Żużel. Cukiernik, który był pierwszym trenerem Bartosza Zmarzlika. Jeden dzień zmienił jego życie

Jest legendą Stali Gorzów i człowiekiem, który mimo zdrowotnych problemów wyszkolił wielu żużlowców. To właśnie Bogusław Nowak jest pierwszym trenerem trzykrotnego Indywidualnego Mistrza Świata, Bartosza Zmarzlika. 29 stycznia obchodzi 71. urodziny.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Bogusław Nowak WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bogusław Nowak
Historia życia Bogusława Nowaka to dobry materiał na filmowy scenariusz. Są momenty wielkich sukcesów, radości i triumfów, ale także i ludzkie dramaty. Był uwielbiany przez tłumy, lecz były też chwile, gdy po prostu nie chciał żyć. Teraz jest legendą Stali Gorzów i Unii Tarnów oraz jednym z najbardziej zasłużonych polskich trenerów żużlowych.

Cukiernik, który został żużlowcem 

Nowak urodził się 29 stycznia 1952 roku. Miał trzech braci i dwie siostry. Jego ojciec był mechanikiem, matka zajmowała się wychowywaniem gromadki dzieci. Gdyby nie żużel, to być może zostałby cukiernikiem. Ukończył gorzowską zawodówkę, ma dyplom czeladnika. Praktykował w kilku miejscowych cukierniach. Ostatnia z nich mieściła się naprzeciwko stadionu żużlowego. To było przeznaczenie.

Żużel był bardzo popularny w Gorzowie. Wspominał, że jako dzieciak uganiał się za felgą rowerową, którą uderzało się drutem. Potem jeździł na WFM-ce brata, która częsta się psuła. Wbrew pozorom była to duża zaleta: dzięki temu poznał się na mechanice. Pierwszy trening na żużlowym torze odbył wiosną 1969 roku. Miał wtedy 17 lat.

ZOBACZ Darcy Ward szczerze o porównaniach z Bartoszem Zmarzlikiem. "Od 2016 roku walczylibyśmy o tytuły"
- Dziś trener takiego kandydata pewnie by przepędził, twierdząc, że jest za stary, ale wtedy były inne czasy. Pamiętam, że w niedzielę podczas meczu spiker ogłosił nabór do szkółki i nazajutrz zgłosiło się dokładnie 136 kandydatów. Trener Pogorzelski podzielił ich na grupy po 20 chłopaków i dawał każdemu szansę przez kilka kolejnych dni. Sito było gęste. Ja postanowiłem nie cwaniakować, tylko jechać po torze dokładnie tak, jak życzył sobie trener. I przeszedłem ten etap - wspominał Nowak w książce z cyklu "Asy Żużlowych Torów".

To był bardzo dobry nabór. Oprócz Nowaka wielkie kariery zrobili Zenon Plech, Ryszard Fabiszewski czy Mieczysław Woźniak. Na pierwsze żużlowe treningi udał się w tajemnicy przed rodzicami. Dowiedzieli się dopiero wtedy, gdy zdał licencję. I to nie od niego, a z informacji zamieszczonej w lokalnej prasie. Wiedział, że mama się nie zgodzi, a tatę próbował przekonać. Trener Andrzej Pogorzelski zapomniał o spełnieniu tej "formalności", a problem rozwiązał się wtedy, gdy został zawodnikiem.

Nowak trafił na bardzo dobry okres w historii Stali. Z klubem zdobył dwanaście medali Drużynowych Mistrzostw Polski, w tym sześć złotych. Pod tym względem jest jednym z najbardziej utytułowanych zawodników gorzowskiego klubu. Ma na swoim koncie także pięć medali Mistrzostw Polski Par Klubowych.

Największym indywidualnym sukcesem było złoto w mistrzostwach Polski w 1971 roku. W swoim dorobku ma także srebrny medal Drużynowych Mistrzostw Świata. Wiele w swojej karierze zawdzięcza Pogorzelskiemu, który jako młodego zawodnika wziął go pod swoją opiekę.

Dzień, w którym pękło niebo

Nowak sam chciał być trenerem i dlatego opuścił Stal i przeniósł się do Unii Tarnów. Od 1984 roku był w tym drugim klubie jeżdżącym szkoleniowcem. Wszystko szło zgodnie z jego planem aż do 4 maja 1988 roku. To był dzień, który na zawsze zmienił jego życie. Na torze w Rybniku miał wtedy wypadek, po którym doznał kontuzji kręgosłupa.
Bogusław Nowak jest legendą Stali Gorzów Bogusław Nowak jest legendą Stali Gorzów
Wtedy władze światowego żużla zdecydowały, że zawody par rozgrywane będą w obsadach sześcioosobowych. Nowak jechał w duecie z Eugeniuszem Błaszakiem. Wychowanek Stali prowadził, jechał płynnie, ale nagle postanowił jechać spokojnie, by tylko dojechać do mety. Na łuku zjechał na wewnętrzną i wpadł w dziurę. Pobiło mu motocykl, kierownica wypadła z rąk. Upadł na prostej, skulił się i liczył zawodników, którzy go omijali. W pewnym momencie stracił przytomność. Uderzył w niego Grzegorz Dzikowski.

- Mówił potem, że nie widział mnie. Tak musiało być, bo jak oglądałem film z tego wyścigu, to widać wyraźnie, że nawet nie próbuje mnie ominąć, nie ma żadnej reakcji. Musiał po prostu mnie nie zauważyć. Dostałem silnikiem jego motocykla w plecy, nawet moja osłona kręgosłupa nic nie pomogła - mówił Nowak.

- To był dzień graniczny, w którym pękło moje niebo. Zamknęło się całe moje dotychczasowe życie, zawalił się cały świat, wszystkie życiowe oraz sportowe plany i marzenia. Otworzyła się inna rzeczywistość, której nie znałem i której się nie spodziewałem. Ale wtedy, kiedy wydarzył się mój tragiczny wypadek, jeszcze o tym nie wiedziałem. I długo po tym dramatycznym zdarzeniu żyłem nadziejami, na powrót do dawnej rzeczywistości. Nadziejami, które nie mogły się niestety spełnić i musiałem zamienić motocykl na wózek inwalidzki - dodał.

Pierwszy trener Bartosza Zmarzlika

Nowak nie zerwał z żużlem. Kibice o nim nie zapomnieli, pomagali w każdy możliwy sposób. Odbywały się na jego rzecz zbiórki, by pomóc w cierpieniu i zapewnić godny byt. On sam zajął się pracą szkoleniową. Propagował budowę mini-torów w Polsce, jeden z nich powstał nawet pod Elblągiem. Uważał, że treningi na małych torach pozwolą dzieciom w obyciu ze sportem żużlowym.

To właśnie Nowak był pierwszym trenerem Bartosza Zmarzlika. Obaj spotkali się na mini-torze w Wawrowie. Treningi u niego rozpoczął w wieku 6 lat. W żużlu zakochał się podczas imprezy w Barlinku, gdzie mini-żużlowa szkółka pokazywała motocykle i prezentowała próbne jazdy.

- Te nasze wyścigi obserwował mały chłopiec, widziałem, że oczy zrobiły mu się wielkie.. Podszedł do mnie i zapytał, czy on także mógłby spróbować. Po dwóch dniach, we wtorek zjawił się na zajęciach, z całą rodziną: mamą, tatą i starszym bratem Pawłem. Tego dnia, z tego co pamiętam, jeszcze nie jeździli, nie mieli sprzętu. Ale udało się szybko sprowadzić dwa motocykle do mini-żużla z Danii. I tak się rozpoczęła przygoda ze sportem przyszłego mistrza świata. Bartek miał wtedy sześć lat i przez następne siedem trenował i startował w mojej szkółce - mówił Nowak.

Nietypowe metody

Jako trener wyszkolił wielu żużlowców. Jedni osiągali większe sukcesy, inni mniejsze. Miał nietypowe metody szkoleniowe. Stawiał nacisk m.in. na historię żużla i odpytywał swoich podopiecznych z lektury "Tygodnika Żużlowego".

- Trener kładł przede wszystkim nacisk na naukę w szkole. Co roku organizował konkurs świadectw i nagradzał najlepszych. Co do historii żużla, interesowałem się wcześniej ogólną historią, ale on potrafił zaszczepić swoimi opowieściami z czasów jazdy zainteresowanie tym tematem. To mi zostało do dziś. Dzięki niemu mam też ułatwione zadanie, aby tę historię cały czas poznawać poprzez kontakt do jego byłych kolegów z torów - powiedział nam Marcin Kozdraś, były podopieczny Nowaka i wychowanek Stali Gorzów.

- Treningi z Bogusławem Nowakiem były ciekawe. Umiał dotrzeć do zawodnika, przekazać swoją wiedzę. Czasami przeprowadzał trening... na sucho. Motocykl przywiązany był sznurkiem do słupa i objaśniał prawidłowa sylwetkę na motocyklu oraz prawidłowe wejście w łuk. Boguś to dla mnie wielki autorytet żużlowy. Do dziś z resztą mam z nim świetny kontakt. Ostatnio nauczył mnie nawet zasad żużlowej gry w karty, w Ramsa - dodał Kozdraś.

Mimo swojej niepełnosprawności, Bogusław Nowak nie oszczędzał się. Przez lata działał też społecznie. Przez kibiców - nie tyko w Gorzowie - do dziś jest uwielbiany.

Czytaj także:
Kontuzje zakończyły piękną karierę. Po mistrzostwie od razu pojechał na cmentarz
Ten trener wpłynął najbardziej na jego karierę. "Mamy ze sobą kontakt do dziś"

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×