Droga Grzegorza Zengoty bynajmniej nie jest usłana różami. Jeszcze kilka lat temu zawodnik nie miał pewności, czy będzie samodzielnie chodził. Teraz dopiął swego i powrócił do najlepszej żużlowej ligi świata. Ostatecznie padło na Fogo Unię Leszno, choć pierwotnie zakładano, że najpewniej pojedzie w Cellfast Wilkach Krosno lub macierzystym Stelmet Falubazie Zielona Góra.
Lokalizacja robi swoje
Leszczyńskie środowisko może, zdaniem wielu, ułatwić Zengocie powrót na szczyt. Podobnie sądzi Jacek Frątczak. Były menedżer Falubazu odniósł się także do niedoszłego powrotu wychowanka Falubazu, do klubu z południa województwa lubuskiego.
- Warunki, jakie Leszno stwarza Zengocie, są idealne do rozwoju. Z Zielonej Góry na stadion będzie miał trochę ponad godzinę drogi. Dogodna lokalizacja ułatwi mu zżycie się z torem. Będzie miał okazję dopasować do niego idealnie sprzęt. Naturalnie Zielona Góra byłaby jeszcze bardziej korzystna, ale obie strony musiałyby chcieć takiego kroku i się porozumieć. Poza tym Grzegorz marzył o powrocie do PGE Ekstraligi, a skoro pojawiła się szansa, to ją wykorzystał - powiedział Jacek Frątczak.
ZOBACZ Jaka przyszłość Milika i Szczepaniaka? Prezes Wilków zdradza konkrety
To był właściwy moment
Ekspert nie wątpi, że Zengota nie powinien zwlekać z powrotem do PGE Ekstraligi. Jego zdaniem, to była świetna decyzja.
- Uważam, że Grzegorz jest gotowy, żeby wrócić na salony, co udowodnił na przekroju całego minionego sezonu. To nie był pochopny krok. Z każdym rokiem jego dyspozycja była coraz lepsza. To zawodnik, który nie jest wcale w sile wieku, wciąż może się rozwijać. Kontuzja zahamowała jego karierę, ale on przecież ma bogate doświadczenie ekstraligowe. W latach świetności był w stanie pokonać w tych rozgrywkach właściwie każdego. Kiedyś startował w Lesznie, zatem bardzo dobrze zna tamtejsze środowisko. To wszystko każe sądzić, że decyzja była trafiona i nie było na co czekać - dodał Frątczak.
"To inny zawodnik"
Pozostaje pytanie, czy Zengota jest gotowy na taki powrót i wobec ubytków kadrowych drużyny wydatnie pomoże leszczynianom obronić PGE Ekstraligę. Frątczak jest ostrożny w prognozach i zauważa, że nie można wymagać od zawodnika zbyt wiele, bo ten nie musi od razu wejść na swój dawny, ekstraligowy poziom.
- Grzegorz Zengota to inny zawodnik niż kiedyś i trzeba to sobie powiedzieć. Ja jednak mam z nim szczególnie dobry kontakt, jesteśmy sąsiadami. Obserwowałem z bliska całą jego karierę. To perfekcjonista, który nigdy nie odpuszcza, nie szuka wymówek i stara się po prostu iść naprzód. Kontuzje pokrzyżowały mu szyki, zahamowały jego rozwój, ale ja nie wątpię, że on nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Niektórzy mówią, że stary Zengi już nie wróci. A ja twierdzę, poczekajmy i nie skreślajmy go przedwcześnie. Z całą pewnością drzemie w nim wciąż wielki potencjał. Do emerytury jeszcze daleko i myślę, że on jest w stanie się odbudować i pozostać na najwyższym szczeblu przynajmniej przez kilka lat. Życiowe doświadczenia go wzmocniły i bez wątpienia ma możliwości, żeby wrócić do dawnej formy. Nie będzie łatwo, ale absolutnie nie wykluczam takiej opcji - podsumował Jacek Frątczak.
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Apator w tarapatach. "Nie zazdroszczę trenerowi"
- Sukcesy Cellfast Wilków komplikują przyszłość Stali. "Sponsorzy idą za wynikami, ale są na to sposoby"