- Od początku sezonu dostaję średnio trzy razy w ciągu tygodnia życzenia śmierci. Ale głośno o tym nie mówię - Gleb Czugunow w taki sposób wypowiedział się na łamach "Przeglądu Sportowego".
Urodzony w Rosji żużlowiec, mający polski paszport, ma już powoli dość. Zresztą, to nie pierwszy taki atak na jego osobę. Kibice For Nature Solutions Apatora Toruń mieli do niego krzyczeć: "ruska kur**!". Sportowiec nie wytrzymał, prawie wdał się w bójkę.
- W tamtej sytuacji nikt ze środowiska sportowego nie wsparł mnie medialnie - wspomniał. - Wszyscy zachowują się tak, jakby to było normalne.
Czugunow zdaje sobie sprawę, że cierpi, bowiem Rosja rozpoczęła wojnę w Ukrainie, a żołnierze z jego ojczyzny mordują, gwałcą i okradają niewinnych ludzi. To wszystko powoduje, że większa część świata ma dość Rosji i Rosjan.
Mimo to uważa - i słusznie - że są jakieś granice takiego hejtu. - Chcę się odizolować od social mediów, od ciśnienia, od dezinformacji - dodał.
W najbliższą sobotę Czugunow wystartuje podczas GP Polski we Wrocławiu. Jest to możliwe dzięki "dzikiej karcie". Dla niego osobiście będzie to szansa, by dowieść, że z jego formą nie jest tak źle, jak to ostatnio wygląda (więcej przeczytasz TUTAJ >>).