Jeszcze do niedawna wydawało się, że były prezes ebut.pl Stali Gorzów i znany biznesmen pozostanie w areszcie przynajmniej do 10 marca. Właśnie wtedy kończył się kolejny trzymiesięczny areszt orzeczony przez sąd. Ostatecznie jednak prokuratura nie dość, że nie zdecydowała się wnioskować o przedłużenie stosowania tego środka zapobiegawczego, to podjęła decyzję o zwolnieniu podejrzanego.
W zamian zastosowano dozór policji, poręczenie majątkowe o łącznej wartości ponad 1,2 mln złotych oraz zakaz opuszczania kraju, połączony z zatrzymaniem paszportu.
Przedstawiciele Prokuratury Regionalnej w Warszawie zaprzeczają jednak, by nagłe zwolnienie było związane z przyznaniem się podejrzanego do winy.
Przejmująca deklaracja Kudriaszowa. Mówi o oddawaniu pieniędzy ze zbiórki i kosztach leczenia
- Wykonano wszystkie zaplanowane czynności z podejrzanym, a jednocześnie przesłuchano wszystkie osoby związane z tym wątkiem sprawy. Nie mamy już żadnych czynności do przeprowadzenia, więc dalszy pobyt podejrzanego w areszcie nie jest konieczny. Kwalifikacja czynu nie została zmieniona, a podejrzany odpowie za udział w praniu brudnych pieniędzy. Wątek dotyczący Marka G. jest na zaawansowanym etapie, jednak jest zbyt wcześnie, aby prokurator sporządził akt oskarżenia - komentuje sprawę rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie, Marcin Saduś.
Już wcześniej informowaliśmy, że sprawa podejrzanej działalności Marka Grzyba i jego spółki Cash Broker, stanowi jedynie wątek poboczny większej sprawy tzw. "hurtowni faktur". Całkiem prawdopodobne, że śledczy zdecydują się oddzielić ten wątek od głównej sprawy, a wtedy przyszłość Grzyba będzie rozpatrywana przez sąd w pierwszej kolejności. Gdyby tak się stało, akt oskarżenia mógłby trafić do sądu w stosunkowo krótkim czasie. Ujrzenie utytułowanego działacza żużlowego na ławie oskarżonych byłoby więc możliwe jeszcze w tym roku.
Markowi Grzybowi grozi od roku do 10 lat więzienia. Przypomnijmy, że biznesmen został zatrzymany w czerwcu ubiegłego roku i od tego czasu przebywał w areszcie na warszawskiej Białołęce. Do tej pory sąd zgodził się na zabezpieczenia jego mienia o wartości 6,4 mln złotych na poczet pokrycia ewentualnych strat Skarbu Państwa.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Wyciekły zeznania napadniętych Polaków
Polska obrona nie istnieje. Poważne problemy selekcjonera