W nim Jakub Miśkowiak wygrał start i jechał na czele stawki, lecz gdy znajdował się w połowie prostej przeciwległej startowej, bieg został przerwany. Powód? Sędzia dopatrzył się niezgodnych z regulaminem ruchów na starcie Bartłomieja Kowalskiego.
Junior wrocławskiej Sparty rzeczywiście ruszał się na swoim polu startowym, ale trudno stwierdzić, że pomogło mu to w uzyskaniu lepszej pozycji po zwolnieniu taśmy startowej. Przepisy są jednak nieubłagane. Kowalski na pierwszym wirażu jechał trzeci przed Pawłem Trześniewskim, więc sędzia Artur Kuśmierz przerwał bieg.
W powtórce Miśkowiak nie wystartował już tak dobrze. Wyścig wygrał Wiktor Lampart i na tym etapie finału Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski to on był na czele klasyfikacji. Finalnie w zawodach, które odbyły się w Częstochowie, triumfował Mateusz Świdnicki po biegu dodatkowym, w którym pokonał Miśkowiaka i właśnie Lamparta (zobacz wyniki ->>).
ZOBACZ WIDEO Największe gwiazdy PGE Ekstraligi korzystają z nowinki technicznej. "Niedługo wszyscy będą go mieć"
Gdyby do przerwania 12. odsłony nie doszło, a Miśkowiak dojechałby do mety pierwszy, dodatkowa gonitwa o złoty medal nie miałaby miejsca, bowiem junior zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa z 14 punktami triumfowałby w całym turnieju.
- Ja nie ukradłem startu, tylko kolega z trzeciego pola startowego się ruszał. Sędzia to przerwał, choć nie wiem czemu, ale taki jest ten sport - komentował po turnieju Jakub Miśkowiak w rozmowie z WP SportoweFakty.
To nie wszystko, bo pech spotkał go także w biegu dodatkowym. Miśkowiak znów jechał na czele, ale na wyjściu z pierwszego łuku delikatnie pociągnęło jego motocykl. - W dodatkowym biegu trochę mnie szarpnęło i straciłem prowadzenie. Szkoda, żałuję, ale z drugiej strony cieszę się ze srebrnego medalu. Każdy medal cieszy, więc wicemistrzostwo również mnie zadowala. Dwukrotnie byłem mistrzem, to teraz do kolekcji dorzuciłem drugie srebro - podsumował.
Ponadto, Miśkowiakowi podczas zawodów towarzyszył dyskomfort. To skutki fatalnie wyglądającego wypadku, w którym uczestniczył podczas poniedziałkowego finału IMP na torze w Rzeszowie. - Jestem cały poobijany. W pierwszym biegu ponadrywałem niektóre mięśnie i dziwnie czułem się na motocyklu, ale później, gdy już byłem dobrze rozgrzany, było "okej". W dodatkowym biegu też lekko odczułem skutki tego upadku, gdy chciałem wyprzedzić Mateusza, więc jeszcze nie jest wszystko tak, jakbym chciał - przekazał wciąż aktualny mistrz świata juniorów.
W czwartek Jakub Miśkowiak otrzymał wolne i nie uczestniczył w 2. finale DMPJ na torze w Grudziądzu. Junior Włókniarza ma teraz kilka dni na to, aby zregenerować się przed niedzielnym meczem Lwów w Toruniu. - Mam nadzieję, że będę w stu procentach gotowy - skwitował zawodnik częstochowskiego klubu, który na Motoarenie pojedzie w pierwszym spotkaniu o brązowy medal przeciwko For Nature Solutions Apatorowi.
Czytaj również:
- Dwie ważne postaci zostaną we Włókniarzu?