Żużel. Nowa twarz w Unii zawodzi. W Lesznie powinni się niepokoić?

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Chris Holder
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Chris Holder

Chris Holder nie będzie miło wspominał tegorocznych mistrzostw Australii. Lepsi od niego byli nawet zawodnicy ścigający się w polskiej 2. Lidze. Czy w Unii Leszno powinni się niepokoić o formę byłego indywidualnego mistrza świata?

Na odległym ósmym miejscu Chris Holder zakończył zmagania w tegorocznych indywidualnych mistrzostwach Australii. W klasyfikacji generalnej 35-latek okazał się gorszy nawet od zawodników ścigających się w polskiej drugiej lidze - Josha Pickeringa i Justina Sedgmena. Rufin Sokołowski uważa jednak, że na te wyniki należy patrzeć z lekkim dystansem.

- Wyścigów "na plaży" w Australii nie brałbym w ogóle pod uwagę. To nie ma żadnego znaczenia. Oni jeżdżą tam na innych motocyklach, innych silnikach. Nie sądzę, żeby Holder zabierał z Europy swój najlepszy sprzęt do Australii. Najprawdopodobniej ma coś na miejscu i na tym jeździ - mówi dla WP SportoweFakty były prezes Unii Leszno.

Choć zdaniem Sokołowskiego rezultaty osiągane w Australii przez starszego z braci Holderów nie mają żadnego znaczenia, to i tak kibice w Lesznie mogą mieć obawy o postawę indywidualnego mistrza świata z sezonu 2012. Naszego rozmówcy nie przekonuje ostatni sezon, w którym 35-latek był najlepszym zawodnikiem Arged Malesy Ostrów.

ZOBACZ Prezes Włókniarza z aspiracjami politycznymi? Ta odpowiedź mówi wszystko

- O dyspozycję Holdera trzeba się zawsze niepokoić. To jest zawodnik, który w ostatnich latach nic wybitnego nie pokazał. Zauważalna jest tendencja spadkowa, choć w Ostrowie zabłysnął na tle kolegów z drużyny. Trzeba jednak patrzeć na to, jaki skład miała Arged Malesa w sezonie 2022. Życzę Chrisowi, żeby w Unii Leszno zaskoczył, jednak prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest bardzo małe. To już nie jest ten zawodnik, co 10 lat temu, gdy zdobywał mistrzostwo świata - dodaje Rufin Sokołowski.

Warto pamiętać, że Holder ubiegłoroczny sezon zakończył przedwcześnie z powodu kontuzji. W sierpniu doznał złamania obojczyka i dwóch żeber, a dodatkowo mocno ucierpiała jego dolna część kręgosłupa. Być może ma to wpływ na obecną formę 35-latka, którego kariera została wyhamowana przez kontuzję odniesioną w 2013 roku. Australijczyk złamał wtedy biodro, piętę i przedramię. Po powrocie nigdy nie nawiązał już do dyspozycji z mistrzowskiego sezonu. Widać to było po wynikach, które z każdym rokiem były słabsze. Wyjątek stanowił rok 2016, w którym po raz ostatni wykręcił w PGE Ekstralidze średnią powyżej dwóch punktów na bieg.

Teraz duże nadzieje wiążą z nim w Fogo Unii. Po odejściu Piotra Pawlickiego i Jasona Doyle'a ciężar zdobywania punktów spadnie głównie na Janusza Kołodzieja i właśnie Chrisa Holdera. Odpowiedzialność na barkach Australijczyka będzie zatem niemała. Zwłaszcza że przed leszczynianami trudny sezon, w którym ich głównym celem będzie pozostanie w lidze. W przypadku słabej dyspozycji starszego z braci Holderów, Byki może czekać trudny bój o utrzymanie.

Zobacz także:
Powalczy o przetrwanie w Orle Łódź
Były prezes ostrzega Abramczyk Polonię

Źródło artykułu: WP SportoweFakty