Żużel. Musielak zdradził prosty sposób na utrzymanie przewagi z pierwszego meczu

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Tobiasz Musielak
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Tobiasz Musielak

Już w najbliższą niedzielę odbędzie się rewanżowe spotkanie w finale eWinner 1. Ligi, w którym Falubaz Zielona Góra podejmować będzie Wilki z Krosna. O nadchodzącym meczu, ale także o tym rozegranym w poniedziałek, wypowiedział się Tobiasz Musielak.

Cellfast Wilki Krosno świetnie rozpoczęły poniedziałkowe spotkanie, posiadając w pewnym momencie nawet czternastopunktową przewagę. Patrząc na przebieg całego meczu, można stwierdzić, że krośnianie mieli szansę na jeszcze wyższą wygraną. Ostatecznie jednak się to nie udało i pojedynek zakończył się wynikiem 50:40.

Mimo wszystko jest to rezultat, który można śmiało nazwać korzystnym. To krośnianie udadzą się do Zielonej Góry w lepszych nastrojach i ze świadomością pewnej zaliczki. Mocny wkład w nią mieli młodzieżowcy drużyny z Podkarpacia, którzy łącznie zdobyli 13 "oczek".

- Uważam, że 10 punktów to dużo, chociaż mieliśmy szansę na wyższą zaliczkę. Gdyby moja postawa była taka jak zwykle, to wygralibyśmy zdecydowanie wyżej. Całe szczęście, że nasi juniorzy pociągnęli wynik - powiedział w rozmowie z polskizuzel.pl Tobiasz Musielak.

ZOBACZ WIDEO Co dalej ze Świdnickim? "Do końca sezonu nie podajemy tej informacji"

Wychowanek Unii Leszno może być zadowolony z postawy całego zespołu, w przeciwieństwie do tego, jak zaprezentował się sam. Zawodnik Wilków praktycznie przez cały sezon był jednym z liderów swojej drużyny, któremu nie zdarzało się zawodzić. W eWinner 1. Lidze legitymuje się ósmą średnią z ponad dwoma punktami na bieg.

29-latek nie ukrywa, że jest rozczarowany swoim występem. Co prawda, po "zerze" w pierwszym starcie zmienił motocykl, dzięki czemu był już trochę szybszy na domowym torze. Jednakże sześć punktów i bonus to zdecydowanie za mało. - To mega kiepski wynik. Wiadomo, na co mnie stać, ale ostatnie tygodnie są dla mnie strasznie trudne - przyznaje.

Dziesięciopunktowa przewaga to jednocześnie dużo i mało. Dwucyfrowa różnica przeważnie daję pewnego rodzaju spokój przed rewanżem i komfort psychiczny, ale też teoretycznie można ją odrobić już w pierwszej serii. Z drugiej strony, jeśli z nawierzchnią spasuje się dwóch lub trzech zawodników, to jest szansa na kontrolowanie wyniku za pomocą zmian taktycznych.

To w ostatnim czasie udowadnia, chociażby Stal Gorzów, która oczywiście korzysta z prawa zastępstwa zawodnika za Andersa Thomsena. W ten sposób, mając trzech bardzo dobrych seniorów i resztę, która również dorzuca punkty, jest w stanie walczyć nawet o złoto w PGE Ekstralidze. Historia również pokazuje, że odrobienie takiej straty nie jest proste.

To wszystką ją jednak wyłącznie kalkulacje i spekulacje, które w dniu meczu mogą nie mieć żadnego znaczenia. Sam Musielak mówi, że taktyka na najbliższe spotkanie jest bardzo prosta i oczywista. - Musimy zdobyć 41 punktów. Nie ma tu wielkiej filozofii, ale stać nas nawet na wygraną. Z takim nastawieniem jedziemy do Zielonej Góry - przekonuje żużlowiec Wilków.

Czytaj także:
Żużel. Pilny zabieg czołowego zawodnika Włókniarza. "Lekarze nie pozwolili czekać"
Żużel. Festiwal upadków w Rawiczu. Jakub Krawczyk wygrywa Turniej Zaplecza Kadry Juniorów

Komentarze (2)
avatar
zulew
15.09.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Filozofii nie ma, ale trzeba te 41 pkt zdobyć. A rezerwy taktyczne trzeba mieć kim obsadzić. 
avatar
Nick Login
15.09.2022
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Inni żużlowcy go nienawidzą, znalazł sposób na sukces! Wystarczy wygrywać biegi.