"Kangur" w chwili obecnej z 66 punktami na koncie zajmuje dopiero 11. miejsce w klasyfikacji przejściowej serii i na 1 turniej przed końcem zmagań nie ma już szans na lokatę w pierwszej ósemce, która gwarantuje udział w przyszłorocznym cyklu. Adams wciąż może jednak otrzymać 1 z 4 tzw. stałych dzikich kart na starty w GP 2010, które po zakończeniu sezonu będą przyznawane przez włodarzy czempionatu. - Jeszcze sezon lub dwa, zanim zdecyduję się zakończyć karierę. Wkrótce usiądę i na spokojnie zastanowię się nad swoją przyszłością w Grand Prix. Interesuje mnie bowiem tylko tytuł mistrza świata, a nie bycie jednym z wielu uczestników tego widowiska - powiedział Leigh.
Australijski speedway odnosi w ostatnim czasie wielkie sukcesy. 38-latek cieszy się, że po zakończeniu przez niego kariery wciąż co najmniej kilku jego rodaków będzie walczyć o najwyższe laury. - W tym sezonie wiedzie nam się naprawdę nieźle, prawda? Darcy Ward jak na swój młody wiek dokonał rzeczy niesamowitej, a mam nadzieję, że i Jason Crump w najbliższy weekend wywalczy swój trzeci tytuł mistrzowski. Wydaje mi się, że ta trzytygodniowa przerwa zadziała na jego korzyść. Szkoda, że w Drużynowym Pucharze Świata przegraliśmy złoty medal jednym punktem, ale wierzę, że wkrótce będziemy jeszcze silniejszą ekipą, z Darcym Wardem i Chrisem Holderem na czele - dodał Adams.
Niedawno pisaliśmy, że Leigh Adams ma zamiar przedłużyć na kolejny sezon kontrakt ze swoim brytyjskim klubem, Swindon Robins, pomimo wcześniejszych rozważań o ograniczeniu ilości startów. Australijczyk po raz kolejny rozwiewa wątpliwości co do swojej przyszłości na Wyspach: - Po zakończeniu rozgrywek porozmawiam z działaczami i zobaczę, co oni myślą na ten temat. Bardzo chciałbym zostać w Swindon, bo to wspaniały klub z bardzo oddanymi fanami.
Przypomnijmy, że w lidze polskiej w sezonie 2009 Leigh Adams reprezentował barwy Unii Leszno.