Żużel. Legendarny trener nie ma wątpliwości. Sprzęt przekroczył możliwości żużlowców

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki

Postęp techniczny pozwala zawodnikom korzystać z coraz bardziej zaawansowanych rozwiązań w ich motocyklach. Zdaniem Bogusława Nowaka, to wcale nie pomaga, a często szkodzi. Były trener zauważył też, że cierpią na tym kibice.

W tym artykule dowiesz się o:

Świat idzie do przodu, a progres technologiczny jest zauważalny na każdym kroku, a więc też w żużlu. Silniki są mocniejsze, pracują na większej liczbie obrotów, przez co motocykle są szybsze. Teoretycznie mogłoby się wydawać, że to dobrze, bo przecież akcje na torach będą bardziej widowiskowe, a rozgrywki ciekawsze.

Postęp nie zawsze jest dobry

Niestety, najczęściej dzieje się odwrotnie. Problem ten poruszył w rozmowie z nami Bogusław Nowak. Indywidualny mistrz kraju sprzed lat zauważył, że w wielu meczach walki jest jak na lekarstwo i jego zdaniem, częściowo na taki stan rzeczy wpływa właśnie sprzęt, który jest zdecydowanie mocniejszy niż kilkanaście lat temu. Były zawodnik twierdzi, że w porównaniu do czasów, gdy sam ścigał się na żużlu, mamy już prawdziwą przepaść.

- Dawniej motocykle były znacznie słabsze. Jeździliśmy wolniej, ale mijanek było więcej, a zawody oglądało się najczęściej z przyjemnością. Osiągaliśmy na prostych może te 100 km/h, niekiedy na kopie 110 km/h, ale regułą była raczej ta pierwsza wartość. Teraz żużlowcy dysponują szybszym i mocniejszym sprzętem i w wielu zawodach praktycznie nie ma ścigania i mijanek. Zastanawiam się, w którą to idzie stronę, bo zaczyna się po prostu robić niebezpiecznie. Każdy mikro-błąd może skończyć się jeszcze poważniejszymi kontuzjami niż kiedyś. A w imię czego? Pożytku z tego nie widzę żadnego - tłumaczył Bogusław Nowak.

ZOBACZ WIDEO Miśkowiak wskazał najważniejszy moment swojej juniorskiej kariery. Wyznaczył też ambitny cel na przyszłość

Sponsorzy, sponsorzy i jeszcze raz sponsorzy

Jedna z legend Stali zauważa również, że nie wszyscy młodzi zawodnicy radzą sobie z nową technologią. Niemniej i tak po nią sięgają, bo jest na wyciągnięcie ręki.

- Przyszły takie czasy, że trudniej jest nauczyć się porządnie jeździć, niż kupić dobry silnik. Właściwie teraz niemal każdy ma dostęp do świetnych, bardzo mocnych i szybkich jednostek, niezależnie od klasy rozgrywek. Na tym cierpi głównie młodzież. W tym sezonie można wymienić wiele przykładów uczących się chłopaczków, którzy nie panowali nad siłą swoich motocykli, przez co zawody kończyły się dla nich kontuzją - mówił nasz rozmówca.

Mają braki w technice, ale szybkie szafy

Takie postępowanie odbija się rzecz jasna również na dorosłym żużlu. Zdaniem Boguslawa Nowaka, zawodnicy chcą dziś osiągać jak najlepsze rezultaty za wszelką cenę, nawet kosztem rozwoju, który jest ważniejszy.

- Nie można od razu wskakiwać na głęboką wodę. Wiem, że każdy chce jeździć jak najlepiej, ale w młodym wieku najważniejsze jest opanowanie techniki jazdy. Potem zawodnicy jej pozbawieni nie potrafią radzić sobie w trudniejszych warunkach. Myślę, że postęp również w tym aspekcie jest szkodliwy. Trzeba stopniowo iść do przodu i dążyć do bycia kompletnym. A takich żużlowców jest coraz mniej. Zaczynają się pojawiać motocykle, które same wygrywają biegi. Zmian co roku przybywa. Dokąd zmierzamy? Ktoś powinien usiąść i się nad tym wszystkim zastanowić. Aż strach myśleć, co będzie jeszcze za x lat - podsumował były trener Stali.

Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty

Zobacz także:
Ma oferty z trzech polskich klubów. Będzie niespodziewany zwrot akcji?
Były prezes popiera ruch GKSŻ. "Nie wprowadzili tego dla zabawy"

Źródło artykułu: