Żużel. Start ma powody do dumy. "Rozegrali to po mistrzowsku"

WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: kibice Aforti Startu Gniezno
WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: kibice Aforti Startu Gniezno

Start rozczarował kibiców i spadł z eWinner 1. Ligi. W Gnieźnie, mimo trudnej sytuacji, nie składają broni. Zdaniem Ryszarda Dołomisiewicza, klub optymalnie rozegrał okno transferowe, co daje nadzieję na szybki awans.

[b]

Bogumił Burczyk WP SportoweFakty: Start Gniezno spadł z ligi i musi radzić sobie w nowych okolicznościach. Jak pan ocenia podjęte przez gnieźnian ruchy? [/b]

Ryszard Dołomisiewicz, były żużlowiec Polonii Bydgoszcz: Start znalazł się w sytuacji podbramkowej. Spadek to zawsze wielki cios dla klubu. Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że nikt w Gnieźnie nie spodziewał się, że sezon tak się skończy, więc ból był podwójny. Skład i początek sezonu zwiastował zupełnie co innego. Przecież na inaugurację zespół z Wielkopolski o mały włos nie pokonał faworyta do awansu - Stelmet Falubaz Zielona Góra i to na wyjeździe. Jednak potem zaczęły się problemy, mniejsze i większe.

Co było decydujące?

Naturalnie brak atutu toru. Jeżeli nie ma powtarzalności, zawodnicy mają znacznie utrudnione zadanie. Myślę, że w Gnieźnie przekombinowali i to się odbiło czkawką. Nie ułatwiła także kontuzja Fajfera, a poza tym zawodzili poszczególni zawodnicy, z Michaelem Jepsenem Jensenem na czele. Końcówka sezonu była już lepsza, ale to nie wystarczyło. Startowi pozostało zwycięstwo na pocieszenie za trzy punkty nad Falubazem. Taki już jest ten sport. Wygrali dwumecz z późniejszym finalistą, a i tak spadli.

ZOBACZ Faworyt do mistrzostwa Polski? Ekspert pod wrażeniem: Trzeba zadać pytanie, kiedy ostatnio był tak mocny zespół


Czy Start zasłużył na ten spadek?

Zawsze ktoś musi awansować i spaść. W obliczu pewnych ruchów i przetasowań w innych klubach padło właśnie na gnieźnian. Zadecydowały detale, bo liga była bardzo wyrównana. Wydaje mi się, że nie można powiedzieć, że w minionym sezonie ktokolwiek zasługiwał na spadek. Teraz perspektywy są inne, gdyż Start skompletował bardzo ciekawy zespół.

Na zdjęciu: Michael Jepsen Jensen
Na zdjęciu: Michael Jepsen Jensen

Czy to wystarczy, żeby włączyć się do walki o awans?

Pewnie nie można nazwać gnieźnian królami polowania, natomiast trzeba sobie powiedzieć jedno. Nowy prezes miał szalenie trudne zadanie. Moim zdaniem, wywiązał się z niego idealnie, wręcz po mistrzowsku. Chyba lepiej się nie dało. To charyzmatyczna osobowość i gdyby nie on, Start znalazłby się w wielkich tarapatach, bo paradoksalnie łatwo jest zniknąć z żużlowej mapy i to nawet na lata. Nie twierdzę, że sytuacja stałaby się aż tak dramatyczna, ale delikatnie mówiąc, mogłoby nie być zbyt różowo.

A tak?

Cóż, wyciśnięto maksimum z tego, co można było wycisnąć. Z moich informacji wynika, że ten skład mógł być dużo mocniejszy, ale drugoligowe realia trochę pokrzyżowały plany działaczom. Pieniądze mają znaczenie, niemniej nie każdy chce zejść ligę niżej, nawet gdy oferta jest godziwa.

Jak ocenia pan skład Startu?

Według mnie, w Gnieźnie będzie jeździła drużyna w zasadzie kompletna. To swego rodzaju mieszanka wybuchowa, ale jak najbardziej umożliwiająca walkę o awans. Dlaczego wybuchowa? Mamy dwa trzony. Po pierwsze Australijczycy, Sam Masters i Josh Pickering. To były łakome kąski na rynku. Zawodnicy z Antypodów zawsze są pożądani, bo na wiosnę nie muszą zbyt długo szukać rytmu jazdy, jak nasi krajowi seniorzy. Oni biorą udział w rozgrywkach za oceanem i przyjeżdżają do Polski perfekcyjnie przygotowani do sezonu. Wyjeżdżają na tor i od samego początku rozgrywek robią swoje.

Oczywiście w myśl tej zasady musi jeszcze pojawić się odpowiedni potencjał, ale nie ma wątpliwości, że Pickering i Masters podołają. Na drugoligowym szczeblu spokojnie mogą przywozić znaczne zdobycze, a więc klub będzie miał z nich pociechę. Jest jeden wielki plus jazdy w drugiej lidze, z niej już się nie da spaść (śmiech).

Szeregi gnieźnian zasilił również Kacper Gomólski, który jak na swoje możliwości nie miał najlepszego sezonu.

Może w ostatecznym rozrachunku nie powalał na kolana, biorąc pod uwagę jego przeszłość i możliwości, ale nie można zapominać, że miał także wiele dobrych meczów, w których punktował i walnie przyczyniał się do zwycięstw zespołu. Ostatecznie jego SpecHouse PSŻ awansował, a on był częścią tego projektu. Z całą pewnością to wciąż wartościowy żużlowiec, który jest zdolny przesądzić o zwycięstwie swojego zespołu. Myślę, że nie zejdzie poniżej ubiegłorocznej średniej, a nawet jest duża szansa, że poprawi wynik. Nie jest może pierwszej młodości, ale nie sądzę, żeby miał już mówić pas. Wielu znacznie starszych od niego radzi sobie dobrze i myślę, że on również nie ma zamiaru składać broni.

Sprawia pan wrażenie pewnego swych przypuszczeń?

Tak. Jestem bardzo spokojny o Kacpra Gomólskiego. Trzeba mieć też na względzie, że inaczej się jeździ, gdy wracasz do domu, do swoich kibiców i masz misję do wykonania. Motywacja jest wówczas dużo większa. Poza tym, jest to zawodnik, który umie wyciągać wnioski. Być może nie wszystkie decyzje, które podjął w minionym sezonie, były trafione, ale czasami tak się zdarza. Świetnie zna gnieźnieński tor. Uważam, że będzie jednym z liderów drużyny.

Na zdjęciu: Kacper Gomólski
Na zdjęciu: Kacper Gomólski

Więc Start może myśleć o awansie?

Głód po spadku zawsze jest ogromny, ale trzeba mieć na uwadze, że gnieźnianie bynajmniej nie są jedynymi, którzy chcą szturmować zaplecze PGE Ekstraligi. Zespół ma duży potencjał jak na drugoligowe warunki i może włączyć się do walki o awans, ale za wcześnie, żeby powiedzieć w tej kwestii cokolwiek więcej. Wielka w tym zasługa nowego trenera gnieźnian, Adama Skórnickiego. Ta zmiana barw była dosyć dynamiczna, właściwie na ostatnią chwilę, ale mówiło się o tym dużo wcześniej. Z całą pewnością Gniezno w dużej mierze zawdzięcza właśnie jemu, że skład wygląda tak, a nie inaczej. Na dobrą sprawę to on ściągnął z Rawicza Pickeringa i Mastersa, a i przy pozostałych transferach zapewne miał udział.

Na pozycji U24 wystąpi Tim Soerensen, który nie zawojował PGE Ekstraligi.

Może i nie, ale w drugiej lidze to fajne, solidne uzupełnienie składu. Trzeba zdawać sobie sprawę, że najwyższa klasa rozgrywkowa to nieco inny kawałek chleba, dużo trudniejszy do pogryzienia. Należy mieć świetny sprzęt i wygrywać z najlepszymi na świecie. To sam szczyt, nie da się już iść wyżej. Soerensen nie zrobił tam furory, ale na pewno wiele się nauczył. Uważam, że zbudowany tym cennym doświadczeniem, może pomóc drużynie w walce o awans.

