W latach 2012-2014 odbyły się trzy rundy Grand Prix Nowej Zelandii. Były one inauguracją sezonu w Indywidualnych Mistrzostw Świata. Kiedy wygasł kontrakt firmy BSI z Auckland, do "gry" weszła Australia. W kolejnych trzech sezonach odbyły się dzięki temu turnieje na obiekcie Etihad Stadium w Melbourne. W przeciwieństwie do nowozelandzkich te za każdym razem kończyły zmagania najlepszych żużlowców globu, tj. pod koniec października.
W 2015 roku powrócili oni do Australii po trzynastu latach. W 2002 bowiem udało się przeprowadzić pierwszą w historii pozaeuropejską rundę na olimpijskim stadionie w Sydney. Triumf w tzw. formacie nokautowym (w stawce było aż 24 zawodników - red.) odniósł wówczas Greg Hancock. Z uwagi na długowieczność Amerykanina nie mogło więc dziwić to, że po kilkunastu latach był on jedynym zawodnikiem na liście startowej Melbourne, który pamiętał wspomniane premierowe ściganie w GP na Antypodach.
Już przed turniejem jasne było, że złoty medal wywalczył Tai Woffinden, za to za nim walkę o pozostałe dwa krążki toczył właśnie amerykański mistrz oraz Nicki Pedersen. Duńczyk tracił do rywala tylko 2 punkty i dodatkowo był rozochocony tym, że trzy tygodnie przed zmaganiami w Melbourne odniósł zwycięstwo w Toruniu. Walka gigantów zapowiadała się więc znakomicie.
ZOBACZ Prezes Włókniarza z aspiracjami politycznymi? Ta odpowiedź mówi wszystko
Tyle tylko, że... Hancock tą walkę "popsuł". Weteran światowego żużla wygrał w Australii wszystkie swoje wyścigi, podczas gdy Pedersen zdobył tylko 7 punktów. W drodze po wygraną Kalifornijczyk uczestniczył jednak w paskudnym upadku wraz z Jasonem Doyle'em i Maciejem Janowskim.
W finale tuż po starcie Australijczyk próbujący zakładać Amerykanina na wjeździe w pierwszy łuk sczepił się z nim motocyklem i z impetem runął na tor. Na domiar złego wpadł w niego Janowski, który nie miał możliwości, by tego uniknąć. Reprezentant gospodarzy od razu po uderzeniu stracił przytomność i na noszach opuścił stadion.
Bez wątpienia jest to jeden z najgorszych karamboli w historii GP. Z kolei w powtórce Hancock nie pokpił sprawy i dokończył dzieła, inkasując 21 punktów i niedługo potem mógł świętować srebro. Drugi na mecie był Janowski, natomiast trzecie miejsce zajął Niels Kristian Iversen.
Zobacz powtórkę finału GP Australii 2015 w Melbourne:
CZYTAJ WIĘCEJ:
Indywidualny mistrz świata zrezygnował ze startów! Powodem... brak czasu
Historyczny mecz z udziałem Polaków. Poprowadzili swój zespół do zwycięstwa