Żużel. Prezes Abramczyk Polonii Bydgoszcz: Cel w sezonie 2023 jeden - awans

Materiały prasowe / Michał Młodzikowski - Polonia Bydgoszcz / Na zdjęciu: Jerzy Kanclerz z prawej
Materiały prasowe / Michał Młodzikowski - Polonia Bydgoszcz / Na zdjęciu: Jerzy Kanclerz z prawej

Prezes Abramczyk Polonii Bydgoszcz w rozmowie z nami zapowiada, że nie zmienia zdania, a jego klub celuje w awans. Jerzy Kanclerz dodaje, że liga będzie jeszcze trudniejsza, a jego zespół być może bardziej stabilny.

[b]

Bogumił Burczyk WP SportoweFakty: Do PGE Ekstraligi awansowały Cellfast Wilki Krosno. W kontekście przyszłorocznych rozgrywek to jaka wiadomość dla Polonii? Zła? Dobra? A może nic nieznacząca. [/b]

Jerzy Kanclerz, prezes Abramczyk Polonii Bydgoszcz: Potwierdziło się to, o czym mówiono przed sezonem. Trzy kluby miały najwięcej argumentów i ogromne aspiracje, żeby awansować i to było widać na torze. Ostatecznie awansowały Wilki. Krośnianie dopięli swego i będą mieli po raz pierwszy Ekstraligę u siebie. Szanse teoretycznie były takie same dla całej trójki. Ja bym powiedział, że jeszcze H.Skrzydlewska Orzeł mierzył wysoko i chciał się znaleźć ligę wyżej. Ostatecznie rozgrywki były zacięte i atrakcyjne dla kibiców. Frekwencja spora, oglądalność niektórych meczów także bardzo wysoka. Awansowały Wilki, ale czy to coś oznacza dla Polonii? Nie sądzę.

Więc nie ma znaczenia, z kim pana klub zmierzy się w przyszłorocznych rozgrywkach?

Dla mnie przed tym finałem było jasne, że niezależnie od tego, kto awansuje, druga strona będzie zdeterminowana, żeby włączyć się do walki o zwycięstwo w eWinner 1. Lidze w przyszłym roku. Przyszłość pokazała, że się nie myliłem. Dyrektor Piotr Protasiewicz podjął pewne kroki i wykonał ruchy na rynku. Bez wątpienia zielonogórzanie są w stanie awansować, ale my także mamy na to wielką ochotę i zrobimy wszystko, żeby tego dokonać.

ZOBACZ Jaka przyszłość Milika i Szczepaniaka? Prezes Wilków zdradza konkrety

W rozmowie z naszym portalem mówił pan jednak, że Falubaz za rok wcale nie będzie silniejszy.

Tak, bo potencjał obu drużyn wydaje się zbliżony. Trudno zastąpić Maxa Fricke, zdaniem kibiców i nie tylko, to sztuka wręcz niemożliwa. Rasmus Jensen nie będzie tu złotą receptą. Jan Kvech i Luke Becker to z kolei podobni zawodnicy. Przemysław Pawlicki może być delikatnym wzmocnieniem, bo Piotr Protasiewicz spisywał się nieco słabiej na wyjazdach. Natomiast jeśli Maksym Borowiak i Antoni Mencel wrócą do Leszna, może się wydawać, że Falubaz będzie nieznacznie słabszy niż w tym roku. Ja jednak zawsze apeluję o rozsądek. Sam papier nie pojedzie. To teorie do rozważania na zimowe wieczory. Dopiero wiosną na torze okaże się, kto rzeczywiście będzie najlepszy.

Na zdjęciu: Kenneth Bjerre, Piotr Protasiewicz, Benjamin Basso, Jan Kvech
Na zdjęciu: Kenneth Bjerre, Piotr Protasiewicz, Benjamin Basso, Jan Kvech

Dostrzegam pewną analogię. W tamtym sezonie trzy drużyny miały być najsilniejsze i rzeczywiście tak się stało. Zapowiada się, że za rok będzie podobnie.

Na początku wszyscy mają takie same aspiracje i chcą awansować do PGE Ekstraligi. Sport zawodowy charakteryzuje się tym, że trzeba sobie zawieszać wysoko poprzeczkę i wyznaczać najwyższe cele. Być może na papierze ponownie te trzy, cztery drużyny będą wyglądać na najsilniejsze, ale trudno wyrokować. Wydaje się, Stelmet Falubaz, Arged Malesa, Orzeł i Polonia. Natomiast nie znamy ostatecznego składu Zdunek Wybrzeża i ROW-u. Jest wiele niewiadomych, więc za wcześnie, żeby przesądzać. Papier wszystko przyjmie, ale dopiero tor zweryfikuje.

Zgodnie z pana planem, awans miał być w 2023 roku. Podtrzymuje pan swoje słowa?

Tak, nie zmieniłem zdania. Rzeczywiście, gdy obejmowałem Polonię, wyznaczyłem sobie za cel awans w nadchodzącym roku. Oczywiście już w minionym sezonie bardzo chcieliśmy wygrać rozgrywki i robiliśmy wszystko, żeby tego dokonać. Projekt idzie zgodnie z planem, jest tendencja zwyżkowa, ale wciąż czegoś nam brakuje. W tym roku tej kropki nad i, w postaci awansu. Z kolei sezon wcześniej minimalnie minęliśmy się z play-offami i zajęliśmy ostatecznie piąte miejsce.

Jednak trzeba sobie powiedzieć, że wywalczyliśmy najlepszą lokatę od 2013 roku, co oznacza, że idziemy w dobrym kierunku. Dwa lata temu było siódme miejsce, rok temu piąte, w ostatnim sezonie trzecie. Mam nadzieję, że ten wykres zachowa swoją tendencję i będziemy trzymać się rosnących liczb nieparzystych. To by oznaczało, że za rok wygramy ligę. Jestem dobrej myśli. Ponownie mamy szansę, ale trzeba ją jeszcze wykorzystać. Wszystkie pozostałe drużyny myślą o tym samym. 

Rozgrywki z każdym rokiem trudniejsze. Wydawało się, że ten sezon stanowił apogeum, tymczasem już można wnioskować, że za rok będzie jeszcze trudniej.

Z każdym rokiem eWinner 1. Liga staje się coraz silniejsza. Być może za dwa lata PGE Ekstraliga zostanie powiększona do dziesięciu drużyn i myślę, że tak trzeba, bo to potrzebne rozwiązanie. Beniaminek ma trudne zadanie, a tak szanse zostaną wyrównane. Przy liczniejszej PGE Ekstralidze, o utrzymanie powalczy więcej klubów, zatem konkurencja będzie większa. Rynek dla beniaminka jest zbyt ubogi, chyba pierwszy, już w maju, czy kwietniu wszyscy byli wstępnie podogadywani. Za rok mają niby wejść w życie te wstępne porozumienia, ale to nadal mało. Dlatego to jeden z wielu powodów, dla których PGE Ekstraliga powinna zostać rozszerzona. Taki scenariusz wyrówna szanse.

A czy Polonia będzie za rok bardziej stabilna? Zagar, Miedziński i Bjerre byli zawodnikami uznanymi, ale nie brakowało opinii, że nie można brać za pewnik, iż zawojują rozgrywki, co się niestety częściowo potwierdziło. Czy szykowany nowy skład zagwarantuje poprawę?

Z pewnością. Wyglądaliśmy w tym roku tak, a nie inaczej. Przykładowo Zagarowi wydawało się, że schodząc ligę niżej, dwucyfrówki będą codziennością, która należy mu się z urzędu, a rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Nasz przyszłoroczny skład daje większe szanse na stabilne punktowanie, a co ważne, na papierze wcale nie wygląda gorzej od poprzedniego. Ale jeszcze raz podkreślam, to tylko papier. Chęci są duże, jednak zawodnicy muszą dać maksimum z siebie, żeby te szanse wykorzystać.

Nawet jeżeli na papierze skład seniorów wygląda podobnie, to różnicę robi Wiktor Przyjemski. Potencjał wychowanka Polonii przed nadchodzącym sezonem jest zdecydowanie większy, niż ten z marca 2022.

Kibice będą inaczej patrzeć na Wiktora. Wiadomo, że jego poziom sportowy poszedł do góry. Był rewelacją całych rozgrywek. Sceptycy mówią, że jeszcze słabo sobie radzi na torach przyczepnych, ale ja jestem przekonany, że jak na nich potrenuje, to poprawi ten element. Nie ukrywam, że zatrzymanie go w klubie było jednym z moich priorytetów. Przedłużyliśmy umowę z Kennethem Bjerre, mamy kontrakty także z młodzieżowcami. Jesteśmy też do 2024 roku związani z Olegiem Michaiłowem. On wyraził chęć jazdy i gotowość do startów w przyszłym sezonie, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że dotąd zawodził nasze oczekiwania. Wyjściowo to miał być zawodnik desygnowany do jazdy pod ósemką, a jeździć miał de facto Roman Lachbaum. Sytuacja na świecie jednak pokrzyżowała nasze plany, Michaiłow wskoczył do składu, ale niestety nie wykorzystał otrzymanej szansy.

