Nicki Pedersen nadal leczy kontuzję, której nabawił się w czerwcu wskutek kolizji z Piotrem Pawlickim. Duński żużlowiec doznał skomplikowanego złamania miednicy i panewki kości biodrowej. W efekcie musiał przedwcześnie zakończyć sezon.
- Ostatnich osiem tygodni było naprawdę ciężkich. Miałem kilka dni, kiedy mogłem normalnie chodzić, bo kiedy nadchodzi wieczór, to jestem totalnie zmęczony. Jest jednak coraz lepiej - mówi Duńczyk cytowany przez serwis speedwayfans.se.
Trzykrotny mistrz świata w rywalizacji indywidualnej zdradził, że jego dalsze leczenie zajmie od sześciu do ośmiu miesięcy, co zakłada powrót do ścigania w lewo już na początku marca.
ZOBACZ WIDEO Martin Vaculik: To był najdroższy defekt w mojej karierze. Poczułem się znokautowany
A sam zawodnik na brak zajęć narzekać nie może, bo mimo kontuzji postanowił włączyć się do działania na rzecz lokalnej społeczności i był jurorem podczas festiwalu Byen's Beste Middelfart, który wyłania najlepszego przedsiębiorcę. 45-latek wyraził również chęć przejęcia po Hansie Nielsenie stanowiska menadżera reprezentacji narodowej.
Na razie jednak są to plany niesprecyzowane czasowo, bo sam zainteresowany skupia się na powrocie do ścigania i cieszy się, że jeśli zdrowie mu dopisze, to poza PGE Ekstraligą będzie mógł ścigać się w większej liczbie lig zagranicznych niż jedna. To może oznaczać jego powrót do Bauhaus-Ligan.
Wciąż jednak nie doszło do podpisania kluczowej dla zawodników umowy, o czym pisaliśmy TUTAJ.
Czytaj także:
Lider zrugał 16-latka. Jest odpowiedź młodzieżowca!
Na brak ofert nie narzeka. Na ich propozycję drugi raz by nie przystał