Częstochowianie zdecydowali się stworzyć dedykowane wideo dla każdego żużlowca, który w przyszłym roku pojedzie w barwach Włókniarza. Produkcje te w większości spotkały się z pozytywnym odbiorem. Zaczęło się jeszcze w trakcie sezonu, kiedy to biało-zieloni informowali o przedłużeniu współpracy z Leonem Madsenem i Kacprem Woryną.
- To tylko utwierdziło nas w przekonaniu, że obraliśmy słuszną strategię - powiedział dla WP SportoweFakty Mateusz Żesławski, rzecznik prasowy klubu i człowiek odpowiedzialny za social media we Włókniarzu. - Chcieliśmy zrobić coś nowego. Same grafiki przedstawiające zawodników sprawdzały się pod względem statystyk, ale nam zależało na zrobieniu kroku do przodu i marketingowo odskoczeniu od pozostałych klubów z PGE Ekstraligi - kontynuował.
Skąd czerpano pomysły na filmy? Okazuje się, że to były indywidualne kwestie, a przy każdym materiale pomagali sami zawodnicy. - Dziękuję im za zaangażowanie i poświęcony czas. Nakręcenie krótkiego wideo to jest często cały dzień, jak nie nawet dwa dni nagrywania. Zawodnicy spisali się na medal i z każdym z nich bardzo dobrze nam się współpracowało. Przedstawione im scenariusze ulegały tylko drobnym korektom, które nam zgłaszali już podczas tworzenia materiałów. Wszystkie zmiany wyszły na plus i również dzięki nim ma to taki pozytywny odbiór - wyjaśnił Żesławski.
ZOBACZ Koniec z limitami finansowymi. Cegielski: Przestrzegam zawodników, efekt może być odwrotny
Hitem okazało się wideo, w którym Włókniarz ogłosił pozyskanie Maksyma Drabika. Lektor prowadzi w nim wypełniony emocjami monolog, który kończy się słowami: "Zatrzymaj się, zastanów się, wróć pamięcią. Dom, to tu wszystko się zaczęło" (tu zobaczysz nagranie ->>).
W klubie przyznają, że przyjęcie tego materiału przerosło ich oczekiwania. - Zdajemy sobie sprawę z tego, jak ważny jest to transfer dla kibiców z Częstochowy. Dlatego postawiliśmy na motyw powrotu do domu. Świetna współpraca z Maksymem zaowocowała takim efektem finalnym. Maksym mocno zaangażował się przy tworzeniu tego wideo. Nieskromnie przyznam, że z tego materiału jesteśmy dumni i cieszymy się z tak dobrych recenzji - potwierdził nasz rozmówca.
Prztyczek w nos czy przyjacielski kuksaniec?
Nie brakowało też kontrowersji. Dotyczą one tego, w jaki sposób został zaprezentowany Mikkel Michelsen. W wideo z udziałem Duńczyka motywem przewodnim jest lotnisko, co zdaniem wielu miało być prztyczkiem w stronę lubelskiego Motoru, którego Michelsen był kapitanem.
- Nasz pomysł odnosił się do sytuacji sprzed kilku lat, kiedy to grupa kibiców Motoru oczekiwała na lotnisku na przylot Taia Woffindena. W ten humorystyczny, przyjacielski sposób chcieliśmy do motywu z lotniskiem nawiązać. Natomiast w momencie, gdy dowiedzieliśmy się o prezentacji Motoru, postanowiliśmy to wykorzystać - skomentował Mateusz Żesławski i dodał:
- Czytałem wypowiedź pana prezesa Motoru Lublin, Jakuba Kępy udzielonej waszemu portalowi, w której nazwał nasz materiał z Mikkelem Michelsenem pastiszem (zobacz szczegóły ->>). Muszę zawieść pana prezesa i być może niektórych kibiców, bo nie chodziło nam o żadne wbijanie szpilki. Wideo z Mikkelem mieliśmy w 99 proc. gotowe na kilkanaście dni przed tym, zanim jeszcze Motor ogłosił datę prezentacji swoich zawodników.
Wyjaśnił też, dlaczego Włókniarz zdecydował się ogłosić Michelsena tego samego dnia, podczas którego Motor pochwalił się absolutnym hitem w postaci pozyskania Bartosza Zmarzlika.
- Zrobiliśmy to z premedytacją i nie baliśmy się, że przejdzie to bez echa. Zdajemy sobie sprawę z klasy Bartka Zmarzlika, ale Mikkel Michelsen to również znakomity zawodnik. Wiedzieliśmy, że mamy silną kartę w ręku i nie baliśmy się iść na taką konfrontację. Nasza zagrywka się udała, bo według mnie głośniej było o naszym wideo niż o prezentacji Motoru na lotnisku. Potwierdzają to też opinie specjalistów od marketingu, których poprosiliśmy o zdanie - przekonuje Żesławski.
- Na koniec dodam, że nigdy nie wynajmowaliśmy lotniska, ale od lat rokrocznie organizowaliśmy prezentację drużyny z udziałem gwiazd muzycznych. Nie zatrzymał nas nawet COVID-19, bo wówczas postawiliśmy na prezentację online. To dla nas codzienność, więc nie musimy się nikim inspirować ani spoglądać w czyjąkolwiek stronę. Zawsze staramy się dbać o szczegóły, na marketing mamy swój pomysł i podążamy według opracowanego przez nas planu - stanowczo podkreślił rzecznik prasowy Włókniarza.