Żużel. Od trzech lat ze sobą nie rozmawiają. "Nie sądzę, by się coś zmieniło"

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Tobiasz Musielak
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Tobiasz Musielak

Choć od awantury Tobiasza Musielaka z władzami Orła Łódź minęły już trzy lata, to relacji pomiędzy obiema stronami nie udało się naprawić. W piątek Musielak wraca do Łodzi i zrobi wszystko, by przybliżyć Wilki Krosno do awansu do PGE Ekstraligi.

Choć 29-latek w ostatnich latach mierzył się z H.Skrzydlewska Orłem Łódź wielokrotnie, to jeszcze nigdy stawka tych meczów nie była tak wysoka. Zwycięzca półfinałowego dwumeczu w eWinner 1. Lidze zrobi kolejny krok w stronę awansu do elity i przybliży się do spełnienia marzeń. Krośnianie liczą już na zwycięstwo w pierwszym meczu, by do rewanżu przygotowywać się w nieco spokojniejszej atmosferze.

Choć Tobiasz Musielak znakomicie radzi sobie na torze w Łodzi, to na wyjątkowe przywitanie przez głównego sponsora tego klubu Witolda Skrzydlewskiego nie ma co liczyć. Obaj panowie skonfliktowali się po sezonie 2019, a Skrzydlewski oskarżył zawodnika o to, że ten dogadał się z Apatorem Toruń jeszcze przed zakończeniem sezonu. Dla działacza z Łodzi nie miało znaczenia, że Musielak do końca sezonu sumiennie wypełniał swoje zobowiązania i był najlepszym zawodnikiem drużyny.

Po sezonie zamiast aksamitnego rozstania doszło do potężnej awantury. Musielak dostał kary na łączną sumę 250 tysięcy złotych, a sprawa trafiła do Trybunału PZM. Wśród zarzutów były choćby brak klubowej czapki, wyjście na prezentację drużyny z bidonem, przyjazd na mecz na mniej niż 120 minut przed jego rozpoczęciem, a także choćby "psucie atmosfery w drużynie".

ZOBACZ WIDEO Marek Cieślak wskazał najlepszego trenera w PGE Ekstralidze! "Wytrzymał ciśnienie"

Ostatecznie skończyło się na tym, że większość kar została wycofana, a Musielak musiał zapłacić niewielką kwotę, by ostatecznie pozbyć się problemu. Jak się okazuje, niesmak pozostał do dziś. Zawodnik zapewnia jednak, że wydarzenia z przeszłości nie będą miały znaczenia podczas piątkowego meczu.

- Staram się podchodzić do tych meczów na zimno. Nie rozstaliśmy się w zgodzie, nie mamy obecnie żadnych relacji i niech tak pozostanie. Do meczów z Orłem Łódź podchodzę jak do każdego innego spotkania i nie ma mowy o chęci jakieś zemsty, czy czegoś podobnego. Doceniam to, co zostało zrobione w Łodzi w ostatnich latach i cieszę się, że to właśnie ten zespół awansował do półfinału. Z panem Witoldem Skrzydlewskim nie rozmawiałem od tego czasu i nie sądzę, by coś miało się zmienić. Ja nie mam jednak o nic żalu, bo to już przeszłość - komentuje lider Wilków, Tobiasz Musielak.

W piątek żadnych sentymentów nie będzie, a zdecydowanym faworytem będą właśnie zawodnicy Cellfast Wilków Krosno. - Tor w Łodzi jest bardzo ciekawym obiektem i lubię się tam ścigać. Wierzę, że jesteśmy w stanie awansować do PGE Ekstraligi. W drużynie nie ma wielkiej presji, ale w prywatnych rozmowach wiemy, że stać nas na to, bo jesteśmy w dobrej formie - dodaje Musielak.

Czytaj więcej:
Pawlicki szuka nowego klubu
Gollob przestrzega zawodników Polonii

Komentarze (6)
avatar
Rache
27.08.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Mateusz Puka jak Mateusz Morawiecki. 
avatar
Tommy DeVito
26.08.2022
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Orzeł to najbardziej toksyczny klub w Polsce, nie długo tam pies z kulawą nogą nie będzie chciał jeździć. 
avatar
BlackMoon
26.08.2022
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
No i Toffik teraz puści WItka z torbami haha 
avatar
Tomek z Bamy
26.08.2022
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Trzy lata? Ryba z Boczkiem jak sie poklocili w 2010 roku,to do tej pory nawet na siebie nie patrza;) 
avatar
EPICKI WNIKLIWY
26.08.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
TYLKO JA WIDZĘ STRONĘ PO LIFTINGU