubie, to zmobilizowałbym zawodników, żeby ten mecz wygrali. Trzeba się odpowiednio pożegnać z kibicami i bronić honoru do końca. Dobrze byłoby, jakby wygrali z Falubazem. To byłoby małe zmazanie plamy po tym, co stało się w tym sezonie - zakończył Piotr Mikołajczak.

Zobacz także:
Rozbiór Stelmet Falubazu?
- W Motorze Lublin zawrzało!

Źródło artykułu: