Czterokrotny mistrz Polski na sprzedaż! Pada nawet konkretna kwota

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: kibice Apatora Toruń
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: kibice Apatora Toruń

To może być wyjątkowa okazja dla fanów żużla w Polsce, którzy posiadają sporo wolnej gotówki. Okazuje się, że właściciel Apatora Toruń jest gotowy sprzedać klub, gdy tylko zgłosi się potencjalny kupiec i przedstawi poważną ofertę.

Informacje o możliwości kupienia For Nature Solutions Apatora Toruń nie są co prawda niczym nowym, ale można odnieść wrażenie, że w ostatnim czasie w samym Toruniu mówi się o tym coraz więcej. Właściciel klubu Przemysław Termiński wciąż kocha żużel, ale ma już powoli dość ciągłego dokładania do Apatora. Jeszcze niedawno wydawało się, że sytuacja zmieni się wraz z nowym kontraktem telewizyjnym, który gwarantuje każdemu klubowi wypłatę 6,5 mln złotych rocznie. Za dodatkowymi pieniędzmi poszły jednak dodatkowe obowiązki, a także nagły wzrost płac dla zawodników. Z planów o samofinansowaniu się klubu pozostały jedynie wspomnienia.

To coraz mniej podoba się właścicielom, który w nieoficjalnych rozmowach potwierdzają, że są gotowi na rozmowy w sprawie sprzedaż klubu. Problem jednak w tym, że taka oferta po raz pierwszy publicznie padła już kilka lat temu, a do dziś do klubu nie zgłosił się ani jeden chętny, który chciałby choćby negocjować cenę za odkupienie jednego z najpopularniejszych polskich klubów żużlowych.

Ta może okazać się zaskakująco atrakcyjna, bo mówi się, że pełen pakiet akcji Klubu Sportowego Toruń można kupić już za pięć milionów złotych. Dokładna cena zostanie jednak ustalona dopiero w razie poważnego zainteresowania i po zleceniu audytu.

ZOBACZ Wprowadzenie 10 zespołów do PGE Ekstraligi nastąpi za późno? Były prezes PZM uderza się w pierś

Wspomniane pięć milionów złotych wydaje się okazją, bo przecież klub rokrocznie osiąga przychód ponad 15 milionów złotych. Oprócz kontraktu telewizyjnego można być pewnym potężnych przychodów ze sprzedaży biletów na mecze ligowe i Grand Prix, a także wsparcia licznego środowiska toruńskich sponsorów. Na mecze na Motoarenie może przychodzić ponad 15 tysięcy fanów, bo przecież miasto od dziesięcioleci jest rozkochane w żużlu.

Tu oczywiście pojawiają się problemy, bo Termiński nie odda klubu nie mając pewności, że nowy właściciel utrzyma dotychczasowy poziom sportowy. W Toruniu potrzebny jest więc nie tylko sprawny biznesmen, ale także inwestor, który załatałby ewentualną lukę po wpływach od obecnego właściciela i sponsorów z nim związanych. To z kolei mogłoby oznaczać konieczność dosypania do budżetu nawet trzech milionów złotych już w pierwszym roku funkcjonowania.

Nowy właściciel przynajmniej na początku nie musiałby martwić się o skład, bo czwórka liderów ma już podpisane dwuletnie kontrakty. Do rozwiązania byłaby pewnie kwestia relacji z miastem, bo niedawno informowaliśmy, że klub - ze względu na podwyżki - na poważnie rozważa wyprowadzkę z Motoareny i przeniesienie swojej siedziby do jednego z biurowców Przemysława Termińskiego w centrum Torunia. Niewiadomą jest też los warsztatów klubowej szkółki i poszczególnych zawodników, które mogą zostać przeniesione do hali jednego ze sponsorów.

Przypomnijmy, że Przemysław Termiński przejął klub w 2014 roku po miliarderze Romanie Karkosiku. Termiński już wcześniej był osobą znaną w Toruniu jako właściciel FST Grupy Brokerskiej. Największym sukcesem klubu pod jego rządami jest drugie miejsce w PGE Ekstralidze w 2016 roku. Sam właściciel zawdzięcza także klubowi wzrost popularności w mieście, dzięki czemu w 2015 roku został senatorem RP. Do zmiany właściciela klubu mogłoby nastąpić najwcześniej po sezonie 2023, bo do tego czasu nie uda się załatwić wszystkich formalności, a nikt nie zamierza wprowadzać chaosu w trakcie rozgrywek.

Czytaj więcej:
Punkt pozbawił go mistrzostwa
Głośny transfer zakończy się awanturą?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty