Żużel. Lewandowski mówi o swoich problemach. Przedstawił także cel na rewanż

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Krzysztof Lewandowski
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Krzysztof Lewandowski

W ostatnią niedzielę odbył się pierwszy mecz o brąz w PGE Ekstralidze. W nim Apator Toruń pokonał Włókniarz Częstochowa 46:44. Słabo w tym spotkaniu spisał się Krzysztof Lewandowski, który na swoim koncie zapisał zaledwie jedno "oczko".

For Nature Solutions Apator Toruń na pewno nie jest faworytem w dwumeczu z zielona-energia.com Włókniarzem Częstochowa. Ostatnie spotkania, zwłaszcza te z Motorem Lublin, pokazały jednak, że na swoim torze torunianie są w stanie wygrać z każdym. Tak też się stało w pojedynku przeciwko Lwom, który zakończył się wynikiem 46:44.

Wygrana może cieszyć, jednak uzyskana przewaga nie jest zbyt duża, przez co w rewanżu na pewno nie będzie łatwo ją utrzymać. Robert Sawina po meczu powiedział, że do Częstochowy Apator pojedzie po zwycięstwo. Podobnego zdania jest także Krzysztof Lewandowski, według którego pierwszy mecz trzeba już wymazać z pamięci i pod Jasną Górą muszą pojechać o pełną pulę.

- Wygraliśmy mecz i to jest najważniejsze. Nie mamy powodu do tego, by się smucić. Dwa punkty można odrobić w jednym biegu, więc do Częstochowy musimy pojechać z nastawieniem takim, że nie mamy żadnej zaliczki - powiedział w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl młodzieżowiec Aniołów.
 
ZOBACZ WIDEO Co dalej ze Świdnickim? "Do końca sezonu nie podajemy tej informacji"

Pomimo zwycięstwa, młody zawodnik niedzielnych zawodów nie może zaliczyć do udanych. To był jeden z najsłabszych występów 17-latka w tym sezonie, a on przyznaje, że jest zawiedziony. Na Motoarenie zdobył zaledwie punkt, w biegu młodzieżowym. Do tego dołożył ostatnie miejsce w następnym starcie i wykluczenie po błędzie, który zakończył się upadkiem.

Lewandowski otwarcie mówi, że brakuje mu w tym momencie jazdy, a dodatkowo ma w ostatnim czasie problemy z odpowiednim odczytaniem domowego toru. - Wyglądał na przyczepny, ale moje motocykle nie potrzebowały takiej mocy, na jaką je nastawiliśmy. Przez całe zawody miałem średnio spasowany motocykl. Od jakiegoś czasu tutejszy tor jest nadal dla mnie zagadką - przekazał junior Apatora.

Toruński zawodnik wyznał, że nie spodziewał się, że razem ze swoim klubem znajdą się w czołowej czwórce PGE Ekstraligi. Zadowolony jest także ze swojej postawy w tym sezonie. - Było dobrze. Owszem, pojawiła się kontuzja. Gdyby nie ona, pewnie byłoby lepiej, ale nie ma co narzekać. Sezon lepszy od poprzedniego, więc jak najbardziej na plus - zakończył.

Czytaj także:
Żużel. Dwóch zawodników i trener odwieszonych. Znamy sędziów finałów niższych lig
Pojawiła się znienacka, zaraz będzie złota?

Źródło artykułu: