Inauguracja cyklu Grand Prix 2015 miała miejsce w Warszawie. Całkowita organizacyjna klapa sprawiła, że pękający w szwach PGE Narodowy mógł co najwyżej pękać, ale ze złości lub ze śmiechu. Przerwanie turnieju - skądinąd szykowanego z wielką pompą - już po dwunastu biegach z uwagi na fatalny stan nawierzchni sprawiło, że będący na czele klasyfikacji z dorobkiem 8 punktów Matej Zagar został ogłoszony triumfatorem GP Polski.
Reprezentant Słowenii należał do czołówki, bo też w latach 2013-2015 kończył Indywidualne Mistrzostwa Świata kolejno na miejscach: 7., 5., 6. W edycji przed ośmioma laty wygrał dwie rundy i obie w Polsce. Oprócz wspomnianej wyżej Warszawy na listę sukcesów mógł dopisać triumf w Gorzowie Wielkopolskim. Zawody te odbywały się pod koniec sierpnia.
Zagar doskonale znał tamtejszy obiekt, bo w okresie od 2009 do 2016 z przerwą na 2013 startował w barwach miejscowej Stali. Zwykle spisywał się tam udanie, stanowiąc o sile czołowej drużyny Ekstraligi. Objeżdżenie na Stadionie im. Edwarda Jancarza udało mu się wykorzystać w imprezie najwyższej rangi. Rozkręcał się z wyścigu na wyścig. Warto też wspomnieć, że w jednej z gonitw uczestniczył w bardzo źle wyglądającym wypadku, który spowodował Jason Doyle. Urodzony w Lublanie zawodnik solidnie się poobijał.
Do finału oprócz niego awansowali też: Greg Hancock, Tai Woffinden i Bartosz Zmarzlik. Polak jechał z "dziką kartą", mając w pamięci zwycięstwo na swoim torze rok wcześniej. Po starcie przyszły mistrz globu jechał za Hancockiem, ale na drugim łuku popełnił błąd i spadł na koniec stawki. Wówczas prawdziwy spektakl zaczął tworzyć Zagar. To trzeba sobie przypomnieć.
Zobacz popisowy wyścig finałowy Mateja Zagara w Gorzowie w 2015 roku:
CZYTAJ WIĘCEJ:
Tragiczny los Billy'ego Sandersa. Mistrz, który przegrał z własnymi demonami
Zwiastun wyśmienitej kariery. Ryan Sullivan sukcesy odnosił od najmłodszych lat
ZOBACZ Wielka impreza i pakiet sponsorski dla klubu z PGE Ekstraligi? "Rozmowy trwają"