Oliver Berntzon doskonale wie, jak smakuje rywalizacja w Speedway Grand Prix. Ma na swoim koncie kilka występów, a przede wszystkim jazdę w gronie stałych uczestników w ubiegłym sezonie.
Mistrzostw świata jednak nie zawojował, bo zdobył ledwie 32 punkty. Teraz wraca i wiąże z tym występem konkretne nadzieje.
- Celem jest pokazać się z dobrej strony i udowodnić, że jestem w stanie nawiązać walkę i należeć do czołówki. Oczywiście celem jest półfinał w tym turnieju - powiedział w materiale prasowym gospodarza zawodów - Dackarny Malilla.
Szwed w ubiegłorocznym cyklu najlepszy występ zaliczył w Polsce, kiedy to w przedostatniej rundzie w Toruniu zdobył osiem punktów. Na szwedzkiej ziemi uzyskał pięć "oczek".
- Zdecydowanie mogę wykorzystać wiedzę, jaką nabyłem w ubiegłym roku, jako uczestnik cyklu. Wyniosłem naprawdę cenną lekcję z zeszłorocznego, tak naprawdę "nieudanego" sezonu i nadal uważam, że tegoroczny sezon w pewnym stopniu to odzwierciedla. Ogólnie jest to dobry rok, ale z kilkoma wpadkami, co jest częścią tego sportu. Trzeba tylko dążyć, by było ich, jak najmniej - dodał.
ZOBACZ WIDEO Co dalej ze Świdnickim? "Do końca sezonu nie podajemy tej informacji"
Dzika karta dla Berntzona oznacza, że miejscowi kibice będą mogli wspierać z trybun minimum dwóch zawodników (drugim jest Fredrik Lindgren - dop. red.). - Im więcej szwedzkich flag na trybunach, tym lepiej! Pogoda wygląda obiecująco, więc teraz mam nadzieję, że przyjdzie w sobotę wielu fanów, aby nas dopingować - skomentował.
Czytaj także:
Otwarto nowy tor w Europie
Zaskakujące słowa juniora Trans MF Landshut Devils
Z połamanymi żebrami walczył o mistrzostwo