Żużel. "To byłby straszny blamaż". Były prezes ostrzega Abramczyk Polonię

WP SportoweFakty / Sonia Kaps / Na zdjęciu: Wiktor Przyjemski (kask biały) w walce z Krzysztofem Buczkowskim
WP SportoweFakty / Sonia Kaps / Na zdjęciu: Wiktor Przyjemski (kask biały) w walce z Krzysztofem Buczkowskim

Choć Abramczyk Polonia na terminarz narzekać nie może, to jednak o punkty nie musi być łatwo. Były prezes klubu Leszek Tillinger zwraca uwagę na 1. spotkanie, w którym bydgoszczanie podejmą Orła Łódź. Ewentualna porażka może mieć fatalne skutki.

Część osób ze środowiska żużlowego jest zdania, że terminarz rozgrywek nie ma większego znaczenia, bo i tak trzeba pojechać z każdą drużyną. Są jednak i tacy, którzy uważają, że kalendarz ma spory wpływ na losy danego klubu. Do tych drugich osób zalicza się były prezes Polonii Bydgoszcz, Leszek Tillinger.

- Terminarz jest ważny dla każdej drużyny. Za moich czasów każdy chciał rozegrać pierwszy mecz u siebie. Wiadomo, że zawsze u siebie jest lżej. Na początku wychodzą wszystkie braki. Po takim spotkaniu wie się więcej o drużynie, co poprawić na drugi, trudniejszy mecz wyjazdowy - mówi Tillinger dla WP SportoweFakty.

Właśnie od domowego spotkania sezon 2023 rozpocznie Abramczyk Polonia. Bydgoszczanie podejmą H.Skrzydlewska Orła Łódź, czyli zespół, który nie jest wymieniany w gronie głównych faworytów do walki o awans. W 2. kolejce podopieczni Jacka Woźniaka pojadą do Niemiec na starcie z Trans MF Landshut Devils, które również nie powinno bić się o czołowe lokaty. - Polonia nie powinna się przejmować terminarzem. Zespół jest mocny, przystępują w roli jednego z faworytów. Nie wydaje mi się, żeby kalendarz w jakimś stopniu cokolwiek bydgoszczanom utrudniał - kontynuuje nasz rozmówca.

ZOBACZ Wielka impreza i pakiet sponsorski dla klubu z PGE Ekstraligi? "Rozmowy trwają"

Kibice Polonii mają jednak w pamięci zeszłoroczne starcie w Niemczech, gdy zespół Sławomira Kryjoma sprawił sporą niespodziankę i pokonał bydgoszczan 47:43. Leszek Tillinger uważa, że w tym roku o zwycięstwo będzie nieco łatwiej. Były prezes podkreśla także, że ewentualna porażka, pod jednym warunkiem, nie będzie miała większego znaczenia.

- To było w zeszłym roku, nie ma sensu do tego wracać. Wtedy były obawy o tor w Landshut, bo mało kto tam wcześniej jeździł. Obecni zawodnicy Polonii w ubiegłym sezonie objechali się na tym obiekcie i nabrali doświadczenia. Teraz nie powinno być żadnych problemów. Ponadto uważam, że ekipa Sławomira Kryjoma nie będzie już tak mocna, jak w ostatnim roku. Ewentualna porażka, przy zwycięstwie w pierwszym meczu z Orłem, nie spowoduje jednak większych nerwowości. Przegrane na wyjeździe mogą być wkalkulowane. Do tego pamiętajmy, że w fazie play-off wszystko zaczyna się od nowa - podkreśla.

Tillinger inaczej jednak patrzy na inauguracyjne spotkanie z Orłem. Zdaniem byłego prezesa bydgoszczanie nie mogą sobie pozwolić na wpadkę, która może mieć fatalny wpływ na cały zespół. Polonia jest faworytem nie tylko do zwycięstwa nad łodzianami, ale także do awansu do PGE Ekstraligi, dlatego porażki na swoim torze takiej drużynie nie przystoją. - To byłby straszny blamaż i zrobiłoby się naprawdę nerwowo. Zawodnicy inaczej wtedy zaczynają podchodzić do zawodów, atmosfera może zacząć robić się gęsta. Lepiej tego uniknąć - zakończył Leszek Tillinger.

Zobacz także:
Krzysztof Cugowski pęka ze śmiechu
Iga Świątek nie powinna była wygrać?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty