"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
Docierają do mnie głosy, że kibice Stelmet Falubazu Zielona Góra nie są zadowoleni z obecnych wyników drużyny, a atmosfera wokół klubu gęstnieje. Myślę, że to trochę jak w życiu, szczęście nie trwa wiecznie. Sympatycy zielonogórskiego żużla, patrząc chociażby na losy innych ośrodków powinni pamiętać, że zawsze może być gorzej.
Wszyscy wiemy, że żużel w Zielonej Górze jest jak religia. W takiej sytuacji łatwo budować tzw. magię Falubazu. Jednak równocześnie nie znaczy to, że jest to proste i każdy sobie z tym poradzi. Nawet mając taką bazę sympatyków, nie można zaniechać działań marketingowych, dopieszczania sponsorów, itd.
W Zielonej Górze muszą też pamiętać, że nie wszystko można kupić. Oczywiście, bez finansów wyniku się nie zrobi, bo zawodnicy potrzebują jednak środki na części czy tuningowanie sprzętu. Jednak nawet tegoroczny skład na papierze wydaje się mocny i fakt, że Stelmet Falubaz nie jest hegemonem eWinner 1. Ligi może trochę dziwić.
ZOBACZ WIDEO Jak będzie wyglądał nowy stadion w Lublinie? Kępa: Marzy mi się Grand Prix
Moim zdaniem takie sytuacje, że ośrodek żużlowy podupada na ileś lat, by później wrócić do chwil chwały zdarzały się i będą się zdarzać. Najlepszym i najświeższym przykładem jest Motor Lublin. Jeszcze kilka lat temu w Lublinie było bardzo źle, nie było w ogóle żużla, a teraz drużyna być może jedzie po pierwsze w historii klubu mistrzostwo Polski.
Falubaz miał siedem lat tłustych, kiedy niemal wszystko się układało, atmosfera w drużynie była wręcz idealna. Teraz być może nadchodzą lata chude. Działacze powinni z tego wyciągnąć wnioski. Jeśli się spada do niższej ligi, to tak naprawdę trudno od razu awansować i jeszcze zbudować konkurencyjny skład na kolejne rozgrywki PGE Ekstraligi.
Przeżyłam taki spadek i awans w Rzeszowie, ale odnoszę wrażenie, że kiedyś było łatwiej o to, bo zawodników było więcej. Teraz dostęp do dobrych żużlowców jest ograniczony. Dziś nikt nie dokonuje transferów w listopadzie, tak jak jeszcze kilkanaście lat temu, a w czerwcu czy lipcu. Jak w tej sytuacji beniaminek ma budować konkurencyjny skład, skoro na rynku we wrześniu nie ma już zawodników? W tym przypadku nawet dobry działacz nic nie zdziała.
Jeśli teraz w Zielonej Górze są nieporozumienia, to dobrze by działacze i kibice usiedli do rozmów. Fani w Zielonej Górze są na tyle zorientowani w realiach dyscypliny, że chyba potrafią trzeźwo ocenić sytuację. Łatwo tu wywołać efekt kuli śnieżnej. Jeśli kibice odwrócą się od Falubazu, to będzie tylko gorzej.
Czytaj także:
Giełda transferowa w PGE Ekstralidze praktycznie wygaszona
Jeden z liderów zostaje w Trans MF Landshut Devils