Żużel. Sięgnął po tytuł w ostatnim możliwym momencie. "Nikt mi tego nie zabierze"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Mateusz Świdnicki
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Mateusz Świdnicki

Po smutku związanym z przegranym półfinałem w PGE Ekstralidze, w Częstochowie zaznali chwil radości. Oto wychowanek zielona-energia.com Włókniarza, Mateusz Świdnicki, został Młodzieżowym Indywidualnym Mistrzem Polski.

Dla juniora częstochowskiego klubu to był ostatni dzwonek, aby wywalczyć złoty medal w tych rozgrywkach, bowiem po tym sezonie kończy starty w gronie młodzieżowców. Mateusz Świdnicki tytuł MIMP zapewnił sobie po biegu dodatkowym, w którym pokonał Jakuba Miśkowiaka i Wiktora Lamparta.

- Jestem bardzo szczęśliwy, bo to mój największy sukces indywidualny. Na pewno jest to bardzo miły akcent, zwłaszcza że to mój ostatni sezon w gronie juniorów. Nikt mi tego nie zabierze i dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierali. Czasu na świętowanie jednak nie mam, bo z rana wyjeżdżamy na DMPJ do Grudziądza - powiedział triumfator środowych zawodów w rozmowie z WP SportoweFakty.

Przed rokiem Świdnicki został trzecim juniorem w kraju. W zeszłorocznym finale, który również odbył się w Częstochowie, wygrał cztery biegi, ale jeden z nich ukończył jako ostatni i to przekreśliło jego szanse na lepszy wynik. W środę też miał jeden gorszy wyścig, w którym był trzeci, lecz zawodnik Włókniarza zachował spokój.

ZOBACZ WIDEO Martin Vaculik o odejściu Bartosza Zmarzlika. "To tylko motywacja"

- Miałem długą przerwę między pierwszym, a siódmym biegiem. W tym czasie tor się nieco zmienił i nie byłem na to przygotowany. Nie przypilnowałem motocykla na wejściu w łuk, wyciągnęło mnie pod bandę, dostałem szprycę i niestety przyjechałem trzeci - tłumaczył powody słabszego wyniku w odsłonie numer 7. - Później jednak pozostałe biegi wygrałem, a wyścig dodatkowy to taka wisienka na torcie - dodał.

Bardzo ważny był też bieg 19. Gdyby zwyciężył w nim Wiktor Lampart, to on zostałby młodzieżowym mistrzem kraju. Świdnicki doskonale jednak wiedział, co musi zrobić i ruszając z pierwszego pola, na pierwszym łuku wyniósł się szerzej, aby zablokować juniora Motoru Lublin. - Wiedziałem, że nie mogę zostać w krawężniku, bo mogłoby to nie skończyć się dobrze. Gdyby Wiktor wygrał, byłoby po zawodach - skomentował.

Finalnie Świdnicki, Miśkowiak i Lampart po pięciu biegach zgromadzili po 13 punktów i do wyłonienia końcowej kolejności potrzebna była dodatkowa gonitwa. - Wyjeżdżając do biegu dodatkowego już byłem szczęśliwy, bo miałem już zagwarantowane miejsce na "pudle". Pomyślałem sobie też jednak, że fajnie byłoby postawić kropkę nad "i" - opowiadał Mateusz Świdnicki, który otrzymał ogromne wsparcie od kibiców.

Mateusz Świdnicki - nowy Młodzieżowy Indywidualny Mistrz Polski
Mateusz Świdnicki - nowy Młodzieżowy Indywidualny Mistrz Polski

Około półtora tysięczna publiczność mocno mu kibicowała, choć w walce o złoto Włókniarz miał też drugiego reprezentanta, Jakuba Miśkowiaka. On jednak już dwukrotnie triumfował w MIMP, poza tym Świdnicki jest wychowankiem klubu z Częstochowy.

Sama odsłona dodatkowa to był jeden wielki pościg Miśkowiaka za Świdnickim. Miśkowiak stracił prowadzenie na prostej przeciwległej startowej, gdy lekko podniosło mu motocykl, co Świdnicki skrzętnie wykorzystał. Później bronił się przed atakami klubowego kolegi do samej mety.

- Taki był plan na ten bieg, aby w odpowiednim momencie "zapikować". Cieszę się, że ten wyścig ułożył się po mojej myśli, choć na jednym z łuków pojechałem trochę za wąsko i Kuba prawie mnie wyprzedził - podsumował szczęśliwy Mateusz Świdnicki.

Czytaj również:
- Cieślakowi nie spodobały się słowa Madsena
- Po bandzie: Ja cię kręcę, Chomski to jest gość! [FELIETON]

Źródło artykułu: