Żużel. W Polsce powstanie liga półamatorska? Cieślak komentuje pomysł
Od 2026 roku polskie rozgrywki żużlowy miałyby składać się z 10-zespołowych PGE Ekstraligi oraz eWinner 1. LŻ i... ligi półamatorskiej, do której zaproszenie otrzymałyby najlepsze drużyny z innych krajów. To sposób na rozwój żużla.
- Zwiększenie liczby meczów to konieczność i szkoda, że odbędzie się ona tak późno. Kibicom należy się więcej meczów, a klubom łatwiej będzie pozyskać sponsorów, czy rozmawiać z miastem, gdy rozgrywki zostaną poszerzone. Doszliśmy do momentu, w którym jest kilka świetnych ośrodków, które na pewno dałyby sobie radę w elicie - twierdzi Marek Cieślak, który popiera założenia reformy.
Z tego też powodu, nowy kontrakt telewizyjny obowiązujący od 2026 roku będzie negocjowany właśnie z założeniem zwiększenia liczby drużyn i to nie tylko w elicie, ale także I lidze. Jak zdradził ostatnio w Magazynie PGE Ekstraligi na WP Sportowychfaktach honorowy prezes PZM Andrzej Witkowski, obie ligi miałyby znaleźć się pod władzą jednego organu i wspólnie negocjować umowę telewizyjną. W ten sposób ujednolicone zostałyby wymagania wobec zespołów i - choć w części - wyrównane dysproporcje finansowe.
ZOBACZ Nicki Pedersen: Musiałem odstawić leki, bo wchodziły mi już na głowęTo jednak nie koniec pomysłów, bo nowa koncepcja zakłada, że II liga stałaby się ligą półamatorską, do udziału w której zaproszone zostałyby kluby z innych krajów. Chodzi o to, by próg wejścia do rozgrywek był stosunkowo niski i już 1,5 mln wystarczało na podjęcie walki. To miałaby być szansa dla zespołów z Krakowa, Piły, Świętochłowic, ale także zagranicznych ośrodków, które nie stać na żużel na najwyższym poziomie.
- Widzimy jakie problemy mają teraz działacze w Pile, a to wszystko efekt tego, że już w pierwszym roku funkcjonowania musieli sprostać wymaganiom stawianym przez bardzo profesjonalne ośrodki. Takie kluby powinny mieć możliwość rywalizowania na niższym poziomie finansowym i organizacyjnym, byle tylko promować żużel w swoich miastach i dawać im regularnie okazję do odwiedzania stadionu. Podobnie jest zresztą z niemieckim Wittstock, które okazało się za słabe na wymogi obecnej II ligi, ale śmiało mogłoby jeździć w naszym kraju po reformie. W Ukrainie, Czechach, Słowacji, czy Węgrzech też znalazłyby się chętne zespoły. Emocje w takiej lidze wcale nie byłyby mniejsze, a my mielibyśmy gwarancję, że żużel się tam rozwija - dodaje Cieślak.
Czytaj więcej:
Sprzeciwia się polityce PZM
Nowe informacje ma temat zdrowia trenera
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>