Żużel. Alarm dla polskich zawodników. Kluby znalazły sposób jak obniżyć ich żądania
Powoli zaczyna się rozkręcać giełda transferowa w eWinner 1. LŻ, której przebieg może mocno zaskoczyć polskich seniorów. Kluby już wiedzą jak obniżyć ich wymagania i nie pozwolą na zarobki znacznie przekraczające milion złotych za sezon.
Poziom rozgrywek wyrównał się na tyle, że już teraz niektóre kluby poważnie zastanawiają się nad odejściem od klasycznego modelu z dwójką mocnych polskich seniorów i zastąpienie go znacznie tańszym rozwiązaniem, w którym poza jednym solidnym krajowcem, w składzie byłby wpisany junior, który z kolei byłby zastępowany w trakcie meczów przez zagranicznego rezerwowego.
Tegoroczne przykłady dobrych występów Keynana Rew, Timiego Salonena, Francisa Gustsa czy Emila Breuma pokazały dobitnie, że młodzi zawodnicy wcale nie muszą być gorsi od doświadczonych Polaków. Dodatkowo każdy z uczestników Ekstraligi U24 jest znakomicie dosprzętowiony przez swój klub, a po pierwszym pełnym sezonie, przygotowany na poważniejsze wyzwania. Transfer takich zawodników może okazać się znacznie tańszy niż licytacja o Polaków, bo na dodatkowych jazdach dla swoich podopiecznych na pewno będzie zależeć nie tylko samym zawodnikom, ale także ich ekstraligowym klubom, z którymi są związani długoletnimi kontraktami.
Oczywiście to nie oznacza, że o swoją przyszłość w I lidze muszą zacząć się bać najlepsi Polacy, jak choćby Krzysztof Buczkowski, Tobiasz Musielak czy Jakub Jamróg. Znacznie rozważniejsi w negocjacjach muszą być jednak ci, którzy w tym roku wielokrotnie zawodzili, jak choćby Norbert Kościuch, Daniel Jeleniewski czy Ernest Koza.
Już teraz głośno mówi się, że z takiego wariantu w razie awansu mogliby skorzystać działacze SpecHouse PSŻ Poznań, którzy uzgodnili już wstępne warunki z Jonasem Seifert-Salkiem i chcieliby przedłużyć wypożyczenie Francisa Gustsa. Wtedy Łotysz startowałby z numerem ósmym i zastępował jednego z kolegów.
Czytaj więcej:
Stal Gorzów potwierdza pierwszy transfer
Chce zastąpić Mrozka w roli prezesa ROW
-
RECON_1 Zgłoś komentarz
Tylko zeby zaraz nie bylo placzu ze nie ma polskich d9brychbzawodnikow.... -
GRYFM Zgłoś komentarz
rynek, niższe ceny. -
Adamspeed Zgłoś komentarz
doswiadczenia i obycia na torze i być wartosciowymi zawodnikami. Juz Toruń pokazal przed laty jak mozna dobrych młodych zawodnikow zniechęcić do Żużla . Powinno zostac tak 2ch obco na Klub i koniec, a nie ogladac nic nie wartych obcokrajowcow ktorzy wożą ogony. Niech kluby dalej tak robia to w Drużynowce bedziemy z Czechami i Finami problemy miec!!!!!. -
speed01 Zgłoś komentarz
dzięki roztropności i dalekosiężnej wizji działaczy i właścicieli klubów, przyszłość dyscypliny dla naszego kraju rysuje się w różowych barwach. Dodatkowym gwarantem sukcesu jest trener Dobrucki. -
Złocisty Zgłoś komentarz
silniki produkuje jedna firma, to dogadać się z nią, żeby ich produkt był nieco lepszy jakościowo i wprowadzić zakaz tuningu. Motocykle będą gorsze, ale równe dla wszystkich. Teraz to jest patologia technologiczna i żużlowi bliżej do F1. Silnik to 90% sukcesu zawodnika, dlatego każdy zapłaci ile trzeba żeby zyskać przewagę. -
Kaspar Zgłoś komentarz
Najlepiej w ogóle nie zatrudniać Polaków ani nie szkolić tylko zatrudniać zagranicznych. A w przyszłości medale z kartofla Dobrucki będzie skrobać. Przykład był ostatnio -
tomas68 Zgłoś komentarz
Rozważają a jak tylko zawita groźba spadku to będą się łapać za portfele.