Żużel. Wypadek brutalnie zakończył karierę mistrza świata. Jego życie to gotowy scenariusz na film

Jan Osvald Pedersen miał trudne dzieciństwo. Miłość do żużla zawdzięcza dziadkowi, który zabrał go na mecz, aby mógł zobaczyć swojego idola. Po latach sam został mistrzem świata.

MM
Na zdjęciu od lewej: Jan O Pedersen i Erik Gundersen WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu od lewej: Jan O. Pedersen i Erik Gundersen
W latach 80. i na początku 90. hegemonami światowego żużla byli Duńczycy. Mieli rewelacyjne pokolenie zawodników. Wtedy po tytuły Indywidualnego Mistrza Świata sięgali Erik Gundersen, Hans Nielsen oraz będący w ich cieniu Jan Osvald Pedersen.

W 1991 roku w Goeteborgu on sam doczekał się upragnionego złota. Blisko tego lauru był też pięć lat wcześniej w Chorzowie. Wtedy był "tylko" srebrnym i brązowym medalistą. Gdy sięgał po złoty krążek IMŚ miał niespełna 29 lat i w perspektywie miał kolejne sezony dominacji na światowych arenach. Los chciał jednak inaczej.

Gotowy scenariusz na film

Pedersen od dziecka nie miał łatwo. Żużlowiec nie zna swojego biologicznego ojca, a dorastał wychowywany przez babcię Irene i dziadka Osvalda Pedersenów w West Funen Harndrup. To właśnie dziadek zaszczepił w nim miłość do żużlowych motocykli. Idolem małego Jana był Ole Olsen. I to jego jazdę obserwował, gdy pierwszy raz był na żużlu.

ZOBACZ Polskie obywatelstwo dla Tarasienki "na biurku Prezydenta". Prezes mówi o szczegółach

Właśnie wtedy zaczął marzyć o tym, by osiągać podobne sukcesy co Olsen. Pedersen szybko podbijał serca kibiców. W kategorii 50 ccm dwukrotnie był mistrzem kraju i już wtedy wróżono mu duże sukcesy. Żużel był dla niego na pierwszym miejscu. Tuż po 18. urodzinach zdecydował, że ściganie w Danii to za mało.

Ścigał się w najmocniejszej wtedy lidze angielskiej, gdzie został legendą klubu Cradley Heath Heathens. Dzięki swojej fantastycznej jeździe filigranowy Duńczyk trafił do reprezentacji Danii i odnosił z nią niemałe sukcesy. Triumfował w Mistrzostwach Świata Par i Drużynowych Mistrzostwach Świata.

Kontuzje zabrały mu niemal wszystko

1991 rok był dla niego najlepszym w karierze. Wtedy prezentował niesamowitą formę, co zaowocowało tytułem mistrza świata. Wreszcie doczekał się startu w jednodniowym wtedy finale IMŚ. W dwóch wcześniejszych sezonach na przeszkodzie stawały bowiem kontuzje, które odnosił zaledwie kilka dni przed zawodami. Kto wie, może byłby nawet trzykrotnym złotym medalistą IMŚ?

Korzystając z przemian gospodarczych w Polsce i otwarciu ligi na obcokrajowców, Pedersen podpisał kontrakt z drugoligową drużyną ROW-u Rybnik. Ten transfer był sensacją. Jednak w śląskim klubie pojechał zaledwie dwa mecze, w których zdobył z bonusami 21 punktów w 8 biegach. Wszystko przez koszmarną kontuzję, która zakończyła jego karierę.

Podczas towarzyskiego turnieju w Viborgu Pedersen doznał urazu kręgosłupa. To były zresztą bardzo pechowe zawody. Karetki aż siedmiokrotnie kursowały między stadionem i szpitalami. W wieku 30 lat musiał zrezygnować ze startów. Po blisko dwóch dekadach wrócił jednak na tor.

Żużel miłością na całe życie

- Od mojego upadku w 1992 roku, który sprawił, że byłem zmuszony przedwcześnie zakończyć karierę upłynęło już wiele lat, ale nigdy nie przestałem o żużlu myśleć. Muszę przyznać, że brakowało mi emocji związanych z czarnym sportem. Co prawda następnych latach próbowałem swoich sił w wyścigach samochodowych, ale szybko zdałem sobie sprawę, że żużel jest tym, co kocham robić - mówił w 2011 roku naszemu serwisowi Pedersen.

Pokazał, że niemożliwe nie istnieje. Przez lata przechodził rehabilitację i codziennie walczył o to, by być bardziej sprawnym. Zaakceptował życie w bólu. Wtedy wrócił do sportu żużlowego jako menedżer. W końcu zdecydował się na powrót na tor. To była sensacja. Pomógł mu Nicki Pedersen, który sprzedał mu motocykle.

- Życie nauczyło mnie jednak, żeby być szczęśliwym, to trzeba robić dokładnie to, co sprawia ci radość i satysfakcję. Kocham żużel, dlatego znowu chcę robić to, co umiem najlepiej. Wiek nie stanowi dla mnie problemu. Czuję w sobie siłę, żeby zwyciężać - dodawał.

Treningowe kółka Jan Osvald Pedersen kręcił po raz pierwszy w Gnieźnie. Brał udział w zawodach pokazowych w Anglii i Danii. Powrót trwał krótko, ale dał mu wiele radości. Do dziś emocjonuje się żużlem. 9 listopada świętuje 60. urodziny i podczas obchodów na pewno nie zabraknie żużlowych akcentów.

Czytaj także:
By trafić do Polski, wysłał do klubów list. Kibice płacili jego rachunki w barze
Poznaliśmy terminarz cyklu Grand Prix 2023!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×