W ostatnią niedzielę 21-latek zakończył serię ośmiu meczów, w których ani razu nie zdołał zdobyć więcej niż sześć punktów. Młody zawodnik miał wyraźne problemy ze sprzętem, a na dystansie popełniał proste błędy. Słaba forma sprawiła, że władze Motoru zmieniły plany odnośnie przyszłości żużlowca i zbudowały przyszłoroczny skład bez niego. Wiktor Lampart jednak w ostatnich spotkaniach sezonu może udowodnić, że wciąż prezentuje ekstraligowy poziom. Wszystko za sprawą silników od nowego tunera.
- Ten sezon wyraźnie nam się nie układał, więc na ostatnim meczu postanowiliśmy sprawdzić silniki od Flemminga Graversena i okazało się, że na torze w Lublinie spisują się doskonale. Już po treningu czuliśmy, że to jest to, czego szukaliśmy i liczymy, że w kolejnych meczach Wiktor pojedzie na zbliżonym poziomie. Po meczu w końcu mogliśmy odetchnąć, bo występ sprawia, że z optymizmem patrzymy w przyszłość - mówi menedżer zawodnika, Rafał Trojanowski.
Do tej pory 21-latek był wierny Ryszardowi Kowalskiemu i to na jego silnikach ścigał się w tym sezonie. Jego otoczenie przekonuje jednak, że próby sprzętu od innych inżynierów wcale nie oznaczają końca współpracy z polskim tunerem. Całkiem możliwe, że w tym roku Lamparta ujrzymy jeszcze na silnikach z logiem RK Racing, ale stanie się tak tylko pod warunkiem, że zaczną się one spisywać lepiej od jednostek napędowych FGM.
ZOBACZ WIDEO Zawodnik Ostrovii liczył na angaż w PGE Ekstralidze! Teraz zdradził, ile finansowo straci na pozostaniu w Ostrowie
Lampart nie jest zresztą pierwszym zawodnikiem Motoru Lublin , który zaczął uzyskiwać dobre wyniki, akurat wtedy, gdy zdecydował się skorzystać z usług innego inżyniera. Wcześniej z silników Kowalskiego na Graversena przesiedli się już Jarosław Hampel i Maksym Drabik.
Co ciekawe, we wtorek zawodnik zdecydował się na treningi w węgierskim Nagyhalasz, ale celem wcale nie było przetestowanie sprzętu pod kątem zbliżającej się rundy mistrzostw świata juniorów w Cardiff.
- Pojechaliśmy tam, ponieważ chcieliśmy by Wiktor sprawdził się na mniejszym torze. Silniki nie miały tutaj znaczenia, bo chodzi o technikę pokonywania łuków na znacznie mniejszym torze. Sama nawierzchnia będzie w Cardiff zupełnie inna, ale ważne, by wiedzieć jak radzić sobie na takim obiekcie - dodaje Trojanowski.
Po pierwszej z trzech tegorocznych rund SGP 2, Lampart zajmuje dziewiąte miejsce. Wciąż ma jednak szansę na medal, bo pozostałe dwie rundy odbędą się w Cardiff i Toruniu.
Czytaj więcej:
Stal i Apator z awansem?
Siedem chudych lat Falubazu