Na zdjęciu: Jerzy Kanclerz, Kenneth Bjerre
Na zdjęciu: Jerzy Kanclerz, Kenneth Bjerre

Trudno gdybać, ale czy z Lachbaunem awans byłby możliwy?

Nie lubię gdybać, a tak naprawdę nigdy się tego nie dowiemy. Może by był, a może Roman wcale by nie jeździł lepiej. Żużel jest nieprzewidywalny. Na pewno Lachbaum był planem A, ale życie napisało inny scenariusz. Fakty są takie, że nie awansowaliśmy i trzeba skupić się na tym, co przed nami.

Przyjemskiemu będzie towarzyszyła większa presja. To może się jakoś na nim odbić?

Nie wydaje mi się. Wiktor rozwija się dobrze i działa z głową. Umie udźwignąć presję. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, kibice będą od niego wymagać coraz więcej, ale nie wydaje mi się, że to podetnie mu skrzydła. Myślę, że wręcz przeciwnie, zmotywuje do jeszcze cięższej pracy. Jak na bardzo młody wiek, ma w sobie ogrom profesjonalizmu i otaczają go przy tym uznani fachowcy. Ma wsparcie na wielu frontach. On jest nadal tym samym Wiktorem, co kiedyś. Przysłowiowa sodówka nie uderzyła mu do głowy.

Polonia będzie miała za rok super rezerwowego. To powinno odciążyć zespół.

Na pewno będzie łatwiej. Nie raz było tak, że Wiktor wskakiwał za któregoś z seniorów i zdobywał ważne punkty, gdy jednemu z nich nie szło. Teraz możliwości będzie więcej, dzięki czemu Przyjemski zostanie trochę odciążony. Benjamin Basso to zawodnik z dużym potencjałem, ambitny, waleczny. Wszystko dopięliśmy z nim na ostatni guzik i optymistycznie patrzymy w przyszłość. Miejmy nadzieje, że Benjamin wykorzysta swój potencjał i będzie solidnym punktem drużyny.

Basso byłby mile widziany w szeregach wielu ekstraligowych drużyn.

Tak, ale trzeba pamiętać o tym, że doświadczenie można zdobywać na wielu szczeblach. Niewielu zawodników to pewniacy, bo takich, którzy brylują w PGE Ekstralidze w każdym meczu jest może kilku. Reszta musi bardzo ciężko pracować i nieustannie walczyć o to, żeby podtrzymywać ten poziom. Z kolei schodząc ligę niżej wcale nie oznacza, że będzie się hegemonem, co wydatnie zobrazował przykład Zagara.

Bywa też tak, że wchodząc na wyższy szczebel z eWinner 1. Ligi, szybko się na niego wraca. Tak stało się chociażby w przypadku Davida Bellego. Naturalnie to żużlowiec nieustępliwy, waleczny i zdolny do świetnej jazdy. Nie wątpię, że może w przyszłym sezonie dać nam wiele powodów do radości. Być może za kilka lat znowu zobaczymy go na stałe w PGE Ekstralidze. Żużel to sport specyficzny i takie historie tylko pokazują, jak trudno być w nim na topie.

Na zdjęciu: David Bellego w kevlarze Abramczyk Polonii Bydgoszcz
Na zdjęciu: David Bellego w kevlarze Abramczyk Polonii Bydgoszcz

A co z juniorami? Polonia rozgląda się za wzmocnieniami?

Tak. Na pewno wzmocnimy się jeszcze jednym młodzieżowcem. Negocjujemy z pewnym zawodnikiem, nazwiska jeszcze nie zdradzę, ale wszystko jest na dobrej drodze. Chcemy mieć mocniejszy skład na DMPJ, gdyż celujemy w finał tych rozgrywek. Zależy nam, żeby była rywalizacja o skład. Wiadomo, że Wiktor jest poza zasięgiem, ale reszta o drugie miejsce może powalczyć. Wszystkim wyjdzie to na dobre.

Nazwisko dużego czy małego kalibru?

