Zimowe zmiany w czarnym sporcie dotknęły wszystkie klasy wyścigowe. Największe modyfikacje regulaminowe odnotowano w mini żużlu, gdzie zdecydowano się nie tylko na wprowadzenie motocykli o pojemności 140 centymetrów sześciennych.
- Testowaliśmy je już w ubiegłym sezonie, ale wiodącą pojemnością były jednak 125cc, więc trudno to było porównać. Nowe silniki są już jednak dostępne, a część klubów mocno w nie zainwestowała. Ma to pomóc w obniżeniu kosztów - powiedział nam Paweł Parys, trener Stali Gorzów.
Kolejną nowością, która wejdzie w życie z tym sezonem, będzie zakaz możliwości korzystania z metanolu. - Te motocykle będą korzystać z benzyny, ale zobaczymy, jak to wyjdzie w praktyce. Po sezonie powinniśmy mieć więcej do powiedzenia, a to dzięki większej grupie badawczej, bo część pojedzie na 125cc, a część już na 140cc. Na razie inaczej te silniki pracują podczas prób, a inaczej mogą się zachowywać w trakcie zawodów, gdzie będziemy mieć również różne warunki atmosferyczne - dodał nasz rozmówca.
ZOBACZ Red Bull rozstał się z zawodnikiem z PGE Ekstraligi. "Nie mam żalu"
Zmiany dotknęły również kalendarz mini żużla. Po pierwsze do cyklu indywidualne o Puchar Ekstraligi dochodzi teraz cykl drużynowy, więc zawodnicy będą mieć kolejnych osiem okazji do ścigania.
- Wszystkie zespoły ekstraligowe zadeklarowały chęć startów oraz udział swoich zawodników. Dodatkowo wracamy z rozgrywkami weekendowymi, które wyhamował nam COVID-19. Teraz mając tak obszerny kalendarz, nie udałoby nam się rozgrywać jednej imprezy w jeden weekend. System dwudniowy dobrze się sprawdzał w ubiegłych latach, więc dobrze, że do tego wracamy - skomentował Parys.
Wprowadzenie klasy 140cc na polskich torach nie jest wszystkim, co się zadziało w kwestiach pojemności motocykli. W ostatnim czasie Tony Rickardsson opowiedział o szczegółach związanych z jego projektem, który będzie realizowany w ramach SGP4. Mowa tu o motocyklach 190cc.
- Jeśli udałoby się wprowadzić klasę, która będzie zadowalała wszystkich, a nie będzie generowała kosztów, to na pewno byłoby to coś fajnego, co rozwiąże też dużo problemów. Na ten moment trudno cokolwiek o tym projekcie mówić, bo to wszystko jest w fazie testów. Na pewno czeka nas rewolucja i praca nad tym, by ujednolicić to wszystko, bo nie jest nam potrzebne, by ścigać się w czterech klasach - zauważył Parys.
- Klasa 85cc wywodzi się ze Skandynawii, z kolei 125cc zaczęło funkcjonować w Czechach. U nas z kolei teraz pojawia się 140cc, a Rickardsson rusza ze 190cc. Fajnie byłoby, gdyby wszystkie federacje żużlowe doszły do porozumienia i ustaliły jeden wariant pojemnościowy. Zakładam, że będzie się dążyło do tego, aby to właśnie sprzęt 190cc był dostępny we wszystkich krajach i to na nim odbywała się międzynarodowa rywalizacja. To musi być jednak ustalone w perspektywie kilku lat, by nie tylko zadbać o szkolenie, ale i dostępność tego sprzętu - dodał gorzowianin.
W tym wszystkim nie można zapominać jeszcze o pitbike'ach, które wprowadzono wraz z nową piramidą szkoleniową w Polsce. - Uważam, że nie należy jej traktować, jako oderwania, a suplement do mini żużla. Chłopcy i dziewczęta mogą rozpocząć treningi już jako sześcioletnie dzieciaczki, więc w porównaniu do mini żużla ten próg został zmniejszony o dwa lata. Jeśli będzie to sposób na pozyskiwanie adeptów, to na pewno zda egzamin. U nas, w Stali Gorzów jest to forma zabawy i niekoniecznie jeździmy tylko w lewo (śmiech) - zakończył Parys.
Konrad Cinkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
Wybrali go juniorem oraz objawieniem sezonu. Widzą w nim legendę swojego klubu
Rosną kolejne pokolenia żużlowych rodzin