Żużel. Postrzegają tę inicjatywę jako coś atrakcyjnego. Mieli jednak pewne obawy przed startem ligi

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Krzysztof Lewandowski
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Krzysztof Lewandowski

Pierwszy sezon U24 Ekstraligi budził obawy wśród działaczy, ale wraz z kolejnymi meczami widać, że kluby poważnie podeszły do sprawy, a liga udowodniła, że była warta powołania.

Przed sezonem 2022 powołano do życia nowe rozgrywki, które były elementem piramidy szkoleniowej. U-24 Ekstraliga budziła jedną wielką niewiadomą, ale po roku można śmiało powiedzieć, że zdała ona swój egzamin.

- Jeśli mamy budować w ten sposób zaplecze na przyszłość, a także zapewniać polskiemu oraz światowemu żużlowi dopływ nowych i perspektywicznych zawodników, to należy postrzegać tę inicjatywę jako coś atrakcyjnego - powiedział Adam Krużyński w rozmowie z klubowymi mediami For Nature Solutions Apatora Toruń.

- Nie ukrywam jednak, że zanim na dobre to wszystko ruszyło, mieliśmy też pewne obawy. Dotyczyły one tego, czy będziemy w stanie zagwarantować tym rozgrywkom odpowiednią jakość, żeby one spełniały swoją rolę i faktycznie służyły do rozwoju zawodników - dodał.

ZOBACZ Nicki Pedersen: Musiałem odstawić leki, bo wchodziły mi już na głowę

Przewodniczący Rady Nadzorczej toruńskiego klubu przyznał, że kontrakty były przemyślane. Swoją szansę mieli dostać przede wszystkim miejscowi młodzieżowcy. - Podstawą składu stali się dla nas nasi polscy młodzieżowcy. Od samego początku wiedzieliśmy, że oni będą naturalną częścią tej drużyny. Te rozgrywki są między innymi po to, żeby ci chłopcy również zyskali więcej wyścigów i mieli szansę się rozjeździć poprzez rywalizację z innymi zawodnikami do 24. roku życia - przyznał Krużyński.

Kontrakty w klubie poza polskimi młodzieżowcami podpisali również reprezentanci: Australii, Danii oraz Szwecji i Wielkiej Brytanii. Byli zarówno tacy, co stawiali pierwsze kroki, jak np. Bastian Pedersen, ale też i tacy, którzy ścigali się w SGP2, czyli Casper Henriksson.

- Na początku sezonu poziom prezentowany przez poszczególne drużyny wydawał się dość mocno zróżnicowany, ale potem, według mnie, to zaczęło się zmieniać. Mam wrażenie, że im dalej w las, tym kluby coraz bardziej się spinały i starały się wystawiać jak największe "armaty". Nie można powiedzieć, że mecze stały na kiepskim poziomie - skomentował.

Najlepszym zawodnikiem Aniołów w tych rozgrywkach był Krzysztof Lewandowski, który wykręcił średnią biegową 2,136 i był to dwunasty rezultat w lidze. Najbardziej zapracowanym z kolei był Denis Zieliński, który wystartował w aż 68 wyścigach. Lewandowski odjechał o dziewięć gonitw mniej, a kolejne ponad 50 startów zaliczyli również Zach Cook (58) oraz Emil Poertner (51), który w trakcie sezonu doznał kontuzji i na jakiś czas wypadł z drużyny prowadzonej przez Tomasza Zielińskiego.

- U chłopaków dało się zauważyć zaangażowanie i profesjonalne jak na ich możliwości podejście do tematu. Wystarczy wspomnieć, że przed każdym meczem było wielu chętnych do próby toru i jako sztab szkoleniowy mieliśmy spory ból głowy komu ostatecznie ją przydzielić. Często trzeba było porządnie to przedyskutować i wytłumaczyć co nieco zawodnikom. Każdy chciał jak najlepiej się przygotować i sprawdzić swoje motocykle, żeby potem walczyć o zwycięstwa. Nie było mowy o jakimkolwiek odpuszczaniu. Wszystko było brane na poważnie - powiedział Krużyński.

W tej chwili nieznana jest kadra KS Toruń U-24 na sezon 2023. Na pewno szanse dostanie Casper Henriksson, który ma ważny kontrakt, o czym mówił w rozmowie z WP SportoweFakty oraz wychowankowie. Niewykluczone, że o ile regulamin zezwoli, to i Wiktor Lampart skusi się na dodatkowe starty.

Czytaj także:
Kibice płacili jego rachunki w barze
Kusiła go PGE Ekstraliga, ale z tego powodu do niej nie trafił

Źródło artykułu: