Po zawodach Bartosz Zmarzlik tryskał humorem i świętował sukces razem ze swoimi najbliższymi. Razem z nim do Torunia przyjechała zresztą nie tylko bliska rodzina, ale także sponsorzy i wszyscy ci, którzy dołożyli swoją cegiełkę do jego wyczynu. Polak został najmłodszym potrójnym mistrzem świata w historii żużla.
Mateusz Puka, WP Sportowefakty: Miał pan już dwa tygodnie, by przyzwyczaić się do myśli, że jest pan trzykrotnym mistrzem świata. Jak smakuje trzeci tytuł?
Bartosz Zmarzlik (trzykrotny mistrz świata): Trzecie złoto smakuje doskonale. Na głębszą ocenę jeszcze przyjdzie czas. Jestem szczęśliwy, że udało mi się załatwić walkę o złoto w Malilli. Dzięki temu ostatni tydzień był znacznie łatwiejszy do życia, bo nie musiałem się stresować, czy uda mi się obronić tytuł. Do Torunia przyjechałem z myślą, by dobrze się pokazać i zakończyć sezon przynajmniej finałem. Udało się to zrobić, a dzięki temu mam znakomity wieczór i finał sezonu.
ZOBACZ WIDEO: Kto zawiódł w kadrze? Jemu mówimy "nie"
Początek sobotnich zawodów nie ułożył się jednak dla pana znakomicie, a na zwycięstwo musiał pan czekać aż do czwartego swojego wyścigu.
Od początku czułem się dzisiaj całkiem szybki, ale ciągle czegoś brakowało. Na szczęście znaleźliśmy to "coś" na ostatnie dwa biegu rundy zasadniczej i półfinał. Przed finałem uznaliśmy z mechanikami, że skoro już jest dobrze, to spróbujmy czegoś innego. Było w tym trochę ryzyka, ale chciałem spróbować przetestować coś zupełnie innego. Dało to ostatecznie drugie miejsce i jestem z tego szczęśliwy.
Znów nieco słabiej wychodził pan spod taśmy, ale za to dokonywał cudów na dystansie. Padający w trakcie zawodów deszcz miał wpływ na ściganie?
Toruń ma ten plus, że nad torem jest dach, a dzięki temu mokro było jedynie przy samym krawężniku. To w ogóle nie przeszkadzało w jeździe, bo w tych fragmentach nawierzchni jeździ się bardzo rzadko.
Znakomity turniej Macieja Janowskiego sprawił, że po 12 latach znów mamy dwóch Polaków na podium mistrzostw świata. Mieliście już okazję porozmawiać o tym sukcesie?
Gratulowałem już Maćkowi brązowego medalu i mówiłem, że ten moment zapamięta na długo. Pierwszy medal to zawsze wielkie wydarzenie, które wspomina się latami. Maciek zasłużył na to wyróżnienie, bo miał znakomity sezon, a dzisiaj też pojechał świetnie. Wielki szacunek należy mu się za walkę do końca, bo przed turniejem nie miał komfortowej sytuacji i musiał odrabiać spore straty. On jednak widział szansę do końca i ją wykorzystał. Sam wiem, że walka o pierwszy medal jest niesamowicie wyczerpująca psychicznie. To są zwykle trudne dni i doskonale pamiętam jak ciężko to znosiłem. Medal jednak rekompensuje wszystko.
Może pan porównać ten tytuł z poprzednimi? Tym razem było łatwiej?
Na pewno nie było łatwiej. Każdy sezon ma jednak swoją historię i trudno je porównywać. Z perspektywy czasu mogę jednak powiedzieć, że faktycznie pierwszy tytuł smakował najlepiej. Za drugim razem cieszyłem się, że udało mi się to zrobić rok po roku. Największą radością po trzecim tytule jest to, że zapewniłem sobie zwycięstwo już podczas przedostatniego turnieju, a dzięki temu zaoszczędziłem trochę nerwów.
Coraz częściej pojawiają się opinie, że pobicie przez pana rekordów Tony’ego Rickardssona i Ivana Maugera (sześć tytułów mistrza świata) to już tylko kwestia czasu. Jakie jest pana zdanie?
Skupiam się na swojej robocie, a dywagowanie zostawiam ekspertom. Żużel sprawia mi radość i chcę się nim cieszyć jak najdłużej. W sporcie najważniejsza jest systematyczność i powtarzalność, a na razie mogę jedynie zapewnić, że zrobię wszystko, by jak najdłużej utrzymać wysoki poziom. Po sezonie będę miał zaledwie chwilę odpoczynku i już ruszam z przygotowaniami do kolejnych rozgrywek.
Jaka będzie najważniejsza lekcja z tego sezonu?
Cały czas staram się uczyć i wyciągać wnioski z błędów, a ten sezon udowodnił mi, że warto wierzyć w siebie od początku do końca i nie zrażać się żadnymi małymi potknięciami. Długo bałem się, że jeden mały błąd może oddalić mnie od tytułu, ale ostatecznie skupiłem się na dobrej postawie w kolejnych turniejach i to się opłaciło.
Zobacz także:
Klasyfikacja końcowa cyklu Grand Prix
Janowski wyjaśnił zmianę motocykla na półfinał