Relacje na żywo
  • wszystkie
  • Piłka Nożna
  • Siatkówka
  • Żużel
  • Koszykówka
  • Piłka ręczna
  • Tenis
  • Skoki

Po bandzie: Zaskoczył panią Krysię [FELIETON]

- 20 lat temu media wyglądały inaczej. Tabele tzw. małych lig piłkarskich wciąż zbierało się "na piechotę". Dzwoniąc po wyniki do zaprzyjaźnionego trenera albo sklepu. Na plebanię lub na policję... - pisze w swoim felietonie Wojciech Koerber.

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber
Andrzej Rusko, Krystyna Kloc WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Andrzej Rusko, Krystyna Kloc.
"Po bandzie" to cykl felietonów Wojciecha Koerbera, współautora książek "Pół wieku na czarno" i "Rozliczenie", laureata Złotego Pióra, odznaczonego brązowym medalem PKOl-u za zasługi dla Polskiego Ruchu Olimpijskiego.

***

WP Sportowe Fakty mają już 20 lat. W sporcie to szmat czasu. Dwie dekady, dwa pokolenia. W dziennikarstwie podobnie - papier znika zgodnie z przewidywaniami, natomiast stanowisko pracy przy komputerze nie oznacza już ciężkiego monitora z wielkim tyłkiem, biurka i krzesła. Dziś internet mamy wszędzie – w laptopie, w komórce, w zegarku...

Co to się działo w żużlu przed dwudziestu laty? Każdy ma swoje wspomnienia. Moje są takie, że gdy wspominam sezon 2002, nie mogę nie wspomnieć o Arturze Bogińczuku, młodzieżowym indywidualnym mistrzu Polski, który po tytuł wybrał się do Leszna. Choć przed zawodami w kolejce po złoto stał jako jeden z ostatnich. Mieli się liczyć Hampel, Kołodziej, Szombierski, Kasprzak, Miśkowiak, Romanek czy klubowy kolega Bogińczuka - Słaboń.

ZOBACZ Polskie obywatelstwo dla Tarasienki "na biurku Prezydenta". Prezes mówi o szczegółach

Tuż po zawodach szczęśliwy Andrzej Rusko zadzwonił do swojej życiowej partnerki, Krystyny Kloc, by podzielić się radosną nowiną:
- No Krysia, mamy mistrza Polski.
- To pogratuluj tam Krzysiowi.
- Ale to Bogińczuk jest mistrzem.

Tak to wspomina w "Rozliczeniu" Marek Cieślak i takie mniej więcej były oczekiwania względem Artura. Tymczasem chłopak, który dziś żyje w Anglii i świetnie sobie radzi, nadzorując cięcie drzwi do land roverów, wyciął numer sezonu. Do dyspozycji miał starą jawkę, więc z pomocą - która okazała się niedźwiedzią przysługą - pospieszył Piotrek Baron. Podstawił swojego GM-a. I na nim wyjechał Bogina do pierwszego wyścigu. Nic jednak nie wskórał, a gdy w parku maszyn okazało się, że rama jest pęknięta, zaczął grzać swoją starą jawkę. I ona okazała się żyłą złota. Na niej pojechał po tytuł, pokonując po drodze m.in. Hampela czy Kołodzieja. Ba! Na przyczepnym torze wyrównał też wrocławianin rekord toru Leigh Adamsa. A gdy po zawodach mechanik Bodziu Spólny sprawdzał motocykl, okazało się, że tłok już pękał...

I tak oto niedoszły magister wrocławskiej AWF został królem Arturem. Niedoszły, bo z Bogińczukiem było podobnie, jak z tym facetem maglowanym na rozmowie kwalifikacyjnej.
- Skończył pan studia?
- Tak, tak, oczywiście. Po pierwszym roku.

Król Artur abdykował szybko, ale wikipedia nie zapomni.

2002 rok... Sławek Drabik ścigał się wtedy w barwach klubu z Opola na drugim poziomie rozgrywek. Tamtejsze Towarzystwo Żużlowe, nazwa adekwatna, spadało właśnie na poziom trzeci. Jednak rok później Drabik był już zawodnikiem ekstraligowym. We Wrocławiu, dokąd przyszedł też Krzysiek Cegielski. Pamiętam te wiosenne początki, kiedy Cegła zainwestował w sprzęt od Mikaela Blixta, ale jechał do tyłu. Kolejne zmiany sprawdzał w pojedynkę na torze w... Witnicy, uznawał, że jest progres, po czym wracał do rywalizacji i progresu nie było. Dopiero gdy się pozbył blixtowego szmelcu i wrócił do sprawdzonych rozwiązań, zaczął być sobą. Niestety, nie trwało to długo.