Nie chcę tego zdradzać, żeby nie zniechęcać go do poprawy swoich umiejętności. Co mogę o nim powiedzieć... Zawodnik młody, perspektywiczny, o dużym potencjale. Na pewno to żużlowiec, który da sobie radę w pierwszej lidze. Ale na ujawnienie personaliów jeszcze za wcześnie. Jednak trzeba pamiętać, że więcej spodziewaliśmy się po Przemku Koniecznym, a było jak było. Dlatego nie należy wychodzić przed szereg, tor wszystko weryfikuje.

Kiedy Polonia rozpocznie przygotowania do sezonu?

Pierwszego grudnia zawodnicy będą do dyspozycji trenera Jacka Woźniaka i menedżera Krzysztofa Kanclerza. Żużel jest specyficzny, dlatego obcokrajowcy będę przygotowywali się indywidualnie. Natomiast żużlowcy krajowi, młodzież, nawet ta, która jeszcze nie ma licencji, stawi się na zgrupowaniu. Zima ogranicza, będziemy spotykać się na basenie i w hali.

Zasłynął pan z tego, że grono sponsorów Gryfów powiększa się z każdym rokiem. Tendencja zostanie utrzymana?

Chciałbym w tym miejscu zaznaczyć, że wielka w tym zasługa mojego drugiego syna Przemka, który bardzo mi w tym elemencie pomaga. Myślę, że on przebił już w tym wszystkim swojego ojca. Sponsorów znowu przybędzie. Wiadomo, że czasy są trudne, wszyscy odczuwamy kryzys i to co dzieje się teraz na świecie. Dotychczasowi sponsorzy, ich firmy, także to odczuły. Niemniej jesteśmy dobrej myśli. Spłaciliśmy wszystkie stare długi. Oczywiście proces rozpoczął poprzedni prezes, Władysław Gollob, który ułatwił nam zadanie, ale najważniejsze, że działamy stabilnie. Zawodnicy dostają pieniądze na bieżąco, chwalą sobie warunki pracy w Bydgoszczy, a przecież wiarygodność jest bardzo ważna.

Odnoszę wrażenie, że w sukcesie Polonii ma udział bardzo duża grupa ludzi. Wydaje się, że w wielu sprawach może pan liczyć na pomoc?

Na pewno tak. Ja jestem sternikiem. Są moi synowie, jest opiekujący się Wiktorem Przyjemskim i kilkoma innymi młodym adeptami Marek Ziębicki, asystentka Angelika, Michał Młodzikowski. Osobiście chciałbym, żeby w przyszłości w Polonii było więcej osób i etatów. Ze względu na finanse, te etaty trzeba było na starcie zredukować, w związku z czym niektórzy, w tym trener, mają dziś tylko umowy zlecenia. Wiadomo, że tak nie powinno być i nie wiem, czy gdzie indziej w Polsce byłoby to do zaakceptowania. Ale czasy są trudne. Musieliśmy pozbyć się ogromnego długu. Na pewno będziemy dążyć do tego, żeby w przyszłości osób funkcyjnych było więcej. A wszystkim bardzo dziękujemy, zarówno wolontariuszom, jak i pracownikom. No i przede wszystkim kibicom. To druga siła klubu, ich doping, wpływy z biletów, wsparcie. To wszystko jest nieocenione dla kondycji klubu.

Spodziewał się pan, że moda na żużel w Bydgoszczy powróci tak szybko?

Sektor kibiców gości w Gdańsku robił ogromne wrażenie. Był wypełniony gęściej niż te na wielu meczach Ekstraligi. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że będzie aż tak dobrze. Bardzo dziękuję kibicom, bo przecież robimy to dla nich. Chcemy powrócić do dawnych czasów świetności, odbudować tradycję i wrócić do PGE Ekstraligi na bardzo długo. Oni nam w tym pomagają, mobilizują nas do ciężkiej pracy. Z roku na rok zainteresowanie jest coraz większe. To dobrze, bo tradycje w Bydgoszczy są bogate. Wszystko ma tendencję zwyżkową. Brakuje tej wspomnianej kropki nad i. Miejmy nadzieję, że nadal wszystko będzie szło zgodnie z planem i za rok będziemy świętować awans do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty

Zobacz także:
Sukcesy Cellfast Wilków komplikują przyszłość Stali. "Sponsorzy idą za wynikami, ale są na to sposoby"
MF Trans Landshut Devils będą mieć problem z utrzymaniem? "Czeka nas ciężki bój"

Źródło artykułu: