Ostatecznie podczas 10 turniejów mistrzostw świata Polak zdobył 29 punkt i zajął ostatnie, piętnaste miejsce spośród stałych uczestników tego cyklu. W rozgrywkach ligowych w Polsce też nie było łatwo, a średnia 1,667 pkt/bieg dała mu ostatecznie 23. miejsce. Rok wcześniej zakończył zmagania ze średnią 1,909 pkt/bieg na 16. miejscu w PGE Ekstralidze. Marnym pocieszeniem jest fakt, że Apator Toruń zajął wyższe miejsce niż przed rokiem i znalazł się tuż za podium.
Mateusz Puka, WP Sportowefakty: Miniony sezon nie była dla pana zbyt udany. Jak pan będzie go wspominał?
Paweł Przedpełski (zawodnik For Nature Solutions Apatora Toruń i były uczestnik Grand Prix): Miniony sezon nie był dla mnie najlepszy, ale też unikałbym stwierdzeń, że był zupełnie nieudany. W Grand Prix faktycznie nie udało mi się pokazać swoich umiejętności, a nerwy z soboty przekładały się na występy w meczach ligowych. Nerwów nie dało się uniknąć, bo skoro w GP nie wszystko wychodziło idealnie, to przed ligą też była niepewność. Ostatecznie jednak w barwach Apatora Toruń jeździłem na dość równym poziomie i stosunkowo rzadko zdarzały mi się występy poniżej 10 punktów.
ZOBACZ Jego negocjacje z GKM-em były bardzo szybkie. Wszystko przez specyficzną sytuację
Żałuje pan czegoś? Gdyby miał pan szansę, to drugi raz zrobiłby pan coś inaczej?
Regularna jazda w Grand Prix to było moje wielkie marzenie i cieszę się, że udało się je zrealizować. Plany miałem zupełnie inne, ale nie żałuję tego sezonu. Miejsce w elicie wywalczyłem sobie sam i to była wspaniała przygoda. Oczywiście trzeba wyciągnąć wnioski na przyszłość. Gdyby jeszcze kiedyś zdarzyła się szansa na powrót do Grand Prix, to chętnie z niej skorzystam.
Co było przyczyną słabych występów wśród najlepszych żużlowców świata? Tylko raz udało się panu awansować do półfinału.
W mistrzostwach świata jeździ się na zupełnie innych torach niż te, do których jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce. One są bardzo specyficzne, a ja na większości z nich ścigałem się w tym roku po raz pierwszy w karierze. Nie udało mi się dostosować do warunków i stąd te problemy. Inna sprawa to choćby turniej w Teterow, gdzie mieliśmy zupełną antyreklamę żużla. Takie zawody trudno nawet oceniać, bo bardziej niż o ściganiu, myślałem tam o przetrwaniu.
Przyznał pan, że słabe występy w mistrzostwach świata odbijały się na meczach ekstraligowych. Odcięcie się od porażek w Grand Prix było niemożliwe?
Moim zdaniem w kilkanaście godzin nie da się zupełnie zapomnieć o wcześniejszym niepowodzeniu. Po słabych zawodach nikt w teamie nie jest zadowolony. Z tego też powodu śmiało mogę powiedzieć, że za mną najtrudniejszy sezon w karierze. Im bardziej napinałem się na dobry wynik, tym gorzej jechałem.
Domyślam się, że pod koniec sezonu miał pan już dość żużla.
Przez ostatnie dwa miesiące zupełnie nie myślałem o motocyklach i takiego resetu bardzo potrzebowałem. Sezon był męczący, ale to nie tak, że byłem jakoś wyjątkowo zdołowany. Wiem, że nie sprostałem zadaniu w Grand Prix, ale nie mam do siebie wielkich pretensji. Zrobiłem wszystko co mogłem i w każdym turnieju dałem z siebie sto procent. Obecnie rozpocząłem już przygotowanie do kolejnych rozgrywek i jestem optymistycznie nastawiony. Odczuwam głód żużla i nie wiem, jak wytrzymam do marca przez brak tej dyscypliny.
Apator Toruń w przyszłym sezonie będzie jeszcze mocniejszy niż w tym roku, a czterech seniorów podpisało dwuletnie umowy. Rozważał pan w ogóle inną opcję?
Przyznam szczerze, że tegoroczne negocjacje z władzami klubu zajęły tyle, co wypicie kawy. Działacze przedstawili swoją wizję i błyskawicznie znaleźliśmy porozumienie. Dogadując się na kolejne dwa lata, wiedziałem już, że podobnie postąpili Patryk Dudek i Robert Lambert. Nie rozmawialiśmy jednak o tym, bo to indywidualna sprawa każdego zawodnika. Cieszę się jednak, że udało się uniknąć potężnych przemeblowań i pojedziemy podobnym składem, jak w tym roku. Mieliśmy w tym roku bardzo dobrą atmosferę, więc za rok to może okazać się kluczem do sukcesu.
Do zespołu po rocznej przerwie wraca Emil Sajfutdinow. Miał pan z nim jakikolwiek kontakt w tym sezonie?
W tym sezonie praktycznie nie miałem czasu, by poza meczami pojawiać się na Motoarenie, a zresztą nawet nie wiem, czy Emil bywał na treningach. Po meczach wysyłał nam jednak wiadomości i interesował się naszymi wynikami. Za rok będziemy się widywać znacznie częściej.
Czytaj więcej:
Sprzeciwia się polityce PZM
Nowe informacje ma temat zdrowia trenera