Żużel. Wybrali go juniorem oraz objawieniem sezonu. Widzą w nim legendę swojego klubu [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Kacper Tkocz (w niebieskim kasku)
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Kacper Tkocz (w niebieskim kasku)

- Było kilku kibiców, co powiedzieli mi, że widzą we mnie Stanisława Tkocza i że będą ze mnie ludzie. Zdarzają się też oczywiście i pytania o to, czy jesteśmy rodziną - powiedział Kacper Tkocz w rozmowie z WP SportoweFakty.

Stanisław Tkocz jest jedną z legend rybnickiego sportu żużlowego. W barwach tamtejszego Górnika oraz ROW-u ścigał się w latach 1955-1971 i zdobył wraz z klubem jedenaście tytułów Drużynowego Mistrza Polski.

Na żużlu ścigali się również jego bracia: Jan Tkocz i Andrzej Tkocz. Oni również zapisali się w historii ośrodka z Górnego Śląska, ale nie w aż takim stopniu jak Stanisław.

Dziś na żużlowych torach znów oglądamy Tkocza, a to za sprawą juniora - Kacpra. Stanisław był kuzynem jego dziadka.

Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: W ubiegłym sezonie obserwując twoje występy, można było zauważyć, że drzemią w tobie duże możliwości, których nie możesz w pełni zaprezentować. Błędy, często takie oczywiste, to efekt jeszcze małego doświadczenia, stresu, czy jeszcze jakieś inne czynniki na to wpływają?

Kacper Tkocz, junior ROW-u Rybnik: Mógłbym zwalić wszystko na sprzęt, bo tak jest najprościej. Jednak nie tylko to było przyczyną mojej słabej jazdy. Cóż, było widać podczas zawodów, że brakuje mi doświadczenia.

Przejmująca deklaracja Kudriaszowa. Mówi o oddawaniu pieniędzy ze zbiórki i kosztach leczenia

Wystartowałeś w ubiegłym roku w 30 wyścigach 1. Ligi Żużlowej, z czego siedem z nich zakończyłeś z literką przy nazwisku za upadek lub wykluczenie. Wyciągnięte wnioski zaprocentują, że w tym roku będzie ich mniej?

Mam nadzieję. W tym roku nie chcę widzieć na swoim koncie żadnych literek, a jedynie trójki lub dwójki, ale z bonusem.

W jednym z wywiadów przyznałeś, że po kilku upadkach pojawiła się u ciebie lekka blokada. Z czym dokładnie to się wiąże i jak wygląda twoja praca, by się "odblokować"?

Miałem kilka takich blokad. Robiły mi się "duże oczy" na torze, ale to są najczęściej dwa wyjazdy na treningu, gdzie musi mi po prostu wyjść np. dobry start. I wtedy wszystko kręci się od nowa. Jest to nieco dziwny sposób, ale jak to mówią - czym się strułeś, tym się lecz.

Przyznałeś również, że pracowałeś nad zmianą swojej sylwetki na motocyklu. Korygowałeś ją w kontekście wyjść spod taśmy, pokonywania łuków? I czy udało się ten cel zrealizować?

Myślę, że z sylwetką na torze jest już dobrze. Zostało teraz na początku sezonu doprecyzować start i mam nadzieję, że będzie to już wszystko naprawdę dobrze wyglądało.

Czy poza takim ogólnym brakiem doświadczenia jest coś, co sprawia ci największe kłopoty na torze i jest takim mankamentem, nad którym musisz najmocniej pracować?

Czysta i chłodna głowa na torze. Czasem za dużo się przejmuję wszystkim, co się dzieje na przykład w parku maszyn. Przez to nie zawsze idzie mi to tak, jak ja chcę.

Jednak to nie jest tak, że ty cały rok jechałeś słabo, bo miewałeś bardzo dobre, czy też przyzwoite występy w zawodach młodzieżowych. Jak wobec tego podsumujesz ubiegły sezon w swoim wykonaniu?

Rozgrywki ligowe to na pewno była tragedia. Jeden, może dwa mecze były takie, z których byłem zadowolony. Zawody juniorskie faktycznie to było to, że zawsze lepiej mi szło. Było też więcej czasu na to, aby się dopasować do warunków.

Co poczułeś, kiedy kibice ROW-u wybrali cię najlepszym juniorem oraz objawieniem sezonu?

Szok! Nie wiedziałem, że coś takiego będzie miało miejsce. Byłem przekonany, że ktoś inny zdobędzie nagrodę.

Takie momenty sprawiają, że dostaje się takiego dodatkowego "kopa" do cięższej pracy, by udowodnić kibicom, że ich wybór był słuszny?

Na pewno. Dają naprawdę bardzo dużo motywacji, aby być faktycznie tym najlepszym juniorem również w zdobyczach punktowych.

Kacper Tkocz udowodnił kilka razy, że drzemie w nim potencjał na solidnego juniora
Kacper Tkocz udowodnił kilka razy, że drzemie w nim potencjał na solidnego juniora

Kiedy rozmawiasz z trenerem Skupniem albo prezesem Mrozkiem, to są usatysfakcjonowani twoją ciężką pracą i małymi, ale jednak postępami? Czy jednak mają więcej zastrzeżeń aniżeli pochwał?

Nie pytam nigdy o takie rzeczy, bo nie lubię pochwał. Wolę, aby powiedzieli mi coś, co mnie zmotywuje, a pochwały móc zbierać dopiero kiedy coś osiągnę. Mam jednak nadzieję, że gdzieś tam są jednak w jakimś stopniu zadowoleni.

A zdarzyło ci się kiedyś usłyszeć od kogoś, niekoniecznie trenera, czy prezesa: "Ty jesteś Tkocz. Ty musisz godnie reprezentować to nazwisko!"?

Było kilku kibiców, co powiedzieli mi, że widzą we mnie Stanisława Tkocza i że będą ze mnie ludzie (uśmiech). Zdarzają się też oczywiście i pytania o to, czy jesteśmy rodziną.

Z jakimi nadziejami będziesz startował w nowy sezon? Jakie cele, poza rozwojem i stawaniem się lepszym zawodnikiem, wyznaczasz sobie na ten rok?

Na pewno są dwa główne - cieszyć kibiców swoją jazdą oraz aby zdobywać dużo punktów. Byłoby dobrze zacząć sięgać po trofea.

ROW Rybnik nie należy do faworytów 1. Ligi. Zdania fachowców są podzielone, niektórzy widzą was w roli czarnego konia, inni w walce o utrzymanie. A ty jak oceniasz skład i wasze możliwości w tym roku?

Skład mamy młody i mam nadzieję, że damy radę. A cel? Co roku powtarzam, że jest jeden - Ekstraliga dla Rybnika!

Ważna będzie między innymi postawa młodzieżowców. To może być klucz do wielu zwycięstw.

Dokładnie. Jest nas trzech, bo jest Paweł Trześniewski i Lech Chlebowski, więc będziemy walczyć najpierw o to, kto pojedzie w lidze, więc każdy zakasa rękawy. A potem walka o punkty.

Trześniewski w ROW-ie zostaje, więc najpewniej to wy stworzycie duet młodzieżowy. To chyba dobre, zarówno dla was, młodych zawodników, ale i dla kibiców, że jednak miejscowa młodzież trzyma się w macierzystym zespole, prawda?

Na pewno. Zawsze wychowankowie cieszą.

Na koniec chciałbym wrócić do meczu z Abramczyk Polonią Bydgoszcz w Rybniku. Twój widowiskowy wjazd na metę w stylu Supermana był jednym z hitów sezonu. Skąd pomysł na właśnie taki, zakładam, że spontaniczny finisz?

Dokładnie, trochę spontaniczności było. Chciałem na koniec wskoczyć na motocykl, ale wyszło, jak wyszło.

Efektowny wjazd na metę Tkocza
Efektowny wjazd na metę Tkocza

Masz już w głowie, co zaprezentujesz kibicom, kiedy wygrasz swój pierwszy ligowy wyścig?

Niespodzianka (śmiech).

Czytaj także:
Jaka przyszłość żużla na Stadionie Śląskim?
Jako junior walczył o awans do Grand Prix. Kanadyjski strażak wraca do ścigania

Komentarze (1)
avatar
KibicR0W
15.02.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Super artykuł dużo nadziei, tak są potrzebni juniorzy z ikrą , lecz trzeba dużo poświęcić czasu i sumiennie pracować , bez pracy nie ma kołaczy a czym więcej widać efekty tym bardziej jest mobi Czytaj całość