Żużel. Był o włos od tytułu mistrza świata. Zadecydował jeden błąd

Archiwum prywatne / Bengt Jansson / Na zdjęciu: Bengt Jansson z prawej strony
Archiwum prywatne / Bengt Jansson / Na zdjęciu: Bengt Jansson z prawej strony

Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku Bengt Jansson był czołowym zawodnikiem świata. Dwukrotnie stał na podium IMŚ, ale upragnionego złota nie zdobył. 9 stycznia obchodzi 80. urodziny.

W tym artykule dowiesz się o:

Początkowo o sile światowego żużla stanowili Amerykanie i Brytyjczycy. Z biegiem lat do głosu zaczęli dochodzić Szwedzi. Pierwszym medalistą IMŚ pochodzącym z tego kraju był Olle Nygren, a potem nadeszła era Ove Fundina, który był motorem napędowym rozwoju szwedzkiego żużla.

W ślad za Fundinem poszło wielu zawodników z kraju Trzech Koron. Jednym z nich był Bengt Jansson, który już jako 17-latek zadebiutował w rozgrywkach szwedzkiej ligi. Był uznawany za duży talent i choć w swojej karierze odnosił wiele sukcesów, to brakuje mu złotych medali. I to zarówno w zawodach międzynarodowych, jak i krajowych. Wyjątkiem są Drużynowe Mistrzostwa Świata, w których wraz ze szwedzką kadrą dwukrotnie sięgał po triumf.

O włos od mistrzostwa świata

Do żużla trafił dzięki wyżej wspomnianym Fundinowi i Nygrenowi, czyli absolutnym legendom tego sportu. Robił systematyczne postępy, a jego wyniki były coraz lepsze. To zaowocowało angażem w lidze angielskiej, która wtedy była uznawana za najlepszą na świecie. Starty tam były marzeniem wielu zawodników.

ZOBACZ Wielka impreza i pakiet sponsorski dla klubu z PGE Ekstraligi? "Rozmowy trwają"

W wieku 22 lat zadebiutował w finale Indywidualnych Mistrzostw Świata. Na Wembley w Londynie był piąty i pokazał, że w przyszłości może go być stać na wiele. Potwierdził to dwa lata później - w 1967 roku. Znów na Wembley sięgnął po wicemistrzostwo świata. Niewiele brakło, by przepadł w eliminacjach.

W finale w pierwszym swoim biegu uległ Fundinowi. Potem był już bezbłędny, ale w biegu dodatkowym znów spotkał się z rodakiem. I po raz kolejny to Fundin był lepszy. Jansson był o włos od mistrzostwa. Po latach żałował straconej szansy.

- Po tym, co prezentowałem w lidze powinienem bez dwóch zdań postawić sobie cel i wygrać finał światowy. Przed biegiem dodatkowym losowaliśmy pola, ja miałem pierwsze, on trzecie. On był specjalistą od mijania. Założył mnie na pierwszym łuku. Goniłem go do upadłego, ale nie potrafiłem go minąć. Straciłem złoto, ale za mną było kilku świetnych zawodników, jak Ivan Mauger, którego potrafiłem wyprzedzić w tym finale - mówił w wywiadzie udzielonym w 2021 roku naszemu portalowi.

Nie miał szczęścia

- Wiem, że mogłem to zrobić, ale to się nigdy nie stało. Wielokrotnie o tym myślałem, co poszło nie tak. Gdyby nie ten pierwszy bieg? Wystarczył jeden błąd. Myślę o tym czasami, ale jest za późno by już coś zmienić - dodał Jansson, który później jeszcze trzy razy startował w finałach IMŚ. Był kolejno trzeci, piąty i szósty.

Złotego medalu nie zdobył także w Indywidualnych Mistrzostwach Szwecji i to pomimo tego, że w finałach startował aż 22 razy. W krajowym indywidualnym czempionacie wywalczył dwa srebrne i jeden brązowy medal. Konkurencje miał jednak ogromną. Po tytuły sięgali wówczas Fundin, Goete Nordin czy Anders Michanek.

- Widocznie miałem za mało szczęścia. Było wielu znakomitych zawodników w moim kraju i konkurencja była naprawdę duża. W swoim najlepszym momencie nie miałem dobrego sprzętu. Na tym na pewno traciłem. Miałem właściwe osoby wokół siebie, które pozwoliły mi wyjść na dobrego żużlowca - wspominał.

Czytaj także:
Bartosz Zmarzlik po drugim miejscu w Plebiscycie na Najlepszego Sportowca Polski. "Panie trzeba puszczać przodem"
Minister sportu krytykowany po Gali Mistrzów Sportu. "Jak można było o tym zapomnieć?"

Komentarze (0)