Do dziś mam przed oczami obrazek z Cegłą właśnie, ukazujący brutalną przewrotność sportu. 1 czerwca, Stadion Olimpijski, mecz z Unią Leszno. Po 14 biegach jest remis. Nerwy, napięcie. Krzysztof wypuszcza jednak przed siebie Tomasza Jędrzejaka i przez cztery kółka tworzy zaporę dla Adamsa. 47:43. Zapamiętałem dziką radość w parku maszyn ówczesnej sympatii Cegielskiego, Anety Woźny. Dwa dni później był już mecz w lidze szwedzkiej. Też ostatni wyścig. A po nim nowe życie…

Dwadzieścia lat temu media wyglądały zupełnie inaczej. Tabele tzw. małych lig piłkarskich wciąż zbierało się "na piechotę". Dzwoniąc po kolei po wynik do zaprzyjaźnionego trenera albo sklepu. Na plebanię lub na policję… Mieliśmy w "Gazecie Wrocławskiej" adepta, który po tym, jak usłyszał wynik 0:0, profesjonalnie drążył temat:

- A do przerwy?

Pamiętam też zabawne dziś, a wtedy dramatyczne zdarzenie z Romkiem Skibą, u którego boku zaczynałem pisać w latach 90. na łamach "Wieczoru Wrocławia". Wesoły Romek miał takie powiedzenie, że on się generalnie sportem nie interesuje. Że on tylko ze sportu żyje. Oczywiście przejaskrawiał rzeczywistość, niemniej… coś w tym było. Otóż po jakichś kilku latach los na powrót sprowadził go do działu sportu, tym razem "Słowa Polskiego Gazety Wrocławskiej". I wtedy gwoździem do trumny okazały się stare przyzwyczajenia. Mianowicie nie było zmiłuj i w niedzielny wieczór każdy musiał zbierać wyniki małych lig oraz układać naprędce tabele, stare repy również. Jest koło godz. 22, drukarnia już wydzwania po ostatnie strony, patrzę, a Romciu w swoim stylu, wpatrując się w monitor, gładzi sobie brodzie. Czując pismo nosem, pytam, czy wszystko w porządku. Na co Romciu:

- Słuchaj, Wojtku, za zwycięstwa w meczu dają teraz trzy punkty, tak?
- Od kilku lat. A Ty wszędzie doliczałeś dwa, tak?
- Tak.
- Noż k....

Pozostało rozdzielić te wszystkie Romkowe tabele na cały zespół, by pod presją czasu podliczyć raz jeszcze. I przy nie do końca cenzuralnych telefonach z drukarni.

Dziś wszystko wygląda inaczej. Życie się przeniosło do internetu, a sobotnie papierowe wydanie gazet można kupić już w… piątek. Za to składane są koło wtorku, środy, nie mając w sobie nic z aktualności.

A Sportowe Fakty od dwudziestu lat na dyżurze. Nieustannym.

Wojciech Koerber

Zobacz także:
NA ŻYWO: trwa okienko transferowe. Wszystkie ruchy w jednym miejscu!
Transfery. Składy drużyn - PGE Ekstraliga 2023

Aktualne składy drużyn: PGE Ekstraliga | eWinner 1. Liga | 2. Liga Żużlowa

Kup bilet na 2023 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland – Warsaw. Kliknij tutaj i przejdź na stronę sprzedażową! -->>

Polub Żużel na Facebooku
Zgłoś błąd
WP SportoweFakty
Komentarze (5)
  • DonLemon ACM and CKM Zgłoś komentarz
    #stopcenzurzenasf Z uwagi na brak możliwości komentowania pod tamtym artykułem zamieszczam tutaj: Merytoryczna polemika z artykułem red. Wojciecha Koerbera: Wojciech Koerber
    Czytaj całość
    dotychczas ślizgał się nieco w temacie zawieszenia rosyjskich zawodników i tak z początku poparł radykalne stanowisko w postaci polowania na czarownice zapoczątkowanego przez Majewskiego, Dryłę et consortes, któremu uległ PZMot, następnie nieco łagodził stanowisko, by finalnie znów wyłożyć się niespójnością w artykule pt: „Nie dla nich odszkodowania”. Autor artykułu wydaje się nadzwyczaj cenić mądrości Churchilla, który przecież był zdrajcą jałtańskim wespół z Rooseveltem i Stalinem. Pisze o Amerykanach i Anglikach jako o naszych sojusznikach, gdzie historia jasno wskazuje, że są to papierowe sojusze. Nie, panie Koerber - to, że Łaguta i Sayfutdinov czują się Rosjanami (a kim się mają czuć? Kosmitami?) nie budzi żadnych wątpliwości moralnych (czy każdy kto się czuje Rosjaninem powinien być utożsamiany z automatu z Putinem? Czy każdy Polak dzisiaj winien być utożsamiany z Morawieckim, Kaczyńskim, kilkanaście lat temu z Tuskiem, a jeszcze wcześniej z Jaruzelskim czy Gomułką?) a już z całą pewnością żadnych wątpliwości proceduralnych - jeśli jest inaczej proszę wskazać punkt w jakimkolwiek regulaminie traktujący o tym jaką narodowość „czuje” zawodnik. Błyskotliwie redaktor Koerber zauważa, że nie jest prawnikiem, co jak się okazuje nie przeszkadza mu snuć wyobrażeń na temat orzecznictwa sądowego. Sędziowie są od tego, żeby prawo stosować, a nie je tworzyć. A samo prawo po to jest tworzone, żeby było pewne i jasno wyznaczało - co wolno, a co nie. Pan redaktor wolałby jednak nas cywilizacyjnie cofnąć do jakiejś formy plemiennej, gdzie to sądy będą sobie naginać prawo w oparciu o emocjonalne głosy gawiedzi stosując etykę sytuacyjną obcą naszej cywilizacji. Dalej pisze pan redaktor, że nie staje po żadnej ze stron, przy czym w tym samym zdaniu oznajmia, że rok przerwy w zarabianiu pieniędzy to wystarczająco bolesna kara. No to kara jest zasłużona, czy jednak ci ludzie niewinni i nie powinno być żadnej kary? A może są trochę winni, a trochę niewinni wojnie na Ukrainie? Pobudki uzyskania obywatelstwa dzisiaj z punktu widzenia przepisów i regulaminów są kompletnie nieistotne - czas na zastanawianie się nad przyznaniem obywatelstwa był w trakcie procedury, a nie post factum. Polaków nikt przecież nie weryfikuje w innych krajach czy uzyskali obywatelstwo żeniąc się z tamtejszą kobietą z miłości czy z rozsądku... Są ludzie z większymi dramatami niż Artem i Emil? Czy to usprawiedliwia w jakikolwiek sposób niesprawiedliwe traktowanie tych dwojga? Zawsze można szukać tych co mają gorzej i zająć się ich sprawą, ale z jakiegoś powodu pan Koerber i jego koledzy po fachu zajmują się ostatnio nieustannie właśnie tą sprawą. No sam redaktor zauważa na przykładzie Czugunowa i Tarasienki, że każda sytuacja życiowa jest inna, właśnie po to tworzy się regulaminy obowiązujące powszechnie wszystkich zawodników, żeby nie trzeba było rozpatrywać każdej pojedynczej sytuacji zawodnika w zależności od widzimisie i sympatii, czy antypatii dziennikarzy. Posłużenie się przykładem w tym kontekście Karpowa jest grą emocjonalną poniżej poziomu. Stawiam pytanie: w jaki sposób roczna czy nawet dożywotnia banicja rosyjskich, czy rosyjskich z polskim obywatelstem zawodników pomogła właśnie Karpowowi? Czy dzięki odważnej, heroicznej decyzji PZM i poparciu dziennikarzy wojna się już skończyła, a cierpienie Ukraińców się zmniejszyło? No właśnie, strzelacie na oślep, byleby strzelić, byleby ranić, jak w Putina nie można to chociaż w Łagutę. Analogicznie krzyczycie na panią kasjerkę, że tylko jedna kasa czynna choć odpowiada za to menadżer, czy właściciel sklepu? Pan Koerber napisał ostatnio felieton o moralności, etyce, krytyce oportunizmu i przyznam, że choć nie zyskał ogólnego poklasku, to osobiście się z nim zgodziłem. Dlaczego nie ma u niego kontynuacji i spójności w tych poglądach, w zamian za to owczy pęd, wiedziony być może lękiem przed linczem pospólstwa? Szkoda, bo ceniłem pióro tego redaktora. Don Lemon.
    • Sparty-Fan Zgłoś komentarz
      O tym wszystkim pamiętają kibice Sparty. Czas na zmiany: podziękować za to, co dotychczas i pogonić Andrzeja i Krysię na emeryturę.
      • leonidaswro Zgłoś komentarz
        Ble, ble, ble....
        • Tomek z Bamy Zgłoś komentarz
          Czesc Wojtek. Co sie dzieje z Don Bartolo Czekanskim z Wilkszyna? On tak na powaznie w tym wieku z tym wstapieniem do Legii Cudzoziemskiej? Niech odstawi alkohol. Pozdro i z fartem.
          Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
          ×