Żużel. Nie było celowości w jego upadku. "Nawet nie wiedziałem, że to mogło wyglądać w ten sposób"
Junior Betard Sparty Wrocław - Bartłomiej Kowalski był jednym z liderów drużyny w przegrany (38:52) meczu w Częstochowie. Junior w jednym z biegów zaliczył upadek, o którym nam opowiedział.
W zależności od punktu widzenia - sytuacja ta wyglądała zupełnie inaczej. Z trybun można było odnieść wrażenie, że tarnowianin widząc, że Daniel Bewley spadł na trzecią pozycję upadł celowo. Stąd pojawiły się głosy o konieczności pokazania nawet żółtej kartki.
- Nawet nie wiedziałem, że to mogło wyglądać w ten sposób. Kibice nie zdają sobie sprawy z tego, jak ciężka jest szpryca, zwłaszcza w tak trudnych warunkach. Niespodziewanie spotkałem się w łuku z tylnym kołem Daniela, wybiło mnie to trochę z rytmu. Wjechałem tą dużą część odsypanego, gdzie cały mecz nawierzchnia nie była ściągana, bo podczas równania ściągano ją od środka do krawężnika, a nie od bandy. Dodatkowo dostałem szprycę z trzech kół, motocykl zesłabł i upadłem. Nie było tu żadnej celowości - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty, Bartłomiej Kowalski.
ZOBACZ WIDEO Magazyn PGE Ekstraligi. Woryna, Vaculik i Gajewski gośćmi MusiałaCo ciekawe miał on pewne swoje spostrzeżenia dotyczące kosmetyki toru, która mogły poprawić dosyć nudne widowisko. - Zaciekawiło mnie, że te równania tak dziwnie przebiegały, że traktor jechał szyną od rantu usypanego do krawężnika. Ani razu nie wjechał szerzej, aby nawierzchnię ściągnąć, a to też na pewno dałoby nam lepsze ściganie - dodał.
Czytaj także:
Grzegorz Zengota blisko nowego klubu!
Od trzech lat ze sobą nie rozmawiają. "Nie sądzę, by się coś zmieniło"
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>