Żużel. Rickardsson ujawnił cenę nowego motocykla. "Ekstremalnie niska"

WP SportoweFakty / Maciej Kmiecik / Na zdjęciu: Tony Rickardsson
WP SportoweFakty / Maciej Kmiecik / Na zdjęciu: Tony Rickardsson

Sześciokrotny indywidualny mistrz świata Tony Rickardsson nie zadowala się rolą ambasadora cyklu Grand Prix i mocno działa nad popularyzacją żużla wśród najmłodszych. Szwed zaprojektował motocykl, który ma rozwiązać większość problemów dyscypliny.

W tym artykule dowiesz się o:

Nowy motocykl zaprojektowany przez legendarnego żużlowca, to kompromis pomiędzy zachowaniem charakterystyki i mocy docelowych motocykli żużlowych, a maksymalnym zmniejszeniem kosztów uprawianie sportu wśród najmłodszych.

Motocykl z czterosuwowym silnikiem Daytona 190 cc ma być używany przez 11-13-latków i stać się główną maszyną podczas tegorocznej rywalizacji w cyklu SGP4. Pierwszy turniej w ramach SGP4 odbędzie się przy okazji GP Szwecji w Malilli (15 lipca), a młodzież skorzysta z toru treningowego na Skrotfrag Arena.

- Najsłabszym punktem żużla jest właśnie to, że trudno wejść do tego sportu. Trzeba mieć zdolnych rodziców, albo duże pieniądze. Teraz proponujemy sprzęt ogólnodostępny we wszystkich krajach, który zmniejszy próg wejścia do tej dyscypliny. Gwarantuję, że maszyna wygląda i jeździ jak duży motocykl, ale jest dużo tańszy w eksploatacji - mówi w rozmowie z WP Sportowefakty, Tony Rickardsson.

ZOBACZ Darcy Ward szczerze o porównaniach z Bartoszem Zmarzlikiem. "Od 2016 roku walczylibyśmy o tytuły"

Obecnie nowy promotor Grand Prix, spółka Discovery zainwestowała w produkcję 20 takich motocykli, które mają udowodnić, że inicjatywa ma szansę na realizację w większej skali. Nabywców skusić ma przede wszystkim cena, a także uniwersalność silnika.

- Silnik Daytona kosztuje 1,1 tysiąca euro. Cały motocykl będzie można więc kupić za około 4,5-5 tysięcy euro. To ekstremalnie niska cena za tak dobry sprzęt. Poza tym można kupić motocykl crossowy, wyjąć z niego silnik i korzystać z niego w motocyklu żużlowym. To ciekawy pomysł, który może sporo zmienić - tłumaczy Rickardsson.

Najważniejsze będzie jednak to, że silniki będą mogły składać się tylko z fabrycznych części, a w środku nie będzie można wprowadzać żadnych modyfikacji. Silniki nie będą więc tuningowane, a więc każdy adept będzie ścigał się na teoretycznie takim samym sprzęcie. Dużo niższe będą też koszty używania silników. 

- Silniki wciąż oczywiście będą potrzebowały serwisów, ale nie co 50 minut pracy, jak to było do tej pory, ale co 10-15 godzin pracy. To w praktyce oznacza, że serwisy będą odbywały się raz w roku i będą polegały na sprawdzeniu olejów i filtrów. Konstrukcja jest maksymalnie uproszczona, bo żużel na tym poziomie ma być przede wszystkim zabawą dla dzieci i tanim wydatkiem dla rodziców - dodaje Szwed.

Pomysł przynajmniej w teorii wydaje się genialny i mógłby rozwiązać nie tylko wiele problemów wśród juniorów, ale także seniorów. W wielu krajach nawet zawodowcy mają kłopot z uzbieraniem pieniędzy na drogie serwisy u czołowych tunerów. Bez tego nie da się jednak rywalizować w żadnej lidze w Europie. Produkt zaproponowany przez Rickardssona jest jednak dedykowany tylko dla najmłodszych, a na razie nie trwają żadne prace nad przedstawieniem podobnego rozwiązania dla silników o pojemności 500 cc.

- Żużel wciąż jest jednym z tańszych motosportów, więc tu zmiany nie są aż tak potrzebne. Tunerzy mogą spać spokojnie - mówi z uśmiechem ambasador mistrzostw świata.

Czytaj więcej:
Rosjanie pisali, że trzeba go zniszczyć
20 lat temu dokonali niemożliwego

Źródło artykułu: WP SportoweFakty