Po rundzie zasadniczej turnieju Australijczyk z 12 punktami na koncie zajmował 3. pozycję, ale dzięki zwycięstwom w barażu oraz finale to właśnie on cieszył się z końcowego sukcesu. - Po raz pierwszy w karierze udało mi się triumfować w tych zawodach i jestem z tego powodu naprawdę szczęśliwy. Wcześniej zawsze coś stawało mi na przeszkodzie w odniesieniu zwycięstwa, jednak tym razem wszystko odpowiednio zagrało. W finale miałem trochę szczęścia, bo słabo wyszedłem spod taśmy i źle rozegrałem pierwszy łuk, a mimo to udało mi się wygrać wyścig. Moje motocykle sprawowały się świetnie i były bardzo szybkie. Ostatnimi czasy nie wiodło mi się zbyt dobrze, ale to zwycięstwo tchnęło we mnie sporo optymizmu - powiedział Adams.
Już w poniedziałek 38-latka czekają kolejne ważne zawody. Tym razem jego Swindon Robins zmierzy się w pierwszym spotkaniu finałowym Elite League z Wolverhampton Wolves. Leigh ma nadzieję, że zespół z hrabstwa Wiltshire powalczy na torze Wilków o dobry wynik: - Teraz nadszedł czas na wielkie polowanie i w Wolverhampton postaramy się wywalczyć jak najwięcej punktów. Nie stresujemy się tym spotkaniem, gdyż jak do tej pory na wyjazdach wiodło nam się całkiem dobrze.
Rewanżowe spotkanie z Wilkami team Rudzików rozegra na własnym terenie 12 października, a 5 dni później "Kangura" czekać będzie ostatni poważny występ w tym sezonie - Grand Prix Polski w Bydgoszczy. Australijczyk na owalu przy ulicy Sportowej będzie walczył jednak już tylko o godne pożegnanie się z cyklem, gdyż w tej chwili nie ma nawet matematycznych szans na miejsce w pierwszej ósemce klasyfikacji generalnej Indywidualnych Mistrzostw Świata, co jest dla niego jedynym gwarantem startów w przyszłorocznej serii.