Żużel. Kontuzja wyeliminowała go z walki o medale i Grand Prix. Widzi jeden plus

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Jaimon Lidsey
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Jaimon Lidsey

Jaimon Lidsey z powodu kontuzji zmuszony był wycofać się z trwających Indywidualnych Mistrzostw Australii. Zawodnik tym samym stracił nie tylko szansę walki o medale, ale i o Grand Prix.

10 grudnia w Gillman rozegrane zostały zaległe Indywidualne Mistrzostwa Australii za sezon 2022. Triumfował w nich Max Fricke, który musiał do końca uważać na kilku mocnych rywali.

Wśród nich był m.in. Jaimon Lidsey, który w trakcie zawodów wycofał się z rywalizacji, a powodem takiej decyzji był upadek i podejrzenie kontuzji.

- Miałem pecha w pierwszym łuku jednego z wyścigów. Startowałem z czwartego pola, pojechałem po szerokiej, ale w środku łuku doszło do upadku zawodników, którzy wpadli w mój tor jazdy. Przejechałem po ich motocyklach i uderzyłem w bandę - relacjonuje Lidsey na łamach "Speedway Stara".

ZOBACZ Zmarzlik wskazał żużlowców, których najbardziej ceni. W gronie dwóch Duńczyków!

Zawodnik Fogo Unii Leszno po trafił do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego złamanie nadgarstka. To oznaczało, że na kilka tygodni musi odwiesić kevlar na kołek i odpocząć od żużla. - Teraz jest już wszystko w porządku. Przeszedłem operację i wracam do zdrowia, a wszystko idzie naprawdę sprawnie. Złamałem koniec kości promieniowej, aż do samego nadgarstka w lewej ręce - dodaje żużlowiec.

Absencja w mistrzostwach Australii sprawia, że zawodnikowi uciekła możliwość walki o prawo udziału w eliminacjach do Grand Prix 2024. Nadzieją pozostaje ewentualna dzika karta od federacji.

- Pierwsza czwórka mistrzostw Australii dostanie taką szansę. Słyszałem coś, że ma być też piąte miejsce, więc byłoby wspaniale, gdybym mógł dostać takową przepustkę. Tym bardziej że każdy, kto ściga się w mistrzostwach, jedzie nie tylko o medale, ale właśnie głównym celem jest zdobycie miejsca w kwalifikacjach do Grand Prix Challenge - zauważa zawodnik.

Australijczyk przyznaje, że do europejskiego sezonu będzie gotów w stu procentach, ale brakuje mu ścigania w ojczyźnie i to w najważniejszych rozgrywkach w kraju. Na razie plan zakłada powrót do treningów pod koniec stycznia, a w lutym żużlowiec chce już wsiąść na motocykl.

Teraz jednak liczy się coś innego. I w tym widzi jedyny plus kontuzji. - W połowie stycznia spodziewamy się kolejnego dziecka, więc przynajmniej będę w domu podczas tego wydarzenia - mówi Lidsey.

Czytaj także:
Cieślak spełnił nietypową prośbę zawodników
Nie łapał się do składów polskich drużyn, a dziś jest w TOP ligi. Marzy o PGE Ekstralidze

Komentarze (0)