Ten transfer był największym szokiem na giełdzie. Przebił nawet Zmarzlika i Michelsena?

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jason Doyle w kasku żółtym
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jason Doyle w kasku żółtym

1 listopada oficjalnie ruszył okres transferowy w PGE Ekstralidze, który był najciekawszy od lat, bo wielu topowych zawodników zdecydowało się na zmianę barw klubowych. W ocenie Jacka Frątczaka najwięcej emocji wzbudziły trzy transfery.

- Najbardziej spektakularny transfer to Bartosz Zmarzlik w Motorze Lublin. Zaskoczeniem jest odejście Mikkela Michelsena do Częstochowy, a szokiem Jason Doyle w Krośnie - mówi nasz ekspert i były menedżer klubów z Torunia i Zielonej Góry.

Frątczak uważa, że w przypadku transferu Bartosza Zmarzlika należy mówić o wielkim wydarzeniu, bo barwy klubowe zmienił najlepszy zawodnik świata, który był od początku swojej kariery związany z gorzowską Stalą.

- Nie uważam jednak tego za największą niespodziankę, więc z tego powodu ważne jest rozróżnienie, którego dokonałem na wstępie. W przypadku Bartka od dwóch lat mówiło się, że on może trafić do Lublina i ten transfer w końcu stał się faktem. Był to zatem ruch w pewnym sensie spodziewany. Poza tym to odbyło się w cywilizowany sposób, bo zawodnik nikomu w gorzowskim środowisku nie obiecywał pozostania. Nie składał też żadnych wiążących deklaracji, z których się później wycofał - zauważa znany menedżer.

ZOBACZ Było blisko transferu Holdera do Cellfast Wilków! "Władze Unii wstrzymały oddech"

- Bardziej zaskakujące było natomiast odejście z Lublina Mikkela Michelsena. Myślę, że zarządzający Motorem mieli inną wizję, w której zmieściliby się zarówno Duńczyk jak i pozyskany Bartosz Zmarzlik. Doszło jednak do bardzo niespodziewanej zmiany. W tym przypadku też nie było jednak sprzecznych komunikatów, bo nikt nie ogłaszał wcześniej pozostania Michelsena w Lublinie - dodaje Frątczak.

Zupełnie inaczej wyglądała natomiast historia transferu Jasona Doyle'a. Australijczyk był jednym z pierwszych zawodników, który zdecydował się na deklarację w sprawie swojej przyszłości. - To z tego powodu mówiłbym o szoku. Zawodnik i klub z Leszna potwierdzili oficjalnie nawiązanie współpracy na kolejny rok. Poza tym wydawało się, że Australijczyk dla Fogo Unii to zawodnik na lata. Miał osobiste relacje z prezesem. Wiemy, jak funkcjonował poza stadionem i gdzie mieszkał. W lipcu mieliśmy na jego temat zupełnie inne informacje, które nagle zostały zweryfikowane przez rynek. Takich historii nie było w przypadku Michelsena i Zmarzlika - przekonuje.

Frątczak nie ma również wątpliwości, dlaczego w tym roku mieliśmy do czynienia z tak ciekawą giełdą transferową. - Zwiększyła się podaż pieniądza w klubach z powodu realizacji nowego kontraktu telewizyjnego. Większe pieniądze spowodowały z kolei większą skłonność do zmiany barw klubowych u zawodników. Nie wydarzyło się zatem nic nadzwyczajnego, co byłoby niezgodne z prawami ekonomii - podsumowuje.

Zobacz także:
Ich żegnaliśmy w ostatnich latach
90 minut dzieliło go od utraty ręki

Komentarze (14)
avatar
Tomek z Bamy
2.11.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Doyle po rozmowie z przyjacielem Prezesa Rusieckiego-Don Bartolo Czekanskim jest swiadom,ze juz nigdy nie bedzie mieszkal w domku z mlodymi Australijczykami,nigdy nie zje grilla i nigdy nie pot Czytaj całość
avatar
Spaartanin.
2.11.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dolar na ten moment to największa sz... w Żużlu! Vacula lubię choć też ma swoje za uszami. mam nadzieję że sie chłopak ogarnął. Dolar dał słowo że zostaję. I w ostatnim momencie zawinął z pokła Czytaj całość
avatar
Rache
2.11.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jezeli ekspert SF Jacek Fratczak twierdzi oficjalnie ze Jason Doyle ma osobiste relacje z Prezesem Unii Leszno to ja nie mam pytan.Po co wyciagac takie sprawy? Troche dyskrecji panie Fratczak Czytaj całość
avatar
STAL-Bosman
2.11.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jacyś kibice będą z Buczy albo Mariupolu? Bo ma być "fajny" sezon 2023r. z ruskimi . 
avatar
szlachetny
1.11.2022
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
SPRZEDAŁ się już nie pierwszy raz