Aktualnie Martin Vaculik leczy kontuzję, jakiej nabawił się w spotkaniu ligi czeskiej w połowie września. - Jak na razie wszystko przebiega prawidłowo. Kość stopniowo się zrasta, nawet moi rehabilitanci są zdziwieni tak szybkim postępem leczenia. Chodzę o kulach, próbuję również chodzić i bez nich, jednak lekarze zabraniają obciążać bardzo tę nogę. Za tydzień jadę do najlepszego centrum zdrowia w kraju, gdzie będę przechodził rehabilitację. Lekarze twierdzą, że do końca roku, a może i do listopada uda mi się powrócić do pełni sprawności. Na tą chwilę wszystko jest w porządku - twierdzi Słowak.
Jak zatem młodzieżowiec Wybrzeża Gdańsk ocenia swoje występy w kończących się rozgrywkach? - Szkoda, że nie mogłem wziąć udziału w ostatnich zaplanowanych meczach. Rok temu nie udało mi się utrzymać w ekstralidze z Rzeszowem, teraz z Gdańskiem. W tym roku miałem bardzo dobrze spasowane silniki, które przygotował mi Ryszard Kowalski, za co bardzo mu dziękuję. Liczyłem, że jakoś będę w stanie pomóc, jednak kontuzja przekreśliła plany. Sama jazda w tym klubie dała mi bardzo dużo. Chociaż były pewne problemy, ogólnie wszystko z drużyną było w porządku. Pod kątem występów indywidualnych ten sezon zaliczam do nieudanych. Miałem ostatnią szansę zdobyć złoty medal w IMEJ, ale niestety nie udało się. W IMŚJ odpadłem już w kwalifikacjach, kiedy w pierwszym starcie zanotowałem upadek. Nie mogłem dalej kontynuować jazdy, bo doznałem wstrząsu mózgu i byłem bardzo poobijany - mówi Vaculik.
W finale IMŚJ w sobotę w chorwackim Gorican najlepszy okazał się Darcy Ward. Czy wygrana Australijczyka była dla Słowaka zaskoczeniem? - Muszę przyznać, że tak. Śledziłem te zawody i nie wierzyłem, kiedy Pavlić nie wygrał swoich pierwszych startów. Wygrana Warda nie jest ogromną niespodzianką; od dłuższego czasu prezentuje wysoki poziom i nie jeden raz za swoimi plecami pozostawiał bardziej doświadczonych rywali. Zasłużył na ten tytuł.
19 – letni żużlowiec ma już jasno określone cele na przyszły rok. - Chcę zanotować lepsze wyniki. Chciałbym dostać się do finału Grand Prix Challenge. Nie mówię o byciu stałym uczestnikiem cyklu, jednak awans do ostatniej fazy tych zmagań i zajęcie wysokiego miejsca byłby już jakimś wyczynem. A wtedy sytuacja jest otwarta, bo stawka jest wyrównana i każdy ma szanse awansować. Chcę być o wiele lepszym zawodnikiem niż w tym sezonie. - uważa. - Chciałbym dalej startować w Ekstralidze. Tutaj ma się wiele możliwości rozwoju, dlatego dla mnie to będzie najlepszym rozwiązaniem. Kontuzja nie opóźni przygotowań sprzętowych, w zimie wiele czasu poświęcę nad motorami, by w każdych zawodach jeździć jak najlepiej - deklaruje.
Jaki zespół Martin Vaculik będzie reprezentował w przyszłym sezonie? - Zobaczymy - ucina młodzieżowiec.