Żużel. Co zrobił Antonio Lindbaeck?! Końcówka tego meczu była jak z kosmosu

Gigantycznych emocji dostarczył mecz ŻKS Ostrovia Ostrów Wlkp. - Lechma Start Gniezno. Pojedynek, który odbył się ponad 10 lat temu, został rozstrzygnięty dopiero w 15. biegu. Niesamowity manewr wykonał wówczas Antonio Lindbaeck.

Początek spotkania, do którego doszło 13 maja 2012 roku na torze w Ostrowie Wielkopolskim, układał się po myśli ekipy Lechmy Startu Gniezno. Później gospodarze przejęli inicjatywę i wysforowali się na prowadzenie. Po 14. biegu ŻKS Ostrovia Ostrów Wlkp. prowadziła 43:41.

Sympatycy Ostrovii wierzyli w to, że w ostatnim wyścigu formalności dopełnią Ronnie Jamroży i Peter Karlsson. Tak się jednak nie stało. W 15. odsłonie dnia zadziały się bowiem niewiarygodne rzeczy.

Choć Jamroży i Karlsson nie jechali źle, to w pewnym momencie nastąpiło prawdziwe trzęsienie ziemi. Antonio Lindbaecka postawiło w poprzek, na czym skorzystał Bjarne Pedersen.

Później jeszcze trochę się działo, ale ostatecznie na dwóch pierwszych miejscach do mety dojechali zawodnicy Startu Gniezno. Oznaczało to zwycięstwo przyjezdnych 46:44. Kibice czerwono-czarnych popadli w euforię, natomiast miejscowi z niedowierzaniem spoglądali w stronę toru.

Adam Skórnicki, broniący wówczas barw Startu, przed kamerami telewizji Proart pokusił się o opinię, że był to "idealny spektakl". - Opór był bardzo mocny i był taki moment w tym meczu, kiedy było nieróżowo, ale pokazaliśmy, że nie jesteśmy tylko zlepkiem indywidualistów i potrafimy być drużyną - spostrzegał.

ZOBACZ Darcy Ward szczerze o porównaniach z Bartoszem Zmarzlikiem. "Od 2016 roku walczylibyśmy o tytuły"

Zobacz także:
Karol Ząbik. Wielki żużlowy talent, który miał wszystko poza tym co najważniejsze
Żużel. To może być jego rok. Nowy tuner coraz mocniejszy w elicie

Komentarze (0)