Żużel. Prezes o Motorze: Drużyna się posypała po transferach. Wszyscy płacą za wybory Michelsena [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen w żółtym kasku
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen w żółtym kasku

- Wydaje mi się, że w Motorze rozsypał się kolektyw. Tam umarł duch drużyny, bo odejście Mikkela Michelsena i Maksyma Drabika odcisnęło bardzo silne piętno - mówi po pierwszym finale PGE Ekstraligi Ireneusz Maciej Zmora, były prezes Stali Gorzów.

[b][tag=62126]

Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: Moje Bermudy Stal pokonała 51:39 Motor Lublin. Jak duże szanse na złoto ma po pierwszym finale PGE Ekstraligi gorzowska drużyna?[/b]

Ireneusz Maciej Zmora, były prezes Stali Gorzów: Mówi się, że psychologiczna granica to 50 punktów. Stal ją przebiła, więc ma bardzo dobrą zaliczkę. Musimy też pamiętać, jak w tej chwili funkcjonuje zespół z Gorzowa. Trener Stanisław Chomski korzysta z zastępstwa zawodnika. Jeśli dodamy do tego ewentualne rezerwy taktyczne w rewanżu, to Bartosz Zmarzlik czy Martin Vaculik pojawią się na torze aż siedem razy. To sprawia, że ta ekipa jest w bardzo korzystnym położeniu. Moim zdaniem gorzowianie są w tej chwili faworytem i mają zdecydowanie większe szanse na złoto od swoich rywali.

Niedzielny finał w Gorzowie był ostatnim meczem na gorzowskim stadionie Bartosza Zmarzlika przed transferem do Motoru Lublin. Jak wypadło w pana ocenie to rozstanie?

Odejście Bartka Zmarzlika ze Stali Gorzów to gorzka pigułka, którą muszą przełknąć działacze i kibice. W niedzielę na "Jancarzu" okazało się, że jedni i drudzy byli w stanie pokonać ból i w sposób naprawdę godny rozstać się na jakiś czas ze swoim wychowankiem.

ZOBACZ WIDEO Kuciapa o Drabiku: Kontakt jest wystarczający

Co ma pan na myśli?

Postawa prezesa, który reprezentuje cały zarząd i klub, była na najwyższym poziomie. Poza tym wymowne było to, że trybuny owacyjnie skandowały nazwisko żużlowca. To pokazało, że Bartek jest dla tych ludzi ważny i doceniany za to, co zrobił. Mówię o tym, bo te gesty mają znacznie pod kątem przyszłości.

Dlaczego?

Było wyraźnie widać, że nikt nie chce palić za sobą mostów. Podobnie do tematu podszedł klub, zawodnik i kibice. Odejście odbywa się z klasą, którą prezentują wszyscy, a to sprawia, że drzwi do powrotu pozostają otwarte.

Czy uważa pan, że informacja o transferze do Motoru Lublin i fakt, że Stal rywalizuje w finale właśnie z tym zespołem wyzwoliły w Zmarzliku jeszcze większą motywację niż zwykle?

W mojej ocenie Bartek jest profesjonalistą w każdym aspekcie bycia sportowcem. Udowadnia to w każdym swoim meczu oraz poza torem. Często skupia się nie tylko na sobie, ale także na kolegach z drużyny. To było widać również w niedzielę, kiedy hamował, gdy za jego plecami jechał Patrick Hansen. On staje na głowie, żeby pomagać drużynie i zapewnić jej jak najlepszy wynik. Poza tym w Stali widać doskonałą atmosferę. Tam funkcjonuje kolektyw, którego Zmarzlik jest niezwykle istotną częścią. Nie mam jednak wątpliwości, że ogłoszone odejście z Gorzowa wyzwoliło w nim dodatkową mobilizację. Moim zdaniem Bartek obawia się zarzutu, że mógłby coś odpuścić, by pomóc swojemu nowemu pracodawcy. Nie chce dawać nikomu niepotrzebnych pretekstów. Chce mieć spokój i nie słuchać złośliwych opinii. Mam wrażenie, że tego samego nie można powiedzieć o żużlowcach, którzy opuszczają Motor Lublin.

Ireneusz Maciej Zmora
Ireneusz Maciej Zmora

Jeśli dobrze rozumiem, to przewagą Stali nad Motorem jest w tej chwili atmosfera i chęć osiągnięcia sukcesu?

Tak to widzę. Wydaje mi się, że w Motorze rozsypał się kolektyw. Tam umarł duch drużyny. W Stali Gorzów na każdym kroku czuć mobilizację wszystkich ludzi. Każdy chce zbudować atmosferę, która pozwoli sięgnąć po złoto. Mam wrażenie, że odejście Mikkela Michelsena i Maksyma Drabika odcisnęło bardzo silne piętno na drużynie z Lublina, która nie jest w stanie się zmobilizować do skutecznej walki. Poza tym w postawie Duńczyka zauważam coś naprawdę niepokojącego.

Czyli?

Chodzi o jego wybory. Moim zdaniem Michelsen pokazuje, że Grand Prix jest dla niego ważniejsze od meczu ligowego. Takie przypadki znamy doskonale z przeszłości, bo było kilku zawodników, którzy stawiali wyżej rywalizację o indywidualne tytuły, a dzień później nie byli sobą lub nie mieli sił, by jechać czy też przegrywali walkę z bólem. Tak właśnie jest z Duńczykiem. W sobotę pojechał w Vojens sześć razy, a w niedzielę się wycofał, bo ból był zbyt duży. Na końcu to jego punktów brakowało przede wszystkim Motorowi. To jednak efekt jego decyzji, a może bardziej wyboru priorytetów. Za to płaci cała drużyna. Rozstanie Michelsena i Drabika z Motorem z oczywistych powodów różni się jednak od tego Zmarzlika z Gorzowem.

Jakie to powody?

Bartek jest bardzo mocno związany z Gorzowem. To wychowanek naszego klubu, który funkcjonuje wraz ze swoją rodziną na co dzień w tym środowisku. Transfer tego nie zmieni. On przecież zmienia klub, ale nie zamierza zmieniać miejsca zamieszkania. Jest zatem oczywiste, że będzie chciał zachować na miejscu jak najlepsze relacje z otoczeniem. Mikkel Michelsen i Maksym Drabik to z kolei najemnicy wynajęci do reprezentowania Motoru Lublin. Oni się spakują po sezonie, wyjadą z Lublina i mogą już tam nigdy nie wracać. Z Bartkiem jest inaczej, więc i motywacja jest inna.

Zobacz także:
Złe wieści w sprawie lidera Motoru
Padła ważna deklaracja Zmarzlika

Źródło artykułu: