Żużel. Wychowanek Stali symbolem Kolejarza. Tajemnicza choroba zatrzymała jego karierę

Choć Adam Czechowicz urodził się w Gorzowie Wielkopolskim, to swoją sportową karierę związał z Opolem. Mimo że były problemy finansowe, to z Kolejarza nie odszedł. Wpływ na decyzję o zakończeniu startów w wieku 31 lat miała tajemnicza choroba.

W tym artykule dowiesz się o:

W 2012 roku Adam Czechowicz odjechał swój ostatni ligowy mecz. Problemy finansowe, zatarte silniki i przebyta tajemnicza choroba sprawiły, że nie chciał ryzykować. Najważniejsza była dla niego rodzina. Postanowił zakończyć karierę, choć mógł jeszcze przez kilka lat z powodzeniem ścigać się. Na żużlowych torach spędził piętnaście sezonów. Czternaście z nich w Kolejarzu Opole.

Obchodzący 20 lutego 42. urodziny Czechowicz licencję uzyskał w 1998 roku w barwach Stali Gorzów. Pojechał nawet w jednym ligowym meczu, jak sam wspominał: w trybie awaryjnym. Po prostu nie było komu jechać i sztab szkoleniowy wystawił do składu 17-letniego juniora, który był świeżo po egzaminie. Pojechał w dwóch biegach: jednego nie ukończył z powodu upadku, w drugim był trzeci.

W Gorzowie nie miał łatwo. O miejsce w składzie przyszło mu rywalizować z Krzysztofem Cegielskim, Rafałem Okoniewskim i Tomaszem Cieślewiczem. Szans na jazdę w lidze nie było. Zdecydował się na roczne wypożyczenie do Kolejarza. Los chciał, że spędził tam całą swoją karierę.

Przejmująca deklaracja Kudriaszowa. Mówi o oddawaniu pieniędzy ze zbiórki i kosztach leczenia

W Opolu byli zadowoleni, bo pozyskali młodzieżowca, który solidnie punktował w ligowych rozgrywkach. Z biegiem czasu traktowany był jak wychowanek. O tym, że licencję zdał w barwach Stali Gorzów pamiętali nieliczni. Czuł duży sentyment do klubu i mimo ofert z innych ośrodków, nie zdecydował się na odejście.

- Były gorsze i lepsze momenty w działalności tego klubu, ale zawsze wierzyłem w to, że będziemy w stanie zbudować solidną pierwszą ligę w Opolu i do tego cały czas dążyłem. A z każdym rokiem po prostu było trudniej odejść, bo znało się więcej ludzi, sponsorów, bo całą otoczkę już bardzo dobrze znałem. Zawsze walczyliśmy o najwyższe cele, ale jak to w życiu jest, nie zawsze wychodziło - powiedział w jednym z wywiadów udzielonych portalowi WP SportoweFakty.

Przez te czternaście lat wystąpił w 180 meczach Kolejarza, pojechał 758 wyścigów i zdobył w nich z bonusami 1 213 punktów. Bywały sezony, w których był liderem zespołu, ale przydarzały się też takie, gdy traktowano go jako "jedynie" solidny punkt drugiej linii. Wszystko zależne było głównie od sytuacji klubu.

- Niestety często trafiało się, że w Opolu były problemy finansowe. To odbijało się na wynikach zawodników, którzy tam wtedy jeździli. Po prostu brakowało na to, żeby się przygotować tak, jakby się chciało. Sprzęt zawsze był drogi i tu przez tyle lat nic się nie zmienia. Może jakby dodatkowa gotówka wpłynęła przy dobrym kontrakcie, to byłoby łatwiej osiągać jeszcze lepsze wyniki - wspominał.

Meczów, biegów i punktów mogłoby być więcej, gdyby nie tajemnicza choroba, jaką Czechowicz przeszedł w 2010 roku. Przeżył huśtawkę nastrojów, prognozy lekarzy były różne, nawet bardzo pesymistyczne. - Przechodziłem mękę. Ból był spory, co też wpływało na psychikę - mówił. Ciągnęło go na tor i gdy tylko dostał zgodę lekarzy, rozpoczął treningi. Ostatecznie pojechał w czterech meczach, w których zdobył 43 punkty.

O tym, jak ważny był dla klubu i fanów świadczy zbiórka pieniędzy przez nich. Kibice przekazali 2 300 złotych. - Ciągnie mnie do żużla i zrobię wszystko, by jak najszybciej wspomóc zespół. Zapewniam. Ale proszę też zrozumieć moją troskę o
zdrowie. Życie jest tylko jedno i nie warto je zaprzepaścić - dodawał.

W 2012 roku postanowił zakończyć karierę. Pozostał przy żużlu, pracował jako mechanik. - To była chłodna kalkulacja. Finanse, zdrowie, bo wiadomo, że żużel jest kontuzjogenny i upadki później dają się we znaki. Dużo pecha, dużo zatarć silników i innych historii pobocznych spowodowało to, że po prostu przestało się opłacać. Do tego dochodziły "poślizgi" z wypłatami i tak koło się trochę zamykało, aż straciłem sens w dalsze inwestowanie w siebie. Gdzieś to w pewnym momencie uleciało, że nie idzie tak, jakbym ja chciał - wspominał.

Czytaj także:
Był w cieniu legend. Przez lata decydował o sile rybnickiego żużla
Cukiernik, który był pierwszym trenerem Bartosza Zmarzlika. Jeden dzień zmienił jego życie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty