Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Tom, kilka dni zaliczyłeś bardzo groźny upadek, więc zacznijmy od tego, abyś powiedział, jak ty się czujesz obecnie?
Tom Brennan, zawodnik m.in. Metalika Recycling Kolejarza Rawicz: Niestety, ale nadal jestem bardzo obolały. Mam złamanych kilka żeber i uszkodzenie mięśni kręgosłupa, więc nie jest dobrze, ale próbuję się z tym "przebić". Przez pierwszych kilka dni nie mogłem chodzić, ani nawet wstać z łóżka, musiała mi pomagać dziewczyna, bym w ogóle mógł gdzieś przejść. Teraz jest nieco lepiej, mogę się już sam poruszać, a oddychanie stało się łatwiejsze, chyba że się śmieję, to jest już to bolesne (śmiech).
Od tamtego czasu niewiele jeździłem, a na motocyklu jest niewiele lepiej. Lekarze zalecili mi ćwiczenia oraz to, aby nie ruszać na razie motocykli przez jeszcze jakieś dwa tygodnie. Mam jednak nadzieję, ze jak wrócę, to im więcej jazdy będzie, tym będę lepiej się czuł.
Jak w ogóle doszło do tego upadku?
To było w Wolverhampton. Startowałem z czwartego pola, motocykl wpadł w koleinę, podniosło go i gdy próbowałem uratować, to wylądowałem na boku i upadłem. Najpierw wpadłem w dmuchaną bandę, a następnie motocykl uderzył mnie w plecy, co spowodowało uszkodzenie mięśni kręgosłupa.
ZOBACZ WIDEO Co dalej ze Świdnickim? "Do końca sezonu nie podajemy tej informacji"
Pomimo kontuzji wystartowałeś w finale mistrzostw Wielkiej Brytanii do lat 21. Nie obawiałeś się ryzyka pogorszenia stanu zdrowia?
Oczywiście, że były obawy i ryzyko, ale przynajmniej spróbowałem. Gdybym siedział w domu i nie próbował jeździć, to nie poznałbym wyniku i żałowałbym jeszcze bardziej.
Domyślam się, że mimo problemów zdrowotnych celem była walka o złoto. Niestety dla ciebie, ale w tym roku musiałeś zadowolić się czwartym miejscem.
Gdybym nie wierzył, że mogę wygrać te zawody, to bym nie pojawił się na nich. Nie miałem pojęcia, jak będzie czuło się moje ciało, dopóki nie spróbowałem jazdy. Nie było próby i treningu przed pierwszym biegiem, więc nie było czasu nic sprawdzić. Dużo problemów było na starcie, bo wtedy bolały mnie plecy, więc przygotowywałem się na zniesienie bólu, ale wiedziałem, że jestem wystarczająco szybki, by wyprzedzać na trasie.
Udało się awansować do biegu finałowego. Leon Flint miał tego dnia bardzo dobre starty i wiedziałem, że szansę na to, by go pokonać będę miał wyłącznie z pokonania na trasie. Leon też był jednak szybki. Niestety, kiedy chciałem go wyprzedzać, to znów podniosło mi motocykl, a ja nie miałem siły go opanować. Znów zanotowałem upadek i byłem sfrustrowany, ale to było ryzyko, które musiałem podjąć. To jednak nie umniejsza sukcesowi Leona, który zrobił tamtej nocy kapitalną robotę i zdobywając 18 punktów, odniósł pewną wygraną.
Porozmawiajmy trochę o twoich startach w Polsce. Metalika Recycling Kolejarz był bardzo blisko finału drugiej ligi. Co czujesz po półfinale ze SpecHouse PSŻ-em Poznań?
Bardzo mi się podobało w Kolejarzu i fakt, że nie udało nam się dostać do finału, jest bardzo rozczarowujący. Nie ma wątpliwości, że wszyscy pracowaliśmy na to, aby awansować do pierwszej ligi, ale niestety drużyna z Poznania była od nas lepsza w tym dwumeczu. Jednak widząc, jak się mają sprawy w Rawiczu i jaką pracę w to wszystko wkładają, to jestem pewien, że będą w pierwszej lidze. Musimy tylko poczekać, by zobaczyć, kiedy to będzie.
Który moment tego dwumeczu uważasz za kluczowy dla twojej drużyny?
Myślę, że mecz w Rawiczu był tym, co sprawiło, że mieliśmy bardzo trudne zadanie, aby odwrócić wynik w Poznaniu. W Rawiczu zabrakło nam Sama Mastersa, więc nie jechaliśmy pełnym składem. W rewanżu wypadł nam z kolei Ryan Douglas. Jest wiele momentów, na które trzeba byłoby spojrzeć i które mogły mieć duży wpływ.
Wasza rywalizacja z Kolejarzem była bardzo wyrównana, a jakby nie patrzeć, to PSŻ wygrał w Rawiczu, a wy z kolei w Poznaniu. To pokazuje, jak mocne drużyny spotkały się w półfinale.
Obie drużyny są bardzo silne, inaczej nie bylibyśmy w półfinałach. PSŻ to mieszanka doświadczenia w osobie Rune Holty z młodością, jaką jest np. Francis Gusts. W Rawiczu to z kolei w większości dosyć młoda ekipa.
Tobie w pierwszym meczu finałowym udało się zdobyć tylko cztery punkty, a w rewanżu osiem, gdzie w drugim spotkaniu jechałeś już spod numeru seniorskiego. Jesteś usatysfakcjonowany ze swoich występów?
Jestem trochę rozczarowany meczem w Rawiczu. Zostałem wykluczony z jednego z wyścigów, z czym kompletnie się nie zgadzam, tak samo, jak mój zespół. To był incydent w pierwszym łuku, gdzie upadłem po kontakcie, więc nie rozumiem decyzji sędziego, który musiał to jednak widzieć inaczej. Trzeba było wziąć się w garść i jechać dalej. W Poznaniu wynik mnie zadowalał, tym bardziej że właśnie spod wyższego numeru. Pokazałem, że mogę być mocnym ogniwem nie tylko spod numeru młodzieżowego. Byłem rozczarowany biegiem piętnastym, ale są momenty, z których trzeba wyciągnąć wnioski. Tym bardziej że jazda w Polsce różni się od tej, z którą mam na co dzień styczność w Wielkiej Brytanii.
A z całego sezonu w polskiej lidze jesteś zadowolony?
Myślę, że w tym sezonie byłem niekonsekwentny. Myślę, ze to jednak przez to, że miałem debiut i poznawałem te tory. Miałem bardzo dobre zawody, jak np. w Daugavpils, a po chwili przychodziły bardzo słabe, gdzie zdobywałem po trzy punkty. Trudno mi było wejść w ten rytm meczowy, bo w Polsce straciłem wiele spotkań, ale im więcej się ścigam, tym wierzę, że jest coraz lepiej. Nawet jeśli nie byłem zadowolony, to wyciągałem naukę z wyników.
Zapewne teraz niewiele mi powiesz w tym temacie, ale poruszę ten wątek. Zostaniesz w Kolejarzu Rawicz na sezon 2023?
Szczerze mówiąc, to nie wiem. Mam dużo do przemyślenia z tym, gdzie chcę być w przyszłym roku. Na pewno jednak w momencie, kiedy Kolejarz złożyłby ofertę, to bym się nad nią zastanowił.
A co, gdyby pojawiła się dobra oferta z eWinner 1. Ligi albo np. z PGE Ekstraligi pod kątem startów w U-24 Ekstralidze?
Chcę jeździć w Polsce co tydzień, więc będę zainteresowany wszystkimi ofertami, które mi to zagwarantują. Nie mogę spędzić kolejnego roku na uboczu, bo nie jestem coraz młodszy. Nie wierzę w to, aby pojawiły się oferty z ligi do lat 24, ale też zauważ, że chłopaki, z którymi się ścigam w SGP2, to też nie są tylko z tej ligi u24.
Na koniec chciałbym cię zapytać o tor w Glasgow. Ścigałeś się tam wielokrotnie, więc co możesz powiedzieć o bandach, jakie tam są?
Glasgow Tigers to moja drużyna w SGB Championship, więc ścigam się tam regularnie. Nie mogę się za wiele na temat bandy wypowiedzieć, bo w sumie to ja nigdy nie miałem z nimi problemów i nie słyszałem, aby komuś one przeszkadzały.
Pytam, bo Szymon Woźniak stwierdził, że bandy tego typu są niebezpieczne i że to właśnie z ich powodu nogę złamał Anders Thomsen. W Polsce wiele się o tym dyskutowało, ale jednak ktoś te bandy dopuścił, a sam tor dostał licencję FIM.
Tak jak powiedziałem, nie mogę za wiele się w tym temacie wypowiadać, bo nawet nie wiem za bardzo, czym się one różnią od tych w innych miejscach. Nie byłem też na Grand Prix Challenge, ale tak jak sam powiedziałeś, przeszły kontrolę i akceptację FIM, więc zgaduję, że swój test zdały. Ja jednak jestem od ścigania, a nie wypowiadania się na ten temat (śmiech).
Sezon 2022 dobiega powoli końca. Jakie stawiasz sobie plany na te dwa ostatnie miesiące?
Najważniejsze jest dla mnie to, by ciągle stawać się lepszym zawodnikiem. Zarówno wspomniane przez nas Glasgow Tigers, jak i Belle Vue Aces zameldowały się w półfinałach, więc chcemy wygrać rozgrywki z obiema ekipami. Mam też nadzieję, że dostanę szansę jazdy w toruńskim finale SGP 2, choć nie mam nad tym kontroli, bo jestem jedynie rezerwowym. Jednak w Cardiff pokazałem, że jestem wystarczająco dobry, by być w tej serii. Teraz chciałbym to potwierdzić na innym torze.
Rozmawiał Konrad Cinkowski
Czytaj także:
Smektała stanął murem za swoim trenerem
Czeka na oferty. W przeciwnym razie pójdzie do... kopalni