Jarosław Hampel ma za sobą niezwykle udany sezon, w którym zanotował najwyższą średnią od 2017 roku. Między innymi za sprawą dobrej postawy wychowanka Unii Leszno Motor Lublin sięgnął po pierwsze w historii drużynowe mistrzostwo Polski.
Wykorzystał swój czas
Na początku sezonu to, że 40-letni zawodnik będzie spisywał się na miarę pokładanych w nim oczekiwań, nie było wcale takie oczywiste. Hampel zaczął ściganie w PGE Ekstralidze od trzech nieudanych spotkań, w których nie potrafił przekroczyć bariery sześciu punktów. Potem jednak żużlowe środowisko zobaczyło odmienionego zawodnika. W rozmowie z nami, pochwał byłemu dwukrotnemu wicemistrzowi świata nie szczędził Ryszard Dołomisiewicz.
- Jarosław Hampel to jeden z tych nielicznych zawodników, o których można powiedzieć, że wykorzystali swój cały potencjał. Wtedy, gdy w dyscyplinie panował marazm, a profesjonalizm dopiero raczkował, on zrobił kawał dobrej roboty. Zbudował świetny team, poukładał wszystko najlepiej jak się dało, harował i w końcu dopiął swego, stając trzykrotnie na podium IMŚ. Spożytkował swój czas perfekcyjnie - przyznał Ryszard Dołomisiewicz.
ZOBACZ Red Bull rozstał się z zawodnikiem z PGE Ekstraligi. "Nie mam żalu"
Wiedział, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa
Przed kilkoma laty, wobec pasma niepowodzeń i przeciętności, niektórzy postawili na Hampelu krzyżyk, a sam zawodnik nawet specjalnie nie krył rozczarowania swoją postawą. Niemniej Ryszard Dołomisiewicz był daleki od skreślania żużlowca.
- Był taki okres i to nawet niekrótki, że Hampelowi się nie wiodło. Czasami tak bywa. Natomiast ja byłem zawsze daleki od dosadnych, pesymistycznych rokowań typu - jego czas już minął. W Motorze też wierzyli, że się odbuduje. Niby można było go skreślić, dać szansę komuś perspektywicznemu, ale czas pokazał, że to nie byłaby dobra decyzja - zauważył Dołomisiwiecz.
- W pewnym momencie coś drgnęło i zaczął jechać. Zresztą to ten typ zawodnika, który nawet jak ma gorszy okres, potrafi wznieść się na wyżyny swoich możliwości i odmienić losy meczu. To człowiek od zadań specjalnych, z nim druga linia Motoru będzie ultra silna. Wszyscy wiedzą, w jaki wynik celują lublinianie - dodał.
Mogą mu pozazdrościć
Dawny lider Polonii Bydgoszcz zauważył, że wprawdzie o Hampelu nie mówi się jak o potencjalnym liderze zespołu, natomiast widzi atuty, dzięki którym 40-latek jest cenniejszy na rynku niż zawodnicy teoretycznie lepiej punktujący.
- Hampel jest bezproblemowy. Wspomniałem już, że to człowiek od zadań specjalnych. Gdy podchodzi do niego trener i mówi: musisz zrobić dwa punkty, Hampel po prostu podnosi kciuk do góry i robi dwa punkty. To rzadko spotykane. Ma bardzo mocną psychikę i nawet, gdy nie idzie, potrafi przezwyciężyć swoje ograniczenia. Uważam, że to nie będzie zawodnik na dwucyfrówkę w każdym meczu, ale wcale być nim nie musi, bo wyróżnia go wiele innych, równie cennych dla drużyny aspektów - mówił Dołomisiewicz.
- Co ważne, potrafi współpracować. To wcale nie jest zawodnik o bardzo spokojnym charakterze, ma pewien temperament, ale chowa go do kieszeni i priorytetowo traktuje wynik drużynowy. Jeśli musi być doparowym, to bierze to na klatę i robi swoje. W drużynie nie wszyscy mogą zdobywać trójki. Hampel chętnie dzieli się swoimi doświadczeniami, jeździ drużynowo i potrafi cierpieć za zespół, a wielu zwyczajnie tego nie potrafi. Dzięki temu jest cenniejszy niż niejeden lepiej punktujący zawodnik. W drużynie pełnej gwiazd wcale nie jest łatwo, bo każdy chce być najlepszy. Hampel tak nie funkcjonuje, a mógłby, gdyż nie można mu odmówić bogatego CV - dodał.
Mógłby jeszcze wrócić do GP?
Ile lat jazdy na najwyższym poziomie pozostało jeszcze wychowankowi leszczyńskiej Unii? Dołomisiewicz nie wątpi, że być może wiele.
- Żużel się trochę zmienił. Mając dobrze zorganizowane zaplecze, da się jeździć na wysokim poziomie bardzo długo. Przykładem Greg Hancock, który świetnie radził sobie ze wszystkim praktycznie do pięćdziesiątki, a gdyby nie problemy osobiste, może jego historia trwałaby dłużej. Takich zawodników jest więcej. Dlatego nie mam wątpliwości, że przed Hampelem być może nawet minimum osiem lat jazdy. Ale jest jeden warunek. Zawodnik musi czuć, że to ma sens - tłumaczył.
- Teoretycznie Hampel mógłby nawet postarać się o powrót do Grand Prix, ale tylko wtedy, gdyby był przekonany, że są szanse, by tam zaistnieć. Bo jeżeli żużlowiec z takim stażem czuje, że jest dobrze, ale nie idealnie, to raczej nie dąży do takich powrotów. Tak samo jest z karierą. Jeśli Hampel będzie cieszył się jazdą, to może startować jeszcze bardzo długo. Ma przecież wszystko poukładane i dobrze zorganizowane. Ale ile to wszystko potrwa, najlepiej wie tylko on sam. Każdy jest inny, do głowy mu nie wejdziemy (śmiech) - podsumował Ryszard Dołomisiewicz.
Rozmawiał Bogumił Burczyk WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Ten zespół mogłaby poprowadzić nawet teściowa. "Mecze właściwie wygrywały się same"
- Tak Polonia przechytrzyła Apatora i po raz pierwszy wygrała w Toruniu. Kluczowe okazały się... opony