Jaki może być największy atut tej drużyny?

Jest ułożona z głową. Mamy pięciu seniorów, spośród których tylko jeden nie będzie mógł liczyć na miejsce w pierwszym składzie. Dzięki temu łatwiej o korzystną atmosferę. Niewykluczone, że największy problem będzie miał Zbigniew Suchecki, chociaż to też nie jest chłopak z pierwszej łapanki i potrafi dołożyć punkty, zwłaszcza na domowym torze.

Suchecki czy Łęgowik?

Okaże się na wiosnę. Ja nie lubię tak gdybać. Pewnie zdawałoby się, że nieco większe szanse ma Hubert Łęgowik, który po słabym sezonie musi coś udowodnić. Jego rozwój w ogóle nie był łatwy. Trudno było wypłynąć mu na głębokie wody we Włókniarzu i dopiero gdy zaczął jeździć regularnie na niższym szczeblu, rozwinął się sportowo. Do tego dołożył starty w Szwecji, z całkiem niezłym powodzeniem. Młodzieńcza werwa także może mu pomóc, ale nie lubię skreślać kogoś kilka miesięcy przed pierwszymi treningami. Poczekajmy.

Na zdjęciu: Hubert Łęgowik
Na zdjęciu: Hubert Łęgowik

A reszta składu?

Też na plus. Osobiście uważam, że Mikołaj Czapla nie rozwija się tak źle i jest w stanie poradzić sobie na drugoligowym szczeblu. Do tego mamy bardzo ciekawego rezerwowego, w osobie Jespera Knudsena. Są także młodzi wychowankowie, którzy powalczą o skład i dzięki temu być może będą progresować. Cała układanka jest ciekawa. Start nie wygląda najgorzej ze stawki i jeżeli wdrapie się do tych play-offów, będzie ciekawie.

Dlaczego?

Tutaj trzeba przywołać drugi element, z początku naszej rozmowy, gdy mówiłem, że gnieźnianie to swoista mieszanka. Pierwszy element to trzon, starsi zawodnicy, którzy będą jechać od początku i wspomagać swoim doświadczeniem. Drugi to właśnie młodzież. Ona będzie rozjeżdżała się z meczu na mecz i zyskiwała doświadczenie, co powinno zaowocować lepszą jazdą w play-offach. Mało tego. Uważam, że któryś z tych młodszych chłopaków śmiało może wygryźć jednego ze starszych kolegów i wskoczyć do pierwszego składu. Dlaczego by nie?

Jaka będzie najsłabsza strona Startu? Nie ma drużyn idealnych.

Trudno powiedzieć, bo jak na drugoligowe realia to silna drużyna. To jeden z bardziej przemyślanych składów. Słabą stroną każdego może być organizacja. Trzeba sprostać tej całej otoczce, zapewnić stabilne funkcjonowanie i dbać o sponsorów. Sfera organizacyjna jest nie mniej ważna niż same aspekty sportowe. Co ważne, w Gnieźnie nadal obracają się ludzie, którzy wiedzą, jak tym zarządzać, dlatego myślę, że ten sezon 2023 jakoś przecierpią. A jeżeli nawet nie awansują, to skład jest zbudowany w taki sposób, że cały projekt nie powinien runąć i oni sobie poradzą.

Ile procent szans na awans ma Start?

Szczerze mówiąc, tyle, co pozostali. Na miejscu tej drużyny nie obierałbym sobie minimalnych celów, typu muszą być play-offy. W takiej sytuacji, w jakiej znaleźli się gnieźnianie, najważniejszy jest spokój. Jest potencjał umożliwiający realizację celu sportowego, ale trzeba działać z głową.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Były mistrz Polski mówi pas! "W tej chwili żużel to dla mnie zamknięty rozdział"
Żużel. Wszystkie ekstraligowe kluby odkryły karty. Kibice będą musieli sięgnąć głęboko do kieszeni

Źródło artykułu: WP SportoweFakty