Antonio Lindbaeckowi mało kto dawał realne szanse na to, by regularnie startował w eWinner 1. Lidze. Tymczasem Szwed od początku imponował formą i ostatecznie wystartował w dwunastu spotkaniach Aforti Startu Gniezno.
Wywalczył w nich 106 punktów i cztery bonusy, co przy liczbie 65 biegów dało mu średnią biegową 1.692. W tej chwili jest on wyżej klasyfikowany od Adriana Miedzińskiego, Jana Kvecha i Madsa Hansena.
Szwed w rozmowie z portalem sportowegniezno.pl przyznał, że wierzył, że sezon w Polsce będzie dla niego dłuższy i lepszy. Nie ukrywa, że tor gnieźnieński nie był jego "partnerem", ale jest to problem samego zawodnika, bo ten powinien jechać na każdym owalu.
Dodaje on, że jest mu bardzo przykro, że Aforti Start żegna się z eWinner 1. Ligą. - Teraz muszę wrócić do domu i zastanowić się mocno nad moją przyszłością. W tym momencie czuję się całkowicie "pusty" w środku. Moja energia została wyczerpana niemal do zera i nie czuję się w 100 proc. spełnionym po tym sezonie - powiedział żużlowiec.
Wielu zastanawia się, gdzie wyląduje w nowym sezonie były uczestnik Grand Prix. W Gnieźnie nie ukrywają, że byłby to idealny kandydat na rolę pierwszoplanową. Kwestia czy Lindbaecka zainteresuje jazda na najniższym szczeblu. - Nie wiem jeszcze w jakiej lidze chcę jeździć i gdzie. Decyzję podejmę dużo później. Muszę teraz wrócić, usiąść wygodnie w fotelu i zastanowić się nad kierunkiem, w którym chcę iść - dodał Szwed.
Czytaj także:
Odmówił klubom z PGE Ekstraligi. Ma inny plan
Okres transferowy w żużlu trwa cały rok, te przepisy trzeba zmienić
ZOBACZ WIDEO Co dalej z przyszłością Chomskiego? Trener Stali mówi o emeryturze i licznych obowiązkach menedżerów