Przed sezonem 2022 byli zdecydowanymi faworytami do wygrania PGE Ekstraligi. Żużlowcy z Lublina sięgnęli po wicemistrzostwo w 2021 roku, więc byli naturalnym kandydatem do tytułu. Pierwsza część rozgrywek pokazała, że wszystko idzie zgodnie z planem. Faza play-off była jednak jak droga, która nie jest usłana różami.
W 2017 roku Motor Lublin powrócił na żużlową mapę Polski i od tego momentu zaskakuje i czaruje wszystkich wokół. Kroczono od najniższego szczebla do zdobycia szczytu, jakim okazał się złoty medal DMP. Motor jest jak alpinista, który osiągnął wymarzony 8-tysięcznik.
Drużyna z Lublina znakomicie rozpoczęła rok w Gorzowie, wygrywając na inaugurację, a Bartosz Zmarzlik musiał oglądać plecy Mikkela Michelsena trzykrotnie. Już wtedy nowy kapitan Motoru pokazał, że to będzie jego sezon. Nikt nie przypuszczał, że zespół Jacka Ziółkowskiego i Macieja Kuciapy zostanie powstrzymany dopiero w 13. kolejce na torze Włókniarza Częstochowa. Zimny prysznic? Na pewno przydatny.
ZOBACZ Faworyt do mistrzostwa Polski? Ekspert pod wrażeniem: Trzeba zadać pytanie, kiedy ostatnio był tak mocny zespół
W play-off kibice Motoru najedli się sporo strachu. Zwycięzca fazy zasadniczej męczył się w pierwszych meczach półfinałowych, jak i finale. Kłopotem okazał się wypadek na próbie toru Michelsena. Duńczyk przez cały sezon był najskuteczniejszym zawodnikiem Motoru, a jego upór i chęć pomocy zespołowi, pomimo kontuzji i olbrzymiego bólu został nagrodzony. Michelsen skończył sezon ze średnią 2,229 na bieg.
Daleko mu do średnich, jakie prezentował w Motorze legendarny Hans Nielsen (2,8 - 2,92). Jednak Michelsen wygrał z Motorem mistrzostwo Polski, co nigdy nie udało się Nielsenowi w barwach Motoru. 28-latek jest pierwszym z jedenastu żużlowców z Kraju Hamleta, którzy startowali z koziołkiem na plastronie, a uwieńczył swoje starty nad Bystrzycą tytułem. Przygoda Mikkela Michelsena z Lublinem trwała cztery sezony, czym zrównał się z 4-krotnym IMŚ i nie pobije go (przynajmniej na razie), gdyż podjął decyzję o odejściu.
Motor Lublin dostał srogą lekcję od Stali Gorzów w pierwszym spotkaniu finałowym. Dwanaście punktów było nie do odrobienia, tak pokazywała historia i opinie większości ekspertów, ale Motor jest klubem, który przechodzi do historii na różne sposoby. Sytuacja była łudząco podobna do tego, co się stało w Rybniku w 2018 roku, podczas walki o zwycięstwo w pierwszej lidze. Motor pomimo olbrzymiego oporu ze strony Zmarzlika i Martina Vaculika walczył i sprzyjało mu szczęście (defekt Słowaka na prowadzeniu), które w sporcie okazuje się bardzo potrzebne.
Stało się to, na co czekały całe pokolenia w Lublinie. Żużlowcy pokroju Andrzeja Mazura, Andrzeja Perczyńskiego, Tadeusza Bereja, Marka Kępy, Jerzego Głogowskiego, Dariusza Stenki, Jerzego Mordela, Antonina Kaspera czy Larsa Henrika Joergensena (i wielu innych) nigdy nie dostąpili zaszczytu złotego medalu z Motorem Lublin, a żużel nad Bystrzycą liczy już sobie 75 lat.
Z tym człowiekiem w składzie nie dało się zostać bez złota, to Jarosław Hampel, talizman drużyn, które chcą być najlepsze w kraju. Przed sezonem część osób skazywało go na bycie drugą linią w zespole. Słabszy początek na to wskazywał, ale później nastąpiła metamorfoza i powrót do jazdy za najlepszych lat. Hampel odjechał najwięcej biegów w Motorze - 114, tylko trzech żużlowców miało więcej w całej PGE Ekstralidze.
W 1991 roku Motor Lublin zajął drugie miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej. Nikt nie spodziewał się, że na kolejny krążek trzeba było czekać aż trzydzieści lat. Złoty medal z 2022 jest trzecim w historii DMP dla ekipy z Koziego Grodu.
Warto też pamiętać o innych osiągnięciach Motoru z minionego sezonu i kolejnych złotych zwycięstwach w DMPJ, MPPK i MMPPK.
Żużlowy prezent na święta? Zajrzyj TUTAJ
Zobacz także:
Żużel. W Australii jeździł jako zawodnik Unii. W Polsce podpisał kontrakt w innym klubie [WYWIAD]
Żużel. Co za występ Pawła Miesiąca! Wygrał zawody w świetnym stylu. Rywale byli bez szans!