Przed turniejem Janowski zajmował siódme miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix. Mimo matematycznych szans, niewielu widziało go, jako tego, który zgarnie brązowy medal. On sam podchodził do tego spokojnie, ale nerwy zaczęły wkradać się tuż przed samym startem wyścigu czwartego.
- Zacząłem się ubierać, przygotowywać do pierwszego biegu i poczułem podwyższone tętno. Powiedziałem sobie: "kurde, Maciek, wyluzuj". Wiedziałem, że muszę skupić się na starcie i nie drgać, bo wiem, że miałem czasami z tym problem. Udało się uspokoić, wszystko grało - mówił Janowski po zawodach.
Po kapitalnej rundzie zasadniczej, Maciej Janowski celował w awans do finału turnieju w Toruniu. Przy braku w najważniejszym biegu Daniela Bewleya i Fredrika Lindgrena, Polak był pewien trzeciego miejsca na świecie. Decydujący bieg mógł pójść jednak zupełnie inaczej.
ZOBACZ Fredrik Lindgren latem rozważał zakończenie kariery! Szczerze opowiedział o swoich problemach
- Przed półfinałem mój przedni amortyzator stracił powietrze. Coś, co nie zdarzyło mi się nigdy w życiu! Wydaje mi się, że to był taki test, ale zdaliśmy go. Chłopaki w teamie też byli czujni, dokonywali zmian na bieżąco w drugim motocyklu, dlatego byliśmy na wszystko gotowi. Na szczęście zadziałało - wyjaśniał.
Drugie miejsce w drugim półfinale oznaczało pierwszy w historii medal dla Macieja Janowskiego, ale okazuje się, że wychowanek WTS-u Wrocław był kompletnie nieświadomy tego, co właśnie osiągnął.
- Minąłem metę i nie wiedziałem, że mam brąz. Ktoś przyszedł do boksu i mi to powiedział. Już nawet nie wiem kto. Kątem oka widziałem trenera Dobruckiego, potem wpadł Patryk Dudek i tak przeszło mi to przez myśl, ale może gratuluje mi finału, nie wiedziałem. Gdy było już wiadome to przyszło na pewno ogromne zadowolenie.
Potężny ścisk w klasyfikacji generalnej mógł oznaczać kolejne czwarte miejsce dla Janowskiego. To mógł być piąty raz poza pudłem dla Polaka.
- Ulga. Na pewno ulga, że to nie czwarte miejsce. Nie czułem presji, że to mi bardzo doskwiera. Z perspektywy sportowca chciałoby się więcej, ale nie jestem do końca pazerną osobą. Nie przeszkadzało mi to, ale trzecie miejsce smakuje zdecydowanie lepiej. Gdybym znowu był czwarty to chyba zmieniłbym numer na 4 albo 71/4 - żartował uradowany Janowski.
Zobacz także:
- Zmarzlik zdradził, co powiedział Janowskiemu na podium. "Należy mu się wielki szacunek"
- Bartosz Zmarzlik ósmy w historii IMŚ. Zobacz tabelę medalową wszech